ROK C


Pierwsze czytanie:  Rdz 18, 1-10
Drugie czytanie:  Kol 1, 24-28
Ewangelia: Łk 10, 38-42

16 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

16 lipca 2022

Kościół bardziej pusty przypomina, że jest czas urlopów, wakacji. Ale też ten czas ma swoiste znaczenie w życiu każdego z nas. Czas odpoczynku, ale także czas odpoczynku nie zmarnowanego. Ludziom na wakacjach w górach, nad morzem kapłani przypominają: przeżyjcie ten czas jak poszerzone rekolekcje.

Odpoczywajcie, ale też miejcie więcej czasu na sprawy najważniejsze, na te, które pozwalają odczytywać życie z perspektywy, z dystansu. Żebyśmy przynajmniej podczas wakacji umieli spojrzeć na życie, na jego przejawy, na nasze odpowiedzialności poprzez Boga i Jego mądrość, i Jego miłość. Każdy z nas robi to inaczej, ponieważ każdy z nas ma swoją małą „trzodę” (Rdz 18, 7): ten ma pięcioro owiec, ten ma piętnaście, ten ma sto. Jak rozdzielał Chrystus talenty (Mt 25, 1415), tak i nam je rozdzielił.

I można by odkrywać w tym dystansie – dystansie i perspektywie odpoczynku – swoje jednostkowe życie. To jest nasza sprawa. Ale jest też ona, ta nasza sprawa jednostkowa, indywidualna, wpleciona w tworzącą się historię. Jest takie powiedzenie: obyś żył w ciekawych czasach! Chyba dał nam Bóg ciekawe czasy. I ta relacja do tworzących się zmian „obecnego czasu” (2 Kor 4, 17) jest też w dużym stopniu zależna od tego, jak kto widzi własne życie w relacji najważniejszej: w relacji do Boga. Do Chrystusa, do Boga w Trójcy Jedynego. Wtedy może tę więź tworzyć w sposób najbardziej dojrzały i interpretować swoje życie najlepiej.

Ale te dwa wątki, o których tu mówię ogólnie, mają bardzo konkretne odniesienie do Boga. Bóg chrześcijan, nas, uczniów Chrystusa, nie jest Bogiem nieokreślonym. Jest, przeciwnie, bardzo określony. Dla kogo Bóg nie jest określony, ten prawdopodobnie nie jest chrześcijaninem, pomimo etykietki i wizerunków, które sobie może wieszać na szyi, nawet wizerunek krzyża czy inne emblematy. Określa nasze życie chrześcijańskie konkret dziejów zbawienia, które trwają,  dziejów  zbawienia,  historii  zbawienia, która wplata się w nasze wydarzenia osobiste i fakty polityczne, a którą rokrocznie powtarza Kościół w swojej liturgii.

Dzieje zbawienia to są dzieje Chrystusa, które, mając korzenie w Starym Testamencie, owocują po Jego zmartwychwstaniu w dziejach Kościoła – w dziejach, które my piszemy naszym życiem społecznym i indywidualnym. I ten dystans, tę perspektywę musi człowiek mieć przed oczami i umieć wiązać tamte wątki z tym wątkiem. Właśnie. Dzisiaj jest szesnasta niedziela roku liturgicznego. Kto stracił z oczu Zesłanie Ducha Świętego, kto nie widzi wiązania ogniw w tej linii, niedziela po niedzieli, i nie splata w tej linii, w powiązaniu      z tamtymi dwoma wątkami, grubej liny, która tworzy jego własną codzienną egzystencję, ten nie jest dojrzałym chrześcijaninem.

Przypominam o tym, ponieważ mamy dzisiaj Ewangelię właśnie niezwykle lapidarnie ujmującą to, o czym mówię, choć innymi słowami. Przypowieść o Marcie i Marii jest nam znana. Ale dominującym akcentem tej przypowieści są słowa unum necessarium. Jest  jedna  rzecz konieczna: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego” (Łk 10, 4142a). Mamy prawo pytać – nie tylko prawo, obowiązek – czym jest ta jedna rzecz, która jest warta zabiegów i starań.

I często obrachunki pokazują, że jest wręcz odwrotnie: o wszystko inne dbamy, a to jedno jedyne, najważniejsze, to co pozostanie wtedy, kiedy człowiek będzie się przemieniał            w procesie przechodzenia przez granicę śmierci – to  było  najważniejsze, tylko gdzieś umknęło z zasięgu naszej obserwacji i naszej troski. „Maria (mówi Chrystus) obrała najlepszą cząstkę” (Łk 10, 42b).

Któraż to jest ta najlepsza cząstka? To nam dziś przypomina Kościół. Nam, którzy mamy pamiętać o Wielkanocy (powtórzę), o Bożym Narodzeniu i o Zesłaniu Ducha Świętego. Nam, którym zeszłej niedzieli (kto pamięta Ewangelię z zeszłej niedzieli?) powiedział Kościół o tym samym: o absolutnym prymacie Boga, czytając starotestamentalne objawienie, które powtórzył Chrystus: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą duszą, całym swoim umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego”: siebie      w Bogu, którego kochasz całym sercem.

Proszę zauważyć, że istnieje paralela, zbieżność wręcz, między tym sformułowaniem dzisiejszym i tym z zeszłej niedzieli, a tym wydarzeniem, którym jest Pascha Chrystusa, Wielkanoc. Umarł i zmartwychwstał. I żyje. Zmartwychwstały już nie umiera. Drugim przykazaniem, które wyraża absolutność prymatu Boga, które konkretyzuje Jego obecność dla wszystkich pokoleń w dziejach ludzkości, jest przykazanie Chrystusa, który mówi: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Dzisiaj to samo tutaj czynimy, po tośmy się tu dziś zgromadzili. Czy rok pracy, czy miesiące odpoczynku,  to czynimy  na Jego pamiątkę: uobecniamy wśród nas Boga –  po to, by spotkać Go.

Potrzebny był taki wstęp, żeby widzieć, czym jest spotkanie Boga, co znaczy spotkać Boga. Też dzisiaj to nam liturgia przypomina. Wspaniała opowieść o ukazaniu się Boga „Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia” (Rdz 18, 1), prawie w upalne lato, urlop, wakacje. Bóg nawiedza namioty Abrahama... Tęsknota za tym, by się objawił, aby Go można było spotkać, jak Abraham         w namiocie czy Mojżesz w krzaku gorejącym, jest realna. Ludzie, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa, wiedzą, że Go można spotkać w Eucharystii. Dlatego czasem idą kilometrami, żeby dojść do Tego, którego  mogą  spotkać. Ileż by tu można snuć refleksji na ten temat, czym  jest  spotkanie Boga, czym  ma być  spotkanie Boga. I jak bardzo przydatne są refleksje o konieczności widzenia absolutnego prymatu Boga.

Proszę patrzeć (jeszcze raz powtórzę), jak mało w naszych społecznych relacjach, jak mało w naszych indywidualnych momentach intensywnej pamięci o tym fakcie, że Boga można spotkać. Proszę robić rachunek sumienia: ile czasu poświęcamy na modlitwę, na spowiedź, na zgłębianie misterium Eucharystii, która jest możliwością spotkania Boga i sposobem, metodą spotykania Boga. Po co? Po to, by Go poznać i umiłować nade wszystko.                        I naśladując Go, zjednoczyć się z Nim. I dopełniać, mając do dyspozycji własne życie, Jego działanie w świecie, działanie Jezusa Chrystusa poprzez wieki.

Te proste stwierdzenia mogą niby wyglądać na zwyczajną teorię i brzmią jak slogany, ale proszę się zastanowić, czy to, czego najbardziej brakuje nam, ludziom, to nie jest właśnie poznanie Boga? Boga znać to „znać” w sensie biblijnym, tak jak zna człowiek człowieka, przyjaciel przyjaciela, mężczyzna kobietę (tak Biblia mówi o poznaniu Boga!), by zjednoczyć się i znaleźć pełnię w Nim, swoją pełnię.

To wszystko wydobywam z dzisiejszych tekstów. Paweł o tym dzisiaj pisze: „Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, teraz została objawiona Jego świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały (Boga) pośród pogan” (Kol 1, 2627a). W tym pogańskim świecie, w tym świecie, który jest często antyteistyczny, antychrześcijański, który nie zna Boga, choć Go szuka w udręce i cierpieniu, ludzie, którzy znają Boga, mają pomóc odnaleźć Go. Odnaleźć Go po to, by dopełnić Jego działań w świecie.

Pisze też Paweł w tym samym pięknym wyjątku z Listu do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Jego sługą stałem się według zleconego mi wobec was Bożego włodarstwa: mam wypełnić posłannictwo głoszenia słowa Bożego” (Kol 1, 2425).

Moi drodzy, tu jest puenta dzisiejszego rozważania: absolutny prymat Boga, który jest niepodważalny – nawet nie ma co o tym mówić, tak jest i tak ma być: „Będziesz miłował całym sercem”, nihil Christo carius, nic droższego nad Chrystusa. Ale poznać to, żeby zrozumieć, iż moim najważniejszym zadaniem w życiu – „Marto, Marto, troszczysz się           o wiele rzeczy, a jedno jest konieczne, obierz najlepszą cząstkę” – najważniejszym zadaniem mojego życia jest pozwolić Bogu spotkanemu, poznanemu, naśladowanemu,         z którym się jednoczymy, ogarnąć moje myśli, ogarnąć moje działanie – czyli myśli wyrazić czynami. Albo też, jeśli komu Bóg da takie zlecenie, jak nam, kapłanom: przemawiać, mówić o tych sprawach i wyjaśniać je ludziom, tym którzy tego nie znają. Po prostu, odsłaniać tę wielką tajemnicę (pisze Paweł): „Jest nią Chrystus pośród nas” (Kol 1, 27b).

Może ktoś dziś wszedł do kościoła i mówi: po co ci ludzie tutaj przychodzą? Po to, by usłyszeć słowo Boga. Co więcej: po to, by Go  spotkać,  tak jak spotkał Abraham, Mojżesz, tamci sprzed dwóch tysięcy lat – tak my dzisiaj. Żeby Go spotkać, kiedy kapłan pokaże Go w chlebie i powie: Ciało Chrystusa. Tu, tu jest Bóg! I odpowiadamy: Amen, tak jest, ja w to wierzę. I to jest to „jedyne” i „konieczne”. To jest ta „najlepsza cząstka”, która daje człowiekowi poczucie sensu, poczucie prawdy. Jest tą skałą, na której stawiamy mocno stopy. Kiedy świat szaleje i mówi co innego, my wiemy, gdzie jest prawda.

To są wielkie rzeczy. Które są potrzebne człowiekowi. Dla wielu ludzi życie to postrzępione fragmenty, nie widzą całości, pocięte to wszystko jest, pokawałkowane. Ciągle coś innego robi, ciągle szuka czegoś innego, ciągle chce być nowoczesny i modny. Tak w ubieraniu, jak   i w działaniu, w życiu. Nie potrafi scalić wszystkich wątków z tym co „jedynie konieczne”.       I jak jego życie jest zdezintegrowane, tak jest też i zdezintegrowana jego psychika: on sam rozpada się w momencie zderzenia i konfrontacji z każdym poważniejszym problemem.

Spojrzenie na każdą sprawę poprzez Boga jest mocą, która scala wszystko w całość. Czyni życie pełnym treści, nawet daje życiu nie-zwykły smak, radość życia. Jak to mówi Sienkiewicz, kończąc Quo vadis: Neron szalał, a chrześcijanie mieli gaudium de veritate, radość z posiadania prawdy. Ileż to razy tak było, tak jest i tak będzie!

Wróćmy na koniec jeszcze tylko do tego opowiadania o Marii i Marcie. „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego” (Łk 10, 4142). Usiądź u stóp Pana, słuchaj, nasycaj się Jego słowem, poznawaj Go i pozwól Mu działać. Po to właśnie przyszliśmy w tę dzisiejszą niedzielę, żeby usiąść u stóp Pańskich i zaczerpnąć „tchnienia” na ten tydzień i na najbliższe dni. Spotkać Go i wziąć w siebie Jego miłość.

(1989)

 

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz