24 lutego 2024

2 NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU

ROK B

 

Pierwsze czytanie: Rdz 22, 1‑2.9‑13.15‑18

Drugie czytanie: Rz 8, 31‑34

Ewangelia: Mk 9, 2‑10

 

Rozpoczął się Wielki Post i szybko zanurzamy się w drogę, która prowadzi do jego kresu. Kresem Wielkiego Postu jest uroczystość Zmartwychwstania Chrystusa, który – jak wyznajemy, dając świadectwo naszej wierze – „ukrzyżowany pod Ponckim Piłatem, umęczony i pogrzebany, zmartwychwstał dnia trzeciego, wedle zapowiedzi Pisma”.

Prawdą Wielkiego Postu jest więc Wielkanoc. Wielki Post jest wielką katechezą Kościoła, który raz do roku poucza nas o tym, że prawdą naszego życia jest Wielkanoc. Tak się aż ciśnie na myśl, że dla chrześcijanina poza Wielkanocą i stylem Wielkanocy jest nieprawda, można to mocniej powiedzieć: jest kłamstwo życia. A więc Wielkanoc, czyli zmartwychwstanie ukrzyżowanego Boga‑Człowieka, ma ścisłe powiązanie z naszą egzystencją. Kto chce mówić: jestem chrześcijaninem, musi mówić: wyznaję, wierzę, że Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał i jest sensem mojego życia.

Jeśli o tym pamiętamy, a przypomina nam o tym każda Msza święta (proszę wsłuchiwać się po przeistoczeniu w słowa, które tam padają), poznajemy coraz głębiej, że to wielkie misterium ma być zasadą naszej wiary i że mamy z tego misterium wyciągać praktyczne konsekwencje dla codzienności. Jeśli tak czynimy, dajemy świadectwo wierze, a jeśli tak nie czynimy, życie nasze staje się antyświadectwem. Za fasadą pięknych prawd i uroczystych obrazów kryje się pustka, tragedia i grzech.

Wielkanocny dar Chrystusa, Jego Pascha, krzyż i zmartwychwstanie, jest udzielany ludziom, którzy uzyskują łaskę wiary i proszą o chrzest, w momencie udzielania tego sakramentu. Obmywani wodą w imię Trójcy Świętej, wyrzekają się wtedy szatana i jego spraw, wyrzekają się grzechu i wyznają wiarę w Boga. W Boga Ojca, w Boga Syna i w Boga Ducha Świętego. Żegnają się dlatego potem znakiem krzyża w imię Przenajświętszej Trójcy, „żeby nie zapomnieć”, jak przypomina Mały Książę, a nam Kościół.

I wtedy Bóg Żywy, mieszkający w człowieku – bo chrzest nas zanurza (mówiąc językiem Pawła – Rz 6, 3‑5) w śmierci i zmartwychwstaniu – staje się Życiem naszego życia. Drogą, którą idziemy, czując mocny grunt pod nogami. Program tej drogi jest też prosto i jasno określony. Naśladowanie Chrystusa jest kodeksem obowiązującym na tej drodze. Eucharystia jest pokarmem na postojach. Modlitwa do Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym jest oddechem duszy. Taki jest fundament, na którym budujemy dom zwany „życie chrześcijańskie”. Pedagogia Kościoła przypomina często te podstawowe treści, w sposób szczególny podczas przygotowywania się do Wielkanocy.

A więc przypomnijmy. Zeszłej niedzieli dominantą był odczytany z Ewangelii opis kuszenia Chrystusa, dzisiaj dominantą jest cud Przemienienia. Te dwie tajemnice to zarys dialektyki paschalnej, którą przed chwilą zacytowaliśmy, mówiąc o chrzcie. Chrystus mówi: „Idź precz, szatanie!”, my mówimy: „Wyrzekam się” – Chrystus każe nam wierzyć, pokazując moc Boga ukrytego w Człowieczeństwie. Zanim zacznie cierpieć w słabości swojego Człowieczeństwa, wzmacnia naszą wiarę, byśmy się nie załamywali w przeciwnościach i wyznawali wiarę całym życiem.

Spróbujmy przybliżyć jeszcze bardziej ten obraz, który nam dzisiaj Kościół każe odczytywać. Epizod kuszenia ma miejsce na początku publicznego życia Jezusa, zaraz po Jego chrzcie w Jordanie, a skrót katechezy Wielkiego Postu, dla uzyskania kontrastu i przejrzystości, ukazuje zaraz obok niego drugi obraz, który nie bezpośrednio poprzedza Jego ostatnią drogę do Jerozolimy, kiedy szedł na męką: Przemienienie Pańskie. A nas najbardziej może dziś zaintrygować ów okres pośredni, pomiędzy początkiem publicznego życia Jezusa a ostatnimi już wydarzeniami przed męką, śmiercią i zmartwychwstaniem.

Oczywiście, nie możemy dziś wchodzić w szczegóły, ale może to i lepiej, ponieważ zastosujemy skrót, który otworzy nam oczy na strategię Jezusa wobec uczniów i ukaże treść zamierzonego przez Niego przekazu. Otóż pomiędzy jedną sceną, początkową, a drugą, prawie końcową, Chrystus – jak mówi Ewangelista – „czyni i naucza” (Dz 1, 1). Działa cuda, które są znakami Jego mocy, ale też (i to zauważmy i zapamiętajmy) są odchyleniem rąbka tajemnicy cudu największego, jakim, po ustanowieniu Eucharystii, jest Jego zmartwychwstanie. Czyli cuda są czynami w drodze do ukazania prawdy ostatecznej. Można je zrozumieć poprzez zmartwychwstanie, nie inaczej.

Także naucza. Naucza w przypowieściach tłumy, w intymnych rozmowach wybranych uczniów. Nauczanie to słowo w drodze do pełnej prawdy, prawdy ostatecznej, tej, która bez słów, ale blaskiem zmartwychwstania mówi więcej niż wszystkie słowa świata. Więcej nawet, niż wszystkie słowa Jezusa Chrystusa, same w sobie. Już po tych znakach – cudach i słowach – jasnym się stało dla najbliższych uczniów, kim jest Jezus. Jeszcze nie wiedzieli do końca, nie znali ostatecznej prawdy. Piotr zapytany przez Niego (co bezpośrednio poprzedza cud Przemienienia), za kogo mają ludzie Syna Człowieczego, wyznaje: „Tyś jest Mesjasz, Syn Boga Żywego” (Mt 16, 16; por. Mk 8, 29). Wtedy Jezus powiedział, „żeby nikomu o Nim nie mówili” (Mk 8, 30), bo tłumy jeszcze tego nie zrozumieją. Oni już zaczynają pojmować.

Ale następne zdanie jest niezwykle istotne: „I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi (co Bóg musi?!), musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie»” (Mk 8, 31‑33). Proszę zauważyć zbieżność. Jawi się w tej wypowiedzi Chrystusa jakaś tajemnicza, niezrozumiała dla uczniów treść. O ile osoba Chrystusa‑Mesjasza nie budzi już w nich wątpliwości, o tyle zaczynają się zastanawiać nad sposobem, metodą realizacji zbawczego planu Jezusa. Nie rozumieją, dlaczego Chrystus obiera właśnie taką drogę, dlaczego musi iść do Jerozolimy, by dać się ukrzyżować. Dyskutowali nad tym, „co znaczy powstać z martwych” (Mk 9, 10), po cudzie Przemienienia.

Ale wróćmy na moment do sceny kuszenia. Gdy szatan opuszczał Chrystusa po kuszeniu, kiedy usłyszał „Idź precz!”, dopowiada Ewangelista: „odstąpił od Niego aż do czasu” (Łk 4, 13). Miał wrócić. Nie raz miał wrócić w życiu Chrystusa i w życiu Kościoła, aby przejrzeć, podstrzec Jego sposób działania zbawczego, Jego strategię, by zniszczyć Jego dzieło. Piotr jeszcze o tym nie wiedział, jeszcze tego wszystkiego też nie rozumiał. I Chrystus do Piotra, tak jak przedtem w scenie kuszenia, mówi: „Piotrze, zejdź Mi z oczu, przez ciebie przemawia szatan. – I dodaje: – Nie myślisz o tym, co Boskie, ale o tym, co ludzkie” (por. Mk 8, 31‑33).

Chyba wielu z nas już odkryło taki sposób myślenia. Jeśli się tylko zacznie mówić o konieczności wąskiej drogi, ducha ofiary wynikającego z wiążącej mocy przykazań – antykoncepcja i tak dalej, cokolwiek się dzisiaj weźmie – kiedy trzeba skonfrontować własny punkt widzenia z Chrystusowym, można często od Niego usłyszeć: nie rozumiesz tego, co Boskie. Można usłyszeć też: zejdź Mi z oczu, bo jeszcze jesteś pod wpływem szatana. I zastanawiające jest to nie tylko u nich, u Apostołów; myślę, że u nas jeszcze bardziej, bo my mamy już perspektywę zmartwychwstania za sobą. Oni zastanawiali się, co znaczy, że On musi iść do Jerozolimy, że musi podjąć śmierć na krzyżu, dlaczego jest w Nim taka silna wola złożenia ofiary z siebie – co zresztą, nauczając uczniów, podkreślał: „Jeśli kto chce być uczniem moim, niech weźmie krzyż swój na co dzień i idzie” (por. Mk 8, 34).

To wszystko razem jest w kontekście cudu Przemienienia. Co to znaczy? Czy musi być właśnie tak?

Rzućmy jeszcze okiem na wprowadzone dzisiaj do naszych refleksji rozważanie nad ofiarą Abrahama idącego ku górze Moria (Rdz 22, 2), czyli ku Jerozolimie (2 Krn 3, 1), także wystawionego na próbę. Oto zapowiedź proroctwa, że droga, która ma dać ostateczne zwycięstwo, musi być drogą przez mękę, drogą przez ofiarę. Jedyny syn Abrahama, Izaak, jest aluzją do Jezusa, jedynego Syna Bożego. Złożony w ofierze, dostąpi ocalenia. Umarły przez wyrok, będzie żył, bo zaufał Bogu i Jego metodzie, która jest istotna dla motywu wiary: kto chce mieć wiarę mocną, która się oprze bardzo subtelnym pokusom szatana, ten musi mieć wiarę umotywowaną duchem ofiary. Musi między owocem a ziarnem położyć śmierć. Wobec cudów i nauki tłumy domagały się znaku (to też jest w kontekście Przemienienia). I Jezus wtedy powiedział: „Żaden znak nie będzie dany temu plemieniu” (Mk 8, 12), „tylko znak Jonasza proroka: jak Jonasz był trzy dni w brzuchu ryby, tak Syn Człowieczy będzie przez trzy dni w łonie ziemi” (por. Mt 12, 39‑40), a „po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 8, 31), wyjdzie z grobu.

To jest kontekst cudu Przemienienia. Zwróciłem dzisiaj uwagę na kontekst bardziej aniżeli na samą treść tego wydarzenia, ale treść jest też zdumiewająca: Chrystus objawia uczniom, że każdy człowiek żyjący na tym świecie może, poprzez przyjęcie Jego warunków wąskiej drogi krzyża, przejść do zwycięstwa. Ponieważ za każdym człowiekiem stoi szatan, którego nic nie zwycięży, jak tylko śmierć na krzyżu – wpierw Chrystusa, a później nasza z Nim.

I wtedy kiedy pełni fascynacji, zapatrzeni w cud Przemienienia na Górze, powiedzieli: „Dobrze nam tu być” (por. Mk 9, 5), usłyszeli głos Ojca z nieba, który skierował ich uwagę na co innego: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9, 7). Chcesz rozumieć sens przykazań Bożych, które są tak ciężkie i tak inne niż to, tak przeciwne temu albo nawet tak sprzeczne z tym, czego uczy świat – wbrew temu, co sugeruje szatan, słuchaj Syna Bożego. Choć ci się zdaje, że to nie ma sensu, że to jest ponad siły – słuchaj. To jest jedyna droga, która prowadzi do życia. Zrozumieć Jego sposób, Jego metodę, iść tą samą drogą i przyjąć jako jedyny znak, którym Bóg porozumie­wa się z człowiekiem, a człowiek może się z Bogiem porozumieć – znak Jonasza proroka: tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Dlatego Chrystus „musi iść do Jerozolimy” (Mt 16, 21).

I to jest godne zapamiętania, że Jezus po zakończeniu cudu Przemienienia zwraca się do uczniów i „przykazuje im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych” (Mk 9, 9). Znowu to samo: jeszcze tego nie rozumieją. Bo choć (jak kończy się opis ewangeliczny) zachowali to w sekrecie, „ale między sobą rozprawiali, co znaczy «powstać z martwych»” (por. Mk 9, 10).

Jak dobrze by było dzisiaj, wychodząc z kościoła, po drodze sobie rozważać, że skoro Chrystus chce nas – przypomniawszy nam, że jesteśmy prochem ziemi – kiedyś z prochu podnieść, abyśmy powstali jak Feniks z popiołów, to jaką za to trzeba cenę zapłacić! I nie tylko poucza, mówi – On sam taką cenę zapłacił. I to jest samo jądro chrześcijaństwa. To można zrozumieć tylko poprzez cud Wielkanocy. Dlatego głośno biją dzwony, żebyśmy mogli to zrozumieć. Bo wiemy – czytając dalszy ciąg Ewangelii – że za chwilę, już po Przemienieniu Pańskim, będzie druga zapowiedź, że Syn Człowieczy musi iść do Jerozolimy, gdzie „będzie wydany w ręce ludzi i ci Go zabiją” (Mk 9, 31), i trzecia zapowiedź, że „skażą Go na śmierć i będą z niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją” (Mk 10, 33‑34). A oni wiedli spór o pierwszeństwo, o rozerwalność małżeństwa, o bogactwo, które można, czy nie można mieć, by być doskonałym. I co chwila Ewangeliści mówią: „Nic z tego nie zrozumieli” (Łk 18, 34; por. Mk 9, 10.32; Łk 9, 45). A Jezus szedł drogą w ciemność.

To jest niezwykle zdumiewające w tym dwutakcie: kuszenie‑Przemienienie. Tu, kiedy szatan atakował, Chrystus odpowiedział ostro: „Idź precz!” Ale za chwilę wchodzi w ciemność męki i milczenia Boga. Na krzyżu, w Ogrojcu. Milczenia wobec sędziów, wobec Kajfasza, wobec zdrady Judasza, tam gdzie szatan dalej działa w tym świecie. Zresztą zapamiętajmy sobie i to: wtedy kiedy Judasz przyszedł pojmać Jezusa do Ogrojca, po Jego modlitwie, powiedział Jezus te znamienne słowa: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności” (Łk 22, 53).

To trzeba widzieć jako klimat, kontekst, zaplecze wszystkich ludzkich spraw, wymiarów politycznych, gospodarczych, pedagogicznych, ekonomicznych. To wszystko stanowi podtekst całej wielkiej historii ludzkości. Augustyn pod koniec życia pisał De civitate Dei, zastanawiając się, jakie są główne sprężyny sensu dziejów, które ustawiają te ciągle nowe konfiguracje na szachownicy świata, o co idzie spór. On o to idzie, od samego początku.

Ale kończmy nasze dzisiejsze rozważania. Chrystus w czasie Wielkiego Postu chce otworzyć oczy uczniom, by zrozumieli sens Jego posłannictwa, prawdę Jego życia: przeszedł przez mękę, aby zmartwychwstać i tak zwyciężyć szatana, grzech, ale i śmierć. Po wtóre, to już się także w nas dokonało przez chrzest: wyrzekliśmy się szatana, wyznaliśmy wiarę w Boga. Po trzecie, kto zagubił świadomość tego, co się w nim dokonało wtedy, ma teraz w czasie tegorocznego Wielkiego Postu czynić pokutę. Sakrament pokuty jest „powtórzeniem” chrztu, jednym z największych aktów miłosierdzia Boga: oto można jeszcze raz wrócić i odnowić własne wnętrze, własne życie.

Następne niedziele Wielkiego Postu będą nam to jeszcze bardziej przypominać. To są wielkie rekolekcje, które odsłaniają nam prawdę chrześcijańskiego życia.

(rok 1988)

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz