homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Listopad, miesiąc jesiennego opadania liści z drzew i pamięci szczególnej o wszystkich zmarłych, tych którzy szukali Boga z wielką pasją przez całe życie i odeszli do Pana po nagrodę, oraz tych, którzy trwali w uporze zbuntowanych aniołów... Wspominając reprezentantów tych postaw ekstremalnych, którzy byli wierni swojemu „tak” czy swojemu „nie”, modlimy się także za ogromne rzesze zwyczajnych ludzi. Naznaczeni znamieniem wiary, śpią w pokoju. Odwiedzaliśmy ich groby, uczyliśmy się od nich tej wielkiej mądrości, jaką posiedli przechodząc przez próg śmierci i zostawiając nam w testamencie tę swoją mądrość. Są już całkowicie w rękach miłosiernego Boga. Los żywych jest jeszcze w ich własnych rękach. To my! Należymy do tych, którzy odpowiadają za własne życie, choć Bóg jest Panem i śmierci, i życia.
Można w dzisiejszą niedzielę, w tydzień po odwiedzeniu cmentarzy, zadać to, chyba nawet nie retoryczne pytanie, ale realne: Co wynieśliśmy z cmentarnych rekolekcji? Czym ubogaciliśmy naszą wiarę? Jakie poczyniliśmy postanowienia?
Jest życie chrześcijańskie dzieleniem losu z Chrystusem idącym drogą krzyżową ku Wzgórzu Ukrzyżowania, dzieleniem losu Jego śmierci. Ale jest również życie nasze od chrztu uczestnictwem w zwycięstwie Chrystusa. „Wiecie – pisze Paweł tyle razy na kartach swoich Listów – że przez zanurzenie w wodę chrztu jesteście zanurzeni w Jego śmierci i Jego zmartwychwstaniu?” (por. Rz 6, 3 4). Wielu nie wie tego, ale wielu wie. Wprawdzie Chrystus po swoim zmartwychwstaniu daje najbliższym dotykać tylko swoich ran, przypominając, że trzeba się nam zespalać tylko z Jego cierpieniami, to jednak dzięki darowi, jakim jest chrzest, wiemy, że zanurzając się w Jego śmierci, razem z Nim zostaliśmy już wskrzeszeni (Ef 2, 6; Kol 2, 12), już powstaliśmy z martwych (Kol 3, 1). To może dziwić człowieka, który patrzy na chrześcijaństwo – mimo że jest ochrzczony – od zewnątrz.
To słowo: „już powstaliśmy z martwych” trzeba rozumieć we właściwy sposób. I rozumie to tylko człowiek, który ma żywą wiarę i zaczął dzięki tej wierze żywej realizować swoje zmartwychwstanie już teraz, żyjąc na tej ziemi. Zaczyna już w chwili obecnej wieść styl życia obywateli „świata mającego nadejść” (por. 1 Tm 4, 8), jak mówimy, eonu przyszłego, wieku przyszłego, tam gdzie ludzie po przejściu progu śmierci żyją z Bogiem, patrząc Mu w Oblicze bez zasłony.
Woda chrztu, obmywając nas z grzechów, daje nowe życie (ta myśl powtarza się we wszystkich pismach Nowego Testamentu: w wypowiedziach Chrystusa, w komentarzach Pawła i Jana), to znaczy, że mamy w sobie życie Zmartwychwstałego. Łazarz wyrwany z grobu, jak grzesznik ze stanu śmierci (grzesznik jest też trupem, duchowym, pomimo pozorów, że żyje), wyrwany głosem samego Jezusa (J 11, 43), jest symbolem wszystkich ludzi wyrwanych śmierci głosem Jezusa Chrystusa.
„Nadchodzi godzina, nawet już jest – słowa Chrystusa – kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą” (J 5, 25). Słyszysz głos Chrystusa, który wzywa umarłych do życia? Właśnie, „wiara jest ze słuchania” (por. Rz 10, 17)! Kto nie słucha słów Chrystusa, ten nie ma wiary. Ten nie wsłuchuje się w głos Tego, który jest Słowem Boga i odsłania nam, śmiertelnym, te warstwy, które są niedostępne dla umysłu. I biada tym, którzy skalpelem umysłu samego chcą przecinać tajemnice. „My wiemy – pisze św. Jan, umiłowany uczeń Chrystusa, który dostąpił przywileju zasiadania najbliżej podczas eucharystycznej Ofiary – że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci” (1 J 3, 14). My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, jeśli miłujemy. Kto posiada to życie, życie Boga, ten nigdy już nie popadnie pod władzę śmierci. Ta tak zwana śmierć fizyczna jest tylko otwarciem larwy, aby mógł wylecieć motyl. Życie już jest! Właśnie! jakie to są niezwykle istotne dla naszego życia chrześcijańskiego przybliżenia!
Chcąc zrozumieć te wypowiedzi Chrystusa i Jego komentatorów, trzeba powrócić do określenia warunku. Kto wie o tym warunku? Kto tak żyje, według tego warunku? Powiedzieliśmy przed chwilą: ten, kto posiada wiarę żywą. Dość często powtarzamy to sformułowanie. Ale co to znaczy: żywa wiara? Czy mam wiarę żywą, czy moja wiara jest martwa?
Żeby nie ulegać błędom, dzisiejszy język, Bogu dzięki, i teologiczny, i katechizmowy, określa wiarę żywą jeszcze innym terminem: to wiara paschalna. Wiara paschalna to taka wiara, której przedmiotem jest Jezus Chrystus (tym różnimy się od innych religii i religioznawcy są bezsilni w tym punkcie, żeby przedstawić w prawdzie, bez zafałszowań, na czym polega absolutność chrześcijaństwa), ale wiara w Jezusa Chrystusa, Boga, który umarł jako Człowiek i zmartwychwstał.
To jest przedmiot wiary, treść wiary. I ten przedmiot wiary (wiara obiektywna) jest możliwy do ujęcia przez wewnętrzny akt wiary (wiara subiektywna) tylko wtedy, kiedy nie opiera się ona na samym rozumie (poznanie) i woli (decyzja), choć i jedno, i drugie jest potrzebne, ale jest powiększona o miłość. Miłuję tego Boga, który objawił się w Jezusie Chrystusie, cierpiał, umarł i zmartwychwstał! I miłuję dlatego, że mam w sobie Dar, dla którego, by nam Go dać, Jezus Chrystus umarł: mam Ducha Świętego, który dopełnia moją ludzką miłość Miłością Boga.
Stąd wierni idą do Komunii świętej, zostawiając grzech za sobą, który blokuje dojście tej miłości do wnętrza ludzkiego: przyjmują „miłość Boga Ojca, łaskę Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym”, który jednoczy ich z Bogiem Trójjedynej Miłości, i miłują Go wiarą żywą, czy jak powiedzieliśmy, wiarą paschalną. Wiarą człowieka, który żyje bez grzechu i walczy o to, by nie żyć w grzechu. I prosi Boga pokornie, żeby ustrzegł go od tego największego trądu, który zabija człowieka od wnętrza, pozostawiając pozór życia, fasadę, tworząc postawy podwójne i niepełne. Chrześcijanin, który wyznaje imię Jezusa wargami, a nie czci Go sercem czystym, jest kłamcą. Grzeszy bardziej niż inni, którzy nie wiedzą, co czynią.
A więc powtórzmy: uczestniczenie w życiu Chrystusa zmartwychwstałego jest możliwe dzięki wierze paschalnej. Święty Paweł często powraca do tej fundamentalnej prawdy i ona jest fundamentem jego przeświadczenia, że dzięki tej wierze i miłości jest on jedno z Chrystusem. Ta świadomość podtrzymuje całą jego chrześcijańską egzystencję. Nadaje sens wszelkim bezsensom, stanowi podstawę całej moralności chrześcijańskiej. Pełnienie przykazań, nakazów, zakazów jest tylko określeniem tego, co (gdyby o tym nie wiedział) powinien przyjąć i tak żyć.
Tak więc wiara paschalna jest podstawą nadziei, która czasem spodziewa się „wbrew nadziei” (Rz 4, 18). „Jeżeliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga” (Kol 3, 1). „Gdy zmartwychwstanę, będę widział Boga” (refren Psalmu responsoryjnego). Jak te proste zdania są wtedy niezwykle mocne, ile mają znaczenia! A jak trociny są słowa, które mówią co innego.
Proszę teraz w tym kontekście przeczytać jeszcze raz, co było fundamentem wiary męczenników machabejskich, których męczeństwo dzisiaj przypomina nam liturgia. Oto mówią do swoich sędziów: „Ty zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawo, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego” (2 Mch 7, 9), albo: „Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, a którzy w Bogu pokładamy nadzieję, że znowu przez Niego będziemy wskrzeszeni. Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia” (2 Mch 7, 14). To jest jeden wariant tych postaw wynikających z wiary paschalnej: wiara w zmartwychwstanie jest źródłem mocy i dzielności w obliczu prześladowań.
Proszę zwrócić uwagę na inny wariant, który cytuje nam dzisiaj Chrystus, mówiąc o małżeństwie. Powiedział do saduceuszów, „którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania” (Łk 20, 27): „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą” (Łk 20, 34). Czyście sobie kiedyś pomyśleli, że przyczyną rozwodów, niewierności małżeńskiej, zdrad małżeńskich – jest brak wiary w zmartwychwstanie? Kiedy Chrystus mówi: „Będą oboje jednym” (Mt 19, 5), i kiedy oni przy ołtarzu mówią: „Biorę sobie ciebie i ślubuję ci miłość, wierność oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci”, a Paweł komentując ten fakt tak mówi: „Mężowie, miłujcie żony wasze jak Chrystus miłuje Kościół i życie swoje daje za Kościół” (por. Ef 5, 25) – to na czym opierają się wszystkie te wypowiedzi? I czemu ludzie (a są tacy), którzy tak żyją, są wierni do końca, a w chwilach kryzysów i prób, i krzyża potrafią przetrwać? Bo wierzą w zmartwychwstanie. Kto nie wierzy w zmartwychwstanie, ten i naucza o cudzołóstwie, i przyzwala na cudzołóstwo, śmieje się i robi sobie z tego żarty i groteskę. A kto wierzy, zostaje wierny do końca. Wiara w zmartwychwstanie jest mocą wierności małżeńskiej, lekarstwem w kryzysach.
Ileż tu podtekstów, ileż tutaj jest prawd do eksploatacji! Bo następne słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii, choć nadal dotyczą istoty małżeństwa, można odnieść również do osób samotnych: wiara paschalna jest natchnieniem życia ludzi, którzy zostają sami, bez małżeństwa, bez rodziny, i oddają siebie bez reszty, powołani do wyłącznej służby Bogu i ludziom, ponieważ stali się w pełni świadomi tej prawdy, że są „uczestnikami zmartwychwstania” (Łk 20, 36). Pytamy, jaka jest ich motywacja, jaka argumentacja za celibatem kapłańskim, za dziewictwem, za życiem zakonnym, za konsekracją. Ci, którzy oddają siebie całkowicie Bogu, czynią to dlatego, że odsłoniła im się głębiej tajemnica zmartwychwstania, już teraz. Szukając swojej drogi w życiu, swojej pełni, i konfrontując ją z kruchością życia i bezsensem dążenia do śmierci, antycypują już teraz to, co ma być za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, kiedy już „ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić” (Łk 20, 35).
Sumujmy te refleksje. Jutrzejszy święty, Leon Wielki papież, przypomina nam: „Poznaj, chrześcijaninie, godność swoją”*. Kiedy za chwilę po przeistoczeniu stanie wśród nas Chrystus zmartwychwstały, będziemy wspominać – powie kapłan: „wspominając... ofiarujemy...” – Jego obecność w Eucharystii. . A On sam powie to, co mówi do nas każdej niedzieli (i codziennie): „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest Ciało moje”. To jest Życie wieczne. To jest Miłość.
To jest Życie naszego życia. To On w nas. Oczyszczajmy się z grzechów, żeby żyć tym Życiem zmartwychwstałego Boga, „który jest Bogiem żywych, a nie umarłych” (por. Łk 20, 38). I w ten sposób starajmy się ten listopad, miesiąc zeschłych liści, ale wciąż żyjących Chrystusem ludzi, przeżywać po chrześcijańsku. „Jezus Chrystus jest Pierworodnym umarłych, Jemu chwała i moc na wieki wieków” (śpiew przed Ewangelią). Niech tchnienie nadziei idące od Zmartwychwstałego Pana będzie motorem naszego życia na najbliższe dni i tygodnie, zanim rozpoczniemy już niebawem Adwent.
(1986)
*„Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc grzeszne obyczaje i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego. Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa” (św. Leon Wielki, Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, w: Liturgia Godzin, t. I, s. 361).
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz