09 marca 2024

4 NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU

 

ROK B

 

Pierwsze czytanie: 2 Kor 36, 14‑16.19‑23

Drugie czytanie: Ef 2, 4‑10

Ewangelia: J 3, 14‑21

 

Kiedy świat żyje po swojemu, czwarta niedziela Wielkiego Postu przypomina nam, że Jezus idzie do Jerozolimy dla spełnienia swego posłannictwa, które nazywamy paschalnym misterium, misterium wielkanocnym. Mówił, że musi iść – i już nieco wiemy, co to znaczy.

A my?

Czy również dla nas Wielki Post jest czasem – jak zamierza Kościół – kiedy przygotowujemy się do wejścia w to wielkie misterium, które wprowadza nas w przepaść męki Chrystusa, by nasze życie stało się zjednoczone z Jego życiem? By nas przebóstwił, przemienił z grzeszników w świętych? Powtórzmy te trzy wymiary: świat żyjący po swojemu, Chrystus idący do Jerozolimy i my przeżywający Wielki Post.

O tym pierwszym mówi dzisiejszy kronikarz biblijny: „Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Bóg ich ojców, Pan, bez wytchnienia wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowo i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na Jego naród do tego stopnia, iż nie było ocalenia” (2 Krn 36, 14‑16).

O drugim, o drodze Jezusa do Jerozolimy, mówi Ewangelia. Już tłumaczyłem, czym jest Jerozolima w pojęciu biblijnym: to miasto jest symbolem każdego człowieka. Bóg chce przez Chrystusa wejść do Jerozolimy każdego poszczególnego człowieka, do jego wnętrza, ogarnąć od środka jego myśli, jego miłość, przemienić go. I musi za to zapłacić cenę krwi. Mówi Jezus: „Muszę iść do Jerozolimy” (por. Mt 16, 21).

Dzisiaj św. Jan relacjonuje to samo innymi słowami i w ten sposób odsłania nam pewne nowe aspekty tego dzieła Chrystusowego. „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni – mówi Jezus do Nikodema – tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał (wiemy, jaki świat – przed chwilą kronikarz biblijny go nam przypomniał, jego duchowy profil), aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 14‑17).

Komentuje tę wypowiedź Chrystusa (słyszeliśmy przed chwilą także i te słowa) św. Paweł: „Bóg będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni! Razem też wskrzesił nas i razem posadził na wyżynach niebieskich, w Chrystusie Jezusie” (Ef 2, 4‑6).

Zachowajmy w oczach ten zarys schematu: świat, Chrystus, my. On określi nam orędzie czwartej niedzieli Wielkiego Postu, odnajdziemy tutaj nasze zadanie na następne dni i tygodnie. Ujrzymy wyraźniej, o co chodzi: że rokrocznie Kościół apeluje do nas, stawia nam przed oczy mękę Chrystusa, domaga się naszego nawrócenia. Chce, żebyśmy ujęli tę więź: żebyśmy zrozumieli, że skoro idziemy prosić o rozgrzeszenie, to dlatego, że owoce męki Chrystusa i Jego zmartwychwstanie, wylana krew i triumf Boga, zwycięstwo – obmywają nas z grzechu.

I w Wielkim Poście też, jak Chrystus do Jerozolimy, tak i my idziemy drogą Jego męki na Golgotę, prosząc, by nas uwolnił od naszych grzechów i pozwolił nam uczestniczyć w swoim zwycięstwie. W Nim nazywa się to zmartwychwstaniem, a w nas: dostąpieniem uczestnictwa w świętości Boga.

I to jest, moi drodzy, ta Dobra Nowina, którą co niedziela słyszymy w kościołach, Ewangelia: że już wszystko zostało dokonane i teraz tylko wszystko od nas zależy. I wciąż od nowa, od wszystkich ludzi. „Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją” (por. Iz 1, 18). I wiemy już dobrze, jak Go spotkać, pomimo że wieki i tysiąclecia mijają. I wiemy, gdzie urzeczywistnia On to, o czym mówi, co proklamuje Ewangelia, Dobra Nowina: miłosierdzie Boga wobec nas grzesznych ludzi objawiło się w tym, że ofiara Krzyża i zwycięstwo Zmartwychwstania dokonane raz na zawsze – jest wciąż do dyspozycji wszystkich w wielkoczwartkowym cudzie Eucharystii.

Iść do Jerozolimy to wrócić do Jezusa obecnego w sakramentach, to iść do Wielkiego Czwartku Eucharystii, by tam dotknąć krwi spływającej z krzyża i w ranach Jego znaleźć lekarstwo. Bo z krzyża zmartwychwstał.

Wiemy dobrze, że tak jest, ale... Właśnie, jest tu to „ale”. Świat po swojemu, Chrystus idzie do Jerozolimy – a dokąd my idziemy? Czy my doceniamy sakramenty? Czy my sobie zdajemy sprawę z tego, że tam jest to wszystko, co Bóg przez Chrystusa w Duchu Świętym uczynił i wciąż dokonuje dla nas? Jeśli mamy tę świadomość, Bogu dziękujmy. Jeśli nie mamy, starajmy się poszukać przyczyny.

I nie ulega wątpliwości, że wtedy nie chcemy prosić o przebaczenie, kiedy nie chcemy przyznać się do tego, że jesteśmy grzeszni. Nie mamy poczucia grzeszności. Mówi się o tym, że jak z jednej strony współcześni nam nie wierzą w szatana, choć pokazuje się coraz wyraźniej – tak samo też mówi się, że współcześni zatracają poczucie grzechu. A zatracają poczucie grzechu dlatego, że nie wierzą w Boga. „Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 19‑21).

Właśnie, to jest korzeń tajemnicy nieprawości. Dopóki człowiek nie potrafi sam siebie oskarżyć, przyznać się do winy, stanąć w prawdzie wobec Boga – będzie od Boga uciekał. Często stoimy bezradni przed tajemnicą nieprawości. Boleśniejsze jest to, że przecież my, uczniowie Chrystusa, wciąż powtarzamy te słowa – za chwilę też je wymówimy głośno, wyznamy wobec innych: „wierzę w grzechów odpuszczenie”. Ale jeśli człowiek nie idzie do Jerozolimy, aby mu odpuszczono grzechy, czy wie, co znaczy być chrześcijaninem? co znaczy, że „Bóg tak umiłował świat...” (J 3, 16)?

Oto czwarta niedziela Wielkiego Postu. Czyli termin już dość zaawansowany. Obwieszcza się terminy wielkopostnych rekolekcji, wskazuje na więź Męki z sakramentami, Męki Chrystusa z naszymi grzechami, zachęca się do spowiedzi, wzywa do nawrócenia. I kiedy – pragnąc ukazać symbol w całej ostrości – odprawiamy Drogę Krzyżową, czyli wyznajemy, że chcemy iść do Jerozolimy tak jak Chrystus, pragnę przypomnieć jedną niezwykłą wypowiedź Chrystusa. Proszę sobie ją w domu dokładnie przeczytać i przemyśleć. Zapisana jest w Ewangelii św. Marka, w rozdziale drugim, pod tytułem „uzdrowienie paralityka”. Znamy ją od dziecka.

Przynoszą do Chrystusa paralityka. Chrystus nie uzdrawia, ale mówi do niego: „Odpuszczają ci się twoje grzechy” (Mk 2, 5). Ci, którzy to słyszeli, mówią: „On bluźni, bo tylko Bóg może odpuszczać grzechy” (por. Mk 2, 7). I wtedy Jezus odpowiedział: „Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!” (Mk 2, 9‑11). Iść do Jerozolimy – iść do domu! Idź do tego miejsca, gdzie wydaje ci się, że znajdziesz pełnię, ale znajdziesz ją wtedy, kiedy oczyścisz się z grzechu.

I powiada kronikarz: „On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich” (Mk 2, 12). A Jezus, chcąc odpocząć, „zasiadł przy stole, a z Nim (tak relacjonuje św. Marek) wielu celników i grzeszników. A niektórzy uczeni w Piśmie i faryzeusze mówili: „Czemu On je i pije z grzesznikami?” (por. Mk 2, 15‑16). I wtedy Jezus wypowiedział te znamienne słowa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mk 2, 17). Rozróżnił pomiędzy grzechem i grzesznikiem.

I tak to rozróżnienie idzie przez wieki. Woła do grzeszników: chodźcie, przyjdźcie i zasiądźmy razem do posiłku. I grzesznicy wszystkich wieków – ilu ich było, wielkich konwertytów! – którzy szli w ciemność i nie widzieli sensu życia, gubili się w bezsensie – mówili, jak Paweł po swoim nawróceniu pod Damaszkiem: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Tak jest po dziś dzień. Tak jest w tej chwili w tym kościele: są tu sprawiedliwi, ale są też i grzesznicy.

Jest zawsze takie wielkie pragnienie księdza (który przemawia w kościele, korzystając z tego niezwykłego przywileju, żeby powtarzać to, co Chrystus: mówić do grzeszników): zapytać, czy słyszą, że to do nich wciąż padają słowa Chrystusa. Tak jak wtedy, tak samo dziś. Bo my przekazujemy tylko przez wieki Dobrą Nowinę, Ewangelię o zbawieniu. Tak! Jakby stanął dziś tutaj, to samo by mówił: Czy wzięliście, moi umiłowani grzesznicy, na serio to, co Ja dla was czynię? Bóg krew swoją daje po to, by ci, którzy nie wiedzą, co czynią – bo to jest najczęściej przyczyna grzechu – przejrzeli.

Bóg krew daje, idzie do Jerozolimy i przychodzi wciąż, i pragnie tego samego, jednego. Mówi do grzeszników: daj Mi grzechy swoje, ale „idź i już więcej nie grzesz” (por. J 5, 14; 8, 11). Idź do domu. Idź do Domu Ojca. Już nie musisz iść do Jerozolimy, tylko idź do Domu Ojca, bo Ja za ciebie wziąłem grzechy na drzewo krzyża.

Niezwykła głębia chrześcijaństwa!

I kto w jednym mgnieniu oka to zrozumie, nie potrzebuje długich rekolekcji, nie potrzebuje wielkich studiów. Bo wie wszystko. O tym właśnie mówił w tym prostym zdaniu dzisiaj św. Paweł: „Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia” (Ef 2, 4‑5).

To właśnie obwieszcza Ewangelia, Dobra Nowina. To obwieszczają dzwony, które dzwonią na rezurekcję, i nieustannie śpiewane w kościołach „Alleluja”. Radość ze zbawienia. Radość ze świadomości, że „tak Bóg umiłował świat, iż dał swojego Syna Jednorodzonego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (śpiew przed Ewangelią). I można dzisiaj na koniec (zanim wspólnie) powtórzyć: Panie, wierzę w grzechów odpuszczenie! Wierzę w ciała zmartwychwstanie i wierzę w życie wieczne. Amen.

(1988)

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz