ROK B

 

Pierwsze czytanie: Pwt 18, 15‑20

                                                                                                                     Drugie czytanie: 1 Kor 7, 32‑25

                                                                                                                     Ewangelia: Mk 1, 21‑28

4 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

27 stycznia 2024

Chrześcijanin to człowiek, który zdecydował się na życie z Chrystusem. Tę decyzję podjął i wyraził – on sam lub w jego imieniu rodzice wierzący w Chrystusa, czy lepiej powiedzieć: w Boga w Trójcy Świętej Jedynego – w momencie chrztu. Decyzja wiary w Boga Trójjedynego jest wyraźnie zawarta w chrzcielnym dialogu. Przestając solidaryzować się z wyborem, którego dokonał kiedyś Adam, każdy z nas wyznał publicznie: „Wyrzekam się szatana i jego spraw, wierzę w Boga. W Boga Ojca, w Boga Syna i w Boga Ducha Świętego”.

            Tę formułę powtarza się w sposób uroczysty wiele razy w życiu: z okazji Pierwszej Komunii świętej, każdego roku w Wigilię Zmartwychwstania Pańskiego, a także w formie skróconej każdej niedzieli lub w codziennym pacierzu. Aby nie zapomnieć.

            Formuła. Od teorii do praktyki, jak wiemy, droga daleka. I każdy z nas także doskonale wie, skoro droga tak daleka od teorii do praktyki, że wypowiadanie formuły to zaledwie początek. Początek tego, co ma wyniknąć z podjętej decyzji, nawet z jej publicznego wyznania. Ile to razy usta kłamią sercu.

            Wydarzenie, jakie dziś opisuje św. Marek, rzuca wiele światła na węzłowe problemy zakulisów ludzkich dziejów, a w nich każdego poszczególnego człowieka, każdego chrześcijanina, który zdecydował się na życie z Chrystusem. Oto dowiadujemy się, że sam Jezus został zaatakowany przez szatana i doszło do pojedynku. „Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić»” (Mk 1, 23‑24). Każdy chrześcijanin przez chrzest wchodzi w sytuację swego Mistrza. Aby dokonywać wyboru w sposób dojrzały, wedle pierwotnej decyzji „wyrzekam się, wierzę”, otrzymuje wzmocnienie bierzmowania, wzmocnienie „Duchem Świętym i mocą” (Dz 10, 38). Może mówić do kusiciela: „Milcz!” (Mk 1, 25). Ale może też, nie będąc wystarczająco czujnym, nie mając dojrzałej wiary, nie przeprowadziwszy przejścia od teorii do praktyki – ulec pokusie.

            Stąd po chrzcie jest sakrament miłosierdzia, sakrament spowiedzi, żeby to nieodwołalne „wyrzekam się i wierzę” móc jak gdyby jeszcze raz po zdradzie powtórzyć. A też zachęcił nas Chrystus do modlitwy, którą powtarzamy codziennie, może nie zastanawiając się nad tym, że właśnie także o to prosimy: „Nie dozwól, Ojcze, aby nas zwyciężyła pokusa, i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego” (por. Mt 6, 13), czy tak jak we Mszy świętej powtarzamy przed przyjęciem Komunii: „Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego... abyśmy byli zawsze wolni od grzechu”.

            Idąc od początku naszego życia ku centrum lub zmierzając już do kresu, idziemy drogą, mając jakby z obu stron bocznice, rowy wypełnione możliwościami zdrady. Stoimy stale wobec konieczności nieustannego wyboru, wobec tysięcy pokus i propozycji. „Uczyniwszy na wieki wybór – podpowiada poeta – w każdej chwili wybierać muszę”[1]. Jak bardzo bliski musi być dla nas Chrystus, by nie odejść od Niego, by nie uronić niczego z Jego słów, które wciąż do nas wypowiada, by uczyć się wciąż Jego wymagań, by pełnić w życiu Jego wolę. Powtórzmy: bo chrześcijanin to człowiek, który zdecydował się na życie z Chrystusem.

            Oto najistotniejsza motywacja za podjęciem na serio nakazów Chrystusa, który, pragnąc zapewnić nam stałą pomoc w podejmowaniu decyzji i opowiadaniu się za Nim, ustanowił Eucharystię, gdzie Bóg sam przemawia do swojego ludu i gdzie w czasie jej sprawowania Chrystus sam głosi swoją Ewangelię. Te zdumiewające aklamacje, które powtarzamy, wyznając też naszą wiarę: po pierwszym i drugim czytaniu mówimy: „oto słowo Boże”, a po usłyszeniu słów Ewangelii: „oto słowo Pańskie” – “chwała Tobie, Chryste”.

            W Ewangelii do pełni dochodzą słowa Pana, które w Starym Testamencie były zapowiedzią. Mówi Bóg dzisiaj przez Mojżesza: temu, który będzie przemawiał, „włożę w usta moje słowa, będzie mówił wszystko, co rozkażę. Jeśli ktoś nie będzie chciał słuchać moich słów wypowiedzianych w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy” (Pwt 18, 18‑19). W tym okresie dziejów ludzkości, jakie są między wniebowstąpieniem Chrystusa a Jego ostatecznym przyjściem na Sąd – bo to są klamry, które ustalają cały kontekst tych dziejów, które my tworzymy – głoszenie słowa Bożego przez apostołów Jezusa i ich przyjmowanie w prawdzie jest nieustannym podtrzymywaniem naszej decyzji na życie z Chrystusem. Więcej, przepowiadanie jest funkcją analogiczną do posługi proroków, i tych ze Starego Testamentu, i tych, których reprezentuje w Nowym Jan Chrzciciel, który wciąż przypomina ludowi: „Oto stanął wśród was Ten, którego wy nie znacie” (por. J 1, 26). Którego gubicie z horyzontu waszego wypatrywania, o którym zapominacie, którego zdradzacie.

            Słowo Boże wprowadza w treść sakramentów, bez których nie ma zbawienia. Bez chrztu nie ma zbawienia[2], a potem bez pokuty, która po grzechu jak gdyby przywraca ten sam stan, w jaki wszedł człowiek przez chrzest. A kto rozumie bez słowa Bożego sakrament małżeństwa? Ile tutaj nieporozumień, ilu ludzi zawiera sakrament małżeństwa li tylko w kategoriach obyczaju czy zewnętrznej praktyki, cóż z tego, że nawet w scenerii kościoła. Kto dochodzi do sedna misterium złączenia Chrystusa z Kościołem? A kto bez słowa Ewangelii rozumie sakrament chorych, kiedy już w ostatnim etapie życia przygotowuje się uczeń Chrystusa do przejścia przez próg śmierci? Ile jest nieporozumień i lęków wobec przychodzącego kapłana, który ma namaścić człowieka na czasem ostatnie już przejście. I tak można wyliczać bez końca. A Eucharystia? Kto rozumie Eucharystię bez pokuty? A kto rozumie pokutę bez motywacji miłości, którą Bóg ukazuje nam w ukrzyżowa­nym Chrystusie, w Jego męce i krwi przelanej za nasze grzechy?

            Jeśli po zmartwychwstaniu sakramenty święte, które kazał nam Chrystus sprawować, wchodzą w miejsce cudów dokonywanych przez Niego w czasie Jego pobytu na ziemi, to trzeba również dodać, że przepowiadanie słowa zajmuje miejsce przepowiadania Chrystusa. „Jeśli ktoś nie będzie chciał słuchać moich słów wypowiedzianych w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy” (Pwt 18, 19). A więc przepowiadanie słowa – konkretnie zaczynając od pierwszego czytania, poprzez słowa Ewangelii, aż po pomoc kapłana w postaci kazania, katechezy, homilii – jest czynnością tak samo jak wtedy ważną dla chrześcijani­na, który zdecydował się na życie z Chrystusem, ponieważ przepowiadanie, głoszenie słowa budzi wiarę.

            Wiara mówi: „wyrzekam się”, wciąż, na wszystkich etapach życia, i wiara mówi: „wierzę” w Boga Ojca, w Boga Syna i w Boga Ducha. I wiara wprowadza nas w życie Boże. Jest nie tylko sformułowaniem werbalnym naszej postawy, ale jest zanurzeniem nas w życie Boga. Jezus mówi: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz przeszedł ze śmierci do życia” (J 5, 24). A więc wchodząc w sferę życia Bożego, wchodząc w jedność z Bogiem, przez wiarę otrzymujemy miłość.

            A miłość jest tą mocą i tym światłem, i tą mądrością, która pozwala człowiekowi w wielości widzieć jedność. Bez miłości i mądrości miłości rozsypują się małżeństwa, bo nie widzi człowiek sensu jedności mężczyzny i kobiety; rozsypują się narody, bo nie widzą konieczności jedności; rozsypuje się ludzkość, jak rozsypują się poematy i wiersze, w których zabrakło treści. Nie ma osi wiążącej i nie widać podtekstu, jakim jest jedność Chrystusa i Kościoła. Chrystus i Kościół – jedna osoba mistyczna. Ciało Chrystusa leżące na ołtarzu i Ciało Chrystusa będące w nas tworzy jedność tak organiczną, że kto rozerwie, ten przestaje żyć z Chrystusem i przestaje być chrześcijaninem.

            I w tym kontekście znowu „słysząc głos Pana serc nie zatwardzajcie” (refren Psalmu responsoryjnego). Jeśli przepowiadanie jest miejscem najbardziej intensywnego spotkania z Bogiem, bo prowadzi do Słowa, które staje się Ciałem w Eucharystii, to największą tragedią człowieka jest obojętność wobec słowa. Bo obojętność wobec słowa jest obojętnością wobec Mówiącego. I wielu z nas przychodzi do kościoła, słucha, ale nie słyszy. Nie wsłuchuje się, bo nie miłuje Tego, który mówi. Powstało w naszym wieku to powiedzenie, które młodzież powtarza: mów do mnie jeszcze. Zarzucani przez fale słów, przez lawinę obrazów, nie potrafimy słuchając słyszeć, nie potrafimy już patrząc widzieć. I tym samym często gubimy nasze chrześcijaństwo, pozostając na powierzchni, na naskórku, zewnętrznie łącząc się tylko z pewnymi tradycyjnymi formami, które chrześcijaństwem są, ale tylko w literze. A litera bez ducha zabija.

            Tak więc, kończąc naszą refleksję, powtórzmy to, co dzisiaj wyśpiewaliśmy Bogu: „Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył. Albowiem On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku” (Psalm responsoryjny). Te same słowa, w trochę inny sposób sformułowane, powtórzymy za chwilę, kiedy będziemy mówić, patrząc w Hostię: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a zbawiona będzie i uzdrowiona będzie dusza moja”.

(1985)

 

   [1] Jerzy Liebert, Jeździec, w: Pisma zebrane, Warszawa 1976, tom I: Poez­ja‑Pro­za, s. 157.

   [2] „Sam Pan potwierdza, że chrzest jest konieczny do zbawienia (J 3, 5). Dlatego też polecił On swoim uczniom głosić Ewangelię i chrzcić wszystkie narody (por. Mt 28, 19-20). Chrzest jest konieczny do zbawienia dla tych, którym była głoszona Ewangelia i którzy mieli możliwość proszenia o ten sakrament (Mk 16, 16). Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego” (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1257). Nie poruszam tu problemu zbawienia ludzi nieochrzczonych, którzy – jak mówi Sobór – „w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego” (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, n. 16). W każdy Wielki Piątek zanosi Kościół w ich intencjach uroczyste i przejmujące modlitwy.

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz