ROK A


Pierwsze czytanie: Ez 37, 12‑14

      Drugie czytanie: Rz 8, 8‑11

      Ewangelia: J 11, 1‑45

5 NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

25 marca 2023

Jeszcze tylko dwa tygodnie dzielą nas od Wielkiej Nocy Zmartwychwstania Pańskiego – najświętszej uroczystości naszej religii. Wzrastające crescendo przygotowań, odczytywane z tekstów liturgicznych, z treści nabożeństw pasyjnych, z rekolekcyjnych refleksji, nastraja naszą czujność wobec tego, co nadchodzi, i wzywa do czuwania z Chrystusem w Jego drodze, w Jego przejściu przez agonię śmierci do zmartwychwstania.

Tak spokojnie o tym mówimy, ale gdyby to ktoś z najbliższych wchodził w okres agonalny, to byśmy byli przy nim z wielką czujnością. A kto jest nam bliższy?

Może nawet nie wiemy, że gdy będziemy czuwać i będziemy wczuwać się w ten ostatni etap drogi Chrystusa, będziemy czuwać i wczuwać się w nasze ostatnie chwile na tej ziemi. W ten sposób możemy antycypować je z pełną świadomością. Bo przecież w śmierci i w zmartwychwstaniu Chrystusa odkrywamy cały, pełny sens naszej ludzkiej drogi. Sens naszego istnienia, sens umierania i sens życia, sens doczesności i sens wieczności. Jest coś ważniejszego?

Oto, tak bardzo znana nam z naszego życia, informacja, którą przed chwilą usłyszeliśmy: „Łazarz umarł” (J 11, 14), wobec której – jak relacjonuje Jan Ewangelista – Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował!” (J 11, 36). A inni zaraz dodali: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?” (J 11, 37). Mógł. Chrystus mógł nie dopuścić do śmierci Łazarza i On też, jako Bóg Wszechmogący – Bóg wszystko może! – może wskrzesić. Przecież właśnie mówi do trupa: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” (J 11, 43). Ale wczytując się pilnie w kontekst relacjonujący to wydarzenie widać, że chodzi w nim o coś jeszcze ważniejszego aniżeli wskrzeszenie zmarłego. Jest coś ważniejszego?

Nie straćmy z oczu relacji, jaka jest między Bogiem a człowiekiem, Chrystu­sem i ludźmi: On miłuje, domagając się od ludzi wiary.

Może nawet nie widzimy tych powiązań, że dlatego domaga się wiary, iż miłować Boga może tylko ten, kto wierzy. A kto za miłość nie płaci miłością, ten nie wszedł w tę zasadniczą relację między Bogiem a człowiekiem, a tym samym między wiecznością a doczesnością, między śmiercią a życiem. Tylko miłość jest mocniejsza niż śmierć (por. Pnp 8, 6).

Do Marty mówi: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?” (J 11, 40), a do obserwatorów wydarzenia – słowami modlitwy: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał” (J 11, 41 42). Zresztą kronikarz opisujący to wydarzenie, św. Jan Ewangelista, podkreśla ten wątek w zakończeniu całego opowiadania: „Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego” (J 11, 45).

Powtórzmy, żeby nie zapomnieć: wydarzenie wskrzeszenia Łazarza opowiedziane w przededniu uroczystości paschalnej prowadzi nas do ujęcia najistotniejszej relacji, jaka jest między Bogiem a ludźmi, czyli nami, nami a Bogiem. Dla uświadomienia sobie, że Bóg nas miłuje i że my też w tej mierze jesteśmy chrześcijanami, czyli uczniami Chrystusa, w jakiej miłujemy, wysłuchaliśmy przed chwilą tak sformułowanej modlitwy na piątą niedzielę Wielkiego Postu: „udziel nam łaski, abyśmy gorliwie naśladowali miłość Twojego Syna, który oddał własne życie za zbawienie świata”. Zresztą ile razy Jezus przypominał: „Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie” (por. J 13, 35), miłość ku Bogu i miłość ku człowiekowi.

Bo ta miłość spełnia największe przykazanie: „Będziesz miłował z całego serca”. Kto nie miłuje, zwłaszcza jeśli przyznaje się do chrześcijaństwa i nosi jego emblematy, jest jak Łazarz leżący w grobie, jest martwy. Pytacie w przededniu Wielkanocy: czym jest grzech, po co jest spowiedź? Grzech jest śmiercią. Grzech jest wejściem w kondycję Łazarza cuchnącego w grobie. Można (tak często czynimy) rozpatrywać grzech w kategoriach jurydycznych, w kategoriach prawa.

Tak katechizm nas uczy: „Grzech jest to świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Bożego”. Bóg nakazał, zakazał, ktoś przekroczył, naruszył pion, zniszczył harmonię – musi wrócić ład naruszony. Ale chyba więcej przemawia do nas głębsze ujęcie: grzeszyć to odmawiać wiary Bogu Wszechmogącemu, nie chcieć Mu zawierzyć, a tym samym odrzucić Jego wymagania, a w konsekwencji nie miłować Go „z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił”. „Całym sobą” miłować coś innego czy kogoś innego. Wzgardzić miłością Boga, który „jest miłością” (1 J 4, 8), i nie widzieć miłości w umęczonym obliczu Ukrzyżowanego „dla nas i dla naszego zbawienia”. Robić swoje. Żyć „według ciała”. Jakie to wszystko proste i banalne, i codzienne!

Paweł snując swoje refleksje wokół tego wątku, który my dziś analizujemy, komentując wydarzenie wskrzeszenia Łazarza, mówi: „Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka” (Rz 8, 8 9a). I konkluzja: „Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8, 9b). Jutro będzie cuchnął jak Łazarz w grobie. Żyje tylko ten, w kim „mieszka Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych. I Ten, co wskrzesił Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was Ducha” (Rz 8, 11). To Paweł dopowiada do relacji o wskrzeszeniu Łazarza przekazanej przez Jana Ewangelistę.

Oto dotykamy teraz najistotniejszych spraw naszej ludzkiej i chrześcijańskiej egzystencji. One antycypują misterium Wielkanocy, do której się przygotowujemy, szybko zbliżając się do tego dnia. Ukazują nam sens naszego życia. Musimy wreszcie, jedni, czy coraz głębiej, drudzy, rozumieć, że „być chrześcijaninem” nie polega na zwyczajnym miłowaniu Boga, bo (jak mówimy) On jest „godzien miłości”1 – jak subtelna różnica! tak i Platon utrzymywał, i Arystoteles – ale na wierze, że Bóg nas miłuje! Kocha nas nieskończenie, mimo, że tak mało jesteśmy godni tej miłości.

„Oto jak go miłował!” (J 11, 36), mówią Żydzi, kiedy Jezus płacze przy grobie Łazarza. Oto jak nas miłuje, kiedy woła „Pragnę” na krzyżu (J 19, 28), i chce, żebyśmy w to uwierzyli.

On – rzecz paradoksalna – nie chce miłości ukształtowanej z naszego pragnienia. Choć stworzył w nas pragnienia i dał nam pragnienie miłości. On chce, żebyśmy wyrzekli się pragnień. Czemu tak? Wróćmy do definicji grzechu: grzech jest to błąd, w który popada miłość ukształtowana z pragnienia. Często egoistyczna chęć zaspokojenia pozbawia ją spełnienia się jej pragnień. To może dać tylko łaska zatracenia siebie!

Pragnienia ludzkie nie są złe, ale stają się złe wtedy, kiedy są celem same w sobie. A jakże często tak właśnie grzeszymy. Zapominamy wtedy, że miłość miłującego nas Boga jest większa niż wszystkie nasze pragnienia. I że to, co byśmy zbudowali, idąc za impulsem naszych pragnień, jest niczym wobec tego, co zbudujemy wtedy, kiedy się oddamy łasce – miłości Boga, który chce nam dać pełnię naszego człowieczeństwa.

I to właśnie, jak powiedziałem, jest istotą naszego życia chrześcijańskiego. Stajemy się chrześcijanami naprawdę wtedy, kiedy nasze wszystkie pragnienia – wszystkie, tak jak wszystko na krzyżu Jezus daje nam – oddamy łasce. Kiedy nasza miłość odda się Temu, który nas „pierwszy umiłował” (1 J 4, 19). Czemu tak wielu chrześcijan, czemu tak wielu z nas tak rzadko poddaje się dynamicznemu kierownictwu łaski tak obficie nam rozdawanej przez Chrystusa w Eucharystii? Czemu nie stać nas na tę wymianę, żeby swoje oddać Chrystusowi?

Pamiętajmy: największym, najpełniejszym posiadaniem jest oddanie się Temu, który pierwszy umiłował i miłuje.

Na zakończenie tych dzisiejszych refleksji zwrócę jeszcze waszą uwagę na mały epizod z opowieści o wskrzeszeniu Łazarza. Kiedy zmarły Łazarz na głos Chrystusa nakazujący mu wyjść wyszedł z grobu, „mając – jak powiada kronikarz – nogi i ręce powiązane opaskami” (J 11, 44a), Jezus rzekł: „Solvite eum, rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić!” (J 11, 44b). Chrystus zlecił swoim najbliższym uczniom, Apostołom, biskupom i kapłanom, posługę rozwiązywania z grzechów. Absolucja, rozgrzeszenie sakramentalne dawane w konfesjonale, ma w języku łacińskim ten sam rdzeń językowy, co rozwiązanie wskrzeszonego: absolutio to uwolnienie od czegoś.

Kiedy więc przygotowujemy się do spowiedzi wielkanocnej, zapamiętajmy koniecznie dzisiejszą Ewangelię i dzisiejszą refleksję.

Jeśli bowiem nawet często chodzimy do spowiedzi, ale w pełni się nie poprawiamy, nie nawracamy, już bezpowrotnie nie odwracamy się od grzechu ku Chrystusowi, nie wchodzimy na nową drogę, na drogę Chrystusową, choćby to była droga krzyżowa – to dlatego, że nie ujmujemy aktu spowiedzi w kontekście cudu wskrzeszenia Łazarza. Często poprzestajemy na wyliczaniu grzechów, a zapominamy, że oto przyrzekliśmy, iż skoro nas wskrzesi z martwych, umrzemy dla samych siebie i naprawdę uwierzymy w Tego, który nas miłuje i jest obecny w Eucharystii. Uwierzymy naprawdę, to znaczy: zobaczymy, że odpuszczone grzechy stają się szczęśliwą winą – jak będziemy w Wielką Sobotę śpiewać: o felix culpa – która daje łasce sposobność pokazania nam, nauczenia nas, jak trzeba miłować za doznaną miłość. Dzięki dotknięciu miłości Wszechmogącego Boga możemy takąż samą miłością zjednoczyć się z Tym, który nas – mnie – miłuje.

Tak Bóg mnie umiłował, nawet z moją nierozumną opozycją wobec Jego ukrzyżowanej miłości!

Umiłował mnie aż do szaleństwa – kto w to nie wierzy, niech się przypatrzy obliczu Chrystusa, w które przed nami wpatrywało się tylu świętych: wziął na siebie mój grzech (i on jest na umęczonym obliczu widoczny!), aby w zamian dać mi udział w swoim życiu.

Jak uroczyście brzmią w tym kontekście wspaniałe słowa Ezechiela proroka: „Tak mówi Pan Bóg: «Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam Mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam», mówi Pan Bóg” (Ez 37, 12 14).

A Psalm responsoryjny, który jest odpowiedzią na te słowa, jak inaczej brzmi teraz i jak bardzo naszym jest to wołanie: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, Panie wysłuchaj głosu mego. Nachyl Twe ucho na głos mojego błagania. Jeśli zachowasz pamięć o grzechu, Panie, Panie, któż się ostoi? Ale Ty udzielasz przebaczenia, aby Ci służono z bojaźnią” (Ps 130, 1 4).

(1984)

1 Słowa z osiemnastowiecznej pieśni Boże, w dobroci nigdy nieprzebrany...

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz