ROK C


      Pierwsze czytanie: Syr 27, 4-7

      Drugie czytanie: 1 Kor 15, 54-58

      Ewangelia: Łk 6, 39-45

8 NIEDZIELA ZWYKŁA

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

26 lutego 2022

Kiedy nasz naród przeżywa swoje wielkie chwile, które tworzą nowy zapis historii (a jest wiele narodów i każdy, jak wiemy, ma swoje wielkie chwile), Kościół Chrystusowy – jak kiedyś, tak i dziś – dokonuje nieustannie pracy podstawowej. Z nakazu Chrystusa, który objawia Boga w Trójcy jedynego, służy przemienianiu ludzkich serc. Taki jest bowiem testament naszego Pana. Kiedy zaczął swoją działalność publiczną od proklamowania tego najważniejszego dla ludzi zadania, mówił: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15), a dopełnił je przed swoją śmiercią, precyzując to orędzie na wszystkie wieki dla wszystkich ludzi: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie (inny tłumacz woli: społecznie) miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34).

To „tak jak” mówi o tym, jak ma być serce ludzkie przemienione, jeśli ma spełnić testament Chrystusa. „Tak jak Ojciec we Mnie, a Ja w Ojcu, tak niech miłość Ojca będzie w was” (por. J 14, 20; 17, 23). To jest nowe przykazanie. I miłując się taką miłością, ludzie objawiają królestwo Boga na ziemi. Dzisiaj usłyszeliśmy w Ewangelii, że może być człowiek dobry i człowiek zły. Człowiek dobry rodzi owoce dobre. Właśnie te, o których mówiliśmy. Człowiek zły rodzi owoce złe. Zapamiętajmy te słowa, tak bardzo ważne. Nad każdym słowem można medytować długo. Zresztą nad słowem „nawracajcie się” medytujemy przez cały Wielki Post. To jest główna myśl, żeby zrozumieć, jak przez pokutę człowiek się nawraca.

A więc, „nawracajcie się”, przemieniajcie się. Padło słowo „zło” i „dobro”. Jeżeli zejdziemy o piętro niżej, można zło i dobro nazwać grzechem i łaską. To one, grzechy, tworzą człowieka złego, a łaska człowieka dobrego. Budowlę człowieka, to czym człowiek jest, poznaje się po owocach (język biblijny). Podobnie i serce człowieka. Przestrzegał kiedyś Cyprian Kamil Norwid swoich współczesnych, by nie wzorowali swego optymizmu na szarży ułańskiej, bez podjęcia, jak mówił, „pracy z potem czoła, nie z potem dłoni lub grzbietu”, „organicznej pracy” dla dobra narodu (pierwsze wyrażenie jego jest i drugie też jego). Bał się (także jego określenie) tej „świętej abstrakcji”, działań ludzi nieprzemienionych. Chciał dobra narodu, tego dobra, które jest wydobywane z serca pełnego Boga. Chciał pracy organicznej dla narodu, tej która nie tylko podejmuje działania spektakularne, ale dzień po dniu wychowuje na ortografii, na tabliczce mnożenia, na prawdach wiary wyznawanych w Credo i tworzy obywatela narodu, ale równocześnie ucznia Chrystusa i obywatela nieba. Bał się ogrodników owoców zepsutych.

Bał się fałszywych proroków, którzy mówią: (cytuję jego piękny wiersz): „Jeszcze tylko kilka ciężkich chmur / nie–porozpychanych nozdrzem konia; / jeszcze tylko kilka stromych gór, / a potem – już słońce i harmonia!...”. To jest „święta abstrakcja”. Kto nie przyłoży ręki do pracy, więcej: kto nie przyłoży ręki do pracy, którą kieruje przemieniony przez Chrystusa umysł i przemienione przez Chrystusa serce – co uczyni? co zbuduje? Wiemy już dobrze, jak się buduje bez Boga. Od starożytności idzie z nami, z Kościołem Chrystusa śpiew z Psalmu: „Jeżeli domu sam Pan nie zbuduje, daremnie nad nim rzemieślnik pracuje”. I dzisiaj, kiedy słuchamy słów Ewangelii, jakże to wszystko nam pobrzmiewa autentyczną prawdą: „Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo: nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaku jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta” (Łk 6, 4345). Jaki to przejrzysty obraz, kształt doskonały. Dobry człowiek to ten, który umie sięgać do własnego serca. Ale w sercu może być i dobro, i zło. W sercu przemienionym przez Chrystusa jest dobro. W sercu zamkniętym dla Boga, dla Boga Żywego, dla Boga, który jest Miłością, który jest Miłosierdziem, który jest Sprawiedliwością i Prawdą, jest zło.

Aby ten obraz przejrzysty stał się jeszcze bardziej czytelny, Chrystus „opowiedział przypowieść: «Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel»” (Łk 6, 3940). I zaraz potem dodał tę bardzo przemawiającą do każdego, prostego i wykształconego człowieka uwagę: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Wyciągnij wpierw belkę z własnego oka” (por. Łk 6, 4142). Jak się napracujesz nad wyciąganiem belki z własnego oka, nie będziesz pchał palców do cudzego oka. Będziesz w prawdzie i pokorze. Będziesz jak Mistrz, który nie pchał palców po belki cudzych oczu, ale dał się przybić do belki krzyża, żeby ludziom pomóc wyciągnąć belki z oczu, które czynią ich ślepcami. I biada tym, którzy wyciągają rękę, będąc ślepymi, po kierownictwo, bo prowadzą siebie i innych do dołów, na mielizny.

Norwid jeszcze odróżnił – aluzja do tego słowa Chrystusowego: „każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel” – odróżnił człowieka (bardzo ładna gra słów, ale i pełna treści) „ukształconego” przez kogoś, „kształcącego się” przez swoją współpracę z „kształcącym”, od „kształcącego” kogoś. „Dopiero w pełni wykształcony, jak nauczyciel”, będzie mógł prowadzić innych. Ten, który ma serce przemienione.

Wracamy tutaj znowu do refleksji, która jest głównym wątkiem dzisiejszego rozmyślania, mianowicie, Kościół, który spełnia dzieło Chrystusa na tej ziemi, pracuje nieustannie – w chłodzie i w upale, w przeciwności i prześladowaniu (por. 2 Kor 11, 2628), zawsze – nad przemianą ludzkich serc ubogimi środkami: odpuszcza grzechy w konfesjonale i karmi Ciałem Chrystusowym, składa ręce do modlitwy i uczy pokory. Przekazuje wiarę, która jest mocniejsza niż śmierć. I mówi, że prawdziwa ojczyzna człowieka jest po drugiej stronie, po przejściu przez linię śmierci. I ona, ta prawdziwa ojczyzna, uczy prawdziwego etosu obywateli żyjących na tej ziemi. Bo kto ma wiarę, ten scala te dwie warstwy w jedną. Ta jest symboliczna, tamta jest rzeczywista. I obydwie stanowią pełnię, jak litera i duch.

Gdzież słyszycie bez przerwy powtarzane fundamentalne przykazanie, które mówi o absolutnej prawdzie człowieka? „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”, czyli nie napełniaj serca niczym innym jak tylko Bogiem, bo to przykazanie jest w dialektycznym spięciu z przykazaniem pozytywnie ujętym: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem”. Wtedy, kiedy będziesz miał serce przepełnione miłością, kiedy będziesz miłował Boga, będziesz miał serce przepełnione Bogiem, czyli przemienione. Będziesz miał mądrość i moc do dokonania takiej przemiany: do wykonania tej najtrudniejszej pracy, która czyni człowieka wolnym i pozwala mu tę wolność realizować w pełni przez to, że będzie wydobywał ze swego skarbca dobro. Ze skarbca własnego serca.

Proszę zauważyć, jak ta mądrość Kościoła przez wieki, używając tych prostych, skromnych środków, przypomina nam rokrocznie w cyklu roku liturgicznego to, o czym w tej chwili mówimy. Zakończyła się Pascha Chrystusa, okres Wielkanocy, kiedy przed naszymi oczami stanął Chrystus ukrzyżowany, cierpiący i zmartwychwstały. Potem przyszedł czas Zesłania Ducha Świętego, czyli przypomnienie znowu nam wszystkim, że ten dar Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego jest rozdawany przez Boga Ojca tchnieniem Ducha Świętego. Duch jest rozdawcą daru Chrystusowego. W Eucharystii przyjmujemy słowo Chrystusa, które staje się Ciałem i jest w przemienionym Chlebie, i przyjmujemy tchnienie Duch Świętego, który przepełnia nasze serce właśnie tym Skarbem, jakim jest Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.

Kiedy się żegnamy, po przyjęciu Ciała Pańskiego, rano i wieczór w modlitwie, mówimy: Przyjdź Stworzycielu. Przyjdź, Logosie Święty, Słowo Boże, Słowo, którym jest Chrystus. Przyjdź, Uświęcicielu mój i moja Świętości, Duchu Święty! I pozwól, bym tak żył, aby ci, którzy się ze mną spotykają, mieli do dyspozycji dobre, dojrzałe, słodkie owoce prawdy, sprawiedliwości, mocy i wolności. Żeby to wszystko było we mnie. Żebym ja był tym, który z kościoła, ze świątyni wynosi i zanosi to wszystko do miejsca pracy, do swojej rodziny, do swojego małżeństwa, do swojego narodu, który szuka i cierpi, i ciągle chciałby poznać całą prawdę. A jeśli szuka poza Chrystusem, to nie może znaleźć.

Kościół to proklamuje. Kościół to z nakazu Chrystusa rozdaje. I w tym etapie roku kościelnego, w którym jesteśmy, który dziś przeżywamy, widać to niezwykle wyraziście, że chce to przekazać nie tylko nam, ludziom dorosłym, którzy rozumiemy to każdego roku coraz głębiej, ale każe to przekazywać dzieciom, którym w tym właśnie okresie – po przeżyciu Wielkanocy, zmartwychwstania Chrystusa z krzyża, po przeżyciu Zesłania Ducha Świętego, po przeżyciu uroczystości Trójcy Świętej, Bożego Ciała – daje Pierwszą Komunię, pozwala dzieciom pierwszy raz uczestniczyć w sposób pełny w tych tajemnicach, a młodzieży udziela sakramentu bierzmowania, wzmacnia w tej właśnie mądrości, w tej umiejętności przemiany własnego serca.

Dzisiaj na tej Mszy świętej jest młodzież, która jutro przyjmie sakrament bierzmowania. Mówiliśmy już, i wiedzą oni o tym dobrze, że jutro dokona się przez włożenie rąk biskupa to, co się dokonało w dzień zesłania Ducha Świętego. Od chrztu żyjący w nich Chrystus, potem jeszcze bardziej intensywnie od Pierwszej Komunii świętej, ma się dzięki tchnieniu Duch Świętego w nich objawić. I pomimo że świat będący pod wpływem szatana tak często będzie chciał w ich sercach złożyć ziarna złości i nienawiści, i niewiary, Chrystus daje im miłość. Nie miłość ich własną, tylko miłość ukrzyżowaną, by ich miłość – teraz mówię do was: by wasza miłość była miłością Chrystusa, byście potrafili w swoim życiu, w codzienności tę Chrystusową miłość objawić. Żebyście po prostu byli ludźmi dobrymi, którzy potrafią ze swojego serca wydobywać złożone tam i składane wciąż dobro Chrystusa.

Od tej chwili, od chwili bierzmowania, jeśli człowiek chce być konsekwentny i wierny Chrystusowi, powinien każdej niedzieli, kiedy uczestniczy we Mszy, przyjmować Ciało Chrystusowe, żeby kontynuować Zesłanie Ducha, bo gdzie jest Chrystus zmartwychwstały, tam jest Jego Święty Duch. Żeby już nie dać miejsca grzechowi, który wprowadza zło i niszczy możliwość wydobywania z serca dobra.

Jest to koniec naszej refleksji, ale dobrze jest zwykle przy końcu wracać do początku. Takich ludzi Kościół chce dawać narodowi. Daje takich ludzi narodowi przez rodziców, którzy są cząstką tego narodu. Którzy są wierni Chrystusowi i Jego Duchowi Świętemu. Którzy są, jak Norwid mówi w Fortepianie Szopena, „odrodzeni w Niebie”. I taki kraj jest krajem „przemienionych kołodziejów”, tak mówi poeta. Krajem ludzi przemienionych przez moc Boga, ludzi czyniących dobro, dających drugim dobro – nawet wtedy, kiedy tamci nie wiedzą, co czynią. Bo jak mogą wiedzieć, skoro nie znają Chrystusa.

(1989)

 

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz