Przejdź do strony tematycznej

Homilia bpa Wacława Świerzawskiego 
na OBJAWIENIE PAŃSKIE

 

                                                                                             Pierwsze czytanie: Iz 60, 1‑6

                                                                                             Drugie czytanie: Ef 3, 2‑3.5‑6

                                                                                             Ewangelia: Mt 2, 1‑12

 

Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym, jest nim dlatego, że przyjmuje objawienie Boga. Wyznając naszą wiarę mówimy: wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, wierzę w Jezusa Chrystusa, wierzę w Ducha Świętego. Wierzę w prawdy objawione przez Boga. Dzieci nawet powtarzają: „Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy Jedyny, prawdziwy; wierzę, w coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może”. Jest w takim przedstawieniu Osoba Boga i to, co Bóg czyni oraz mówi, i jestem ja lub my (korelatem Boga jest zawsze wspólnota), którzy przyjmujemy słowo Mówiącego i działanie czyniącego Boga, ponieważ znamy Jego Osobę, wiemy, Komu zawierzamy.

Kiedy ludzie wierzący mówią, że wierzą w Boga, właśnie to mają na myśli. Gdyby mieli na myśli co innego, nie byliby chrześcijanami, ponieważ, jak wiemy, są na świecie inne religie, inne wiary, wobec których wyznawcy Chrystusa muszą zająć prawdziwe stanowisko. Prawdziwe – to znaczy w duchu Chrystusa, któremu ufają, nie tylko wierzą, i którego miłują. Takie też są następne akty wyznawane w tym krótkim wierszu, który zacytowałem.

Uroczystość obchodzona przez nas dzisiaj – święto Objawienia Pańskiego, Epifanii – sugeruje nam właśnie taki tok refleksji. Jest ono, to święto, jak gdyby całościowym, globalnym ogarnięciem wszystkich poszczególnych fragmentów‑wydarzeń życia Chrystusa, Założyciela naszej religii, objawiającego wielkie misterium Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Ale też to święto jest wspomnieniem historycz­ności tego objawienia. Mówi więc, że objawienie Boże, będąc nieprzeniknioną dla umysłu ludzkiego  tajemnicą,  jest także  faktem  dającym się stwierdzić historycznie. Nie jest ono nauką czysto ludzką, owocem oświecenia jakiegoś mędrca, a także nie opiera się na nauce jednego założyciela jak w innych religiach. Jest zjawiskiem jedynym i niepowtarzalnym w dziejach ludzkości dlatego – i to jest argument za absolutnością chrześcijaństwa i wyłącznością chrześcijaństwa jako drogi życia, na którą trzeba wejść, by zyskać zbawienie – że tworzy się poprzez ciąg historii.

Owa jedyność i wyjątkowość objawienia chrześcijańskiego wynika z faktu, że objawienie biblijne rozwija się przez dwadzieścia stuleci i odnajduje wreszcie swoją pełnię, którą Bóg chce ludziom przekazać, w osobie Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dokonane w ten sposób, ukazuje, że Bóg, podejmujący pierwszy inicjatywę objawienia, przemawiający pierwszy – religia chrześcijańska to nie wymysł ludzi – jest tym, który przewyższa nieskończe­nie wszystko, co człowiek może o Nim pomyśleć lub powiedzieć.

To On, sam Bóg, bytujący odwiecznie ze swoim Synem, który przybrał ciało ludzkie z Maryi Dziewicy, a potem, jak mówi pięknie Biblia, „czynił i nauczał” (Dz 1, 1), i po swoim wniebowstąpieniu pozostał na zawsze w ukryciu Eucharystii, tu dzięki swemu Duchowi Świętemu odkrywa przed ludźmi niczym nie dające się zgłębić tajemnice dotyczące Boga Trójosobowej Miłości, dotyczące sensu ludzkiego życia i tajemnic świata, który nas otacza. Narodzony w grzechu człowiek, który nie wie, po co żyje, nie wie, skąd przychodzi i nie wie, dokąd zmierza, w objawieniu Boga, idącym ku niemu z góry, poznaje, czego Bóg chce od niego. Poznaje sens wydarzeń, w których Bóg działa w historii, a także tajemnicę ostatnich czasów, przeznaczenia ostatecznego człowieka i ostatecznego przeznaczenia świata.

Ale najważniejszą rzeczą jest, że z tego wszystkiego, co Bóg czyni, z Bożych działań, dokonań i z Bożego nauczania człowiek poznaje także samego siebie, a tylko poznając siebie w prawdzie, może poznać Boga. Kto wie, kim jest Bóg? Jeśli Bóg nie powie sam o sobie, kim jest, to nikt nic o Nim nie wie i nie może niczego wiedzieć. Stąd powiedziałem przed chwilą, że Bóg przez piętnaście czy dwadzieścia wieków powoli odsłaniał to, co w końcu wypowiedział w Chrystusie Jezusie. Już Stary Testament – a czytamy, Bogu dzięki, coraz częściej Biblię – wyraźnie odkrywa, że Bóg jest Stwórcą i Panem, że jest Królem i Władcą ludzi i tej ziemi, ale także (używa tych słów dla wielu niezrozumiałych), że jest Ojcem i Oblubieńcem. Odkrywa to jednak w ciemnej mowie symboli, kosmicznych, wziętych ze świata sztuki starożytnej, z realiów dworu królewskiego. Jest więc Bóg wciąż, pomimo tylu interwencji zapisanych w Biblii Starego Testamentu, Bogiem nieznanym.

Jednak ludzie (i my też, kiedy Biblię czytamy), choć nie są jeszcze w stanie przeniknąć do głębi Jego bytu, są wystarczająco oświeceni słowem Boga, działaniem Jego mądrości i uświęcającą mocą Ducha Świętego, by w dniu narodzenia Jezusa Chrystusa, jak prości pasterze niedawno a dziś uczeni mędrcy ze Wschodu, rozeznać w Dzieciątku z Betlejem przychodzącego Boga, a po nich my, którzy poznajemy Go ukrytego w Hostii, tak jak kiedyś w Betlejem w żłobie tamci. „Powstań, świeć, Jeruzalem – woła dzisiaj, właśnie do tych przygotowanych na przyjście Boga ludzi prorok Izajasz – bo przyszło twe światło i chwała Pana rozbłyska nad Tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą” (Iz 60, 1‑2). Oto „zobaczysz i promienieć będziesz, zadrży i rozszerzy się serce twoje” (Iz 60, 5). My to wiemy z naszego doświadczenia. Wiemy, ponieważ wychowaliśmy się w wierze chrześcijańskiej, i jeśli nawet nam się to wszystko jakoś nie składa i nie umiemy ująć całego obrazu, Jezus Chrystus jest zawsze dla nas żywym Objawieniem Boga, jest Synem Boga Żywego. I jeśli Synem, to tylko On sam jest w stanie pomóc nam poznać Boga Ojca i objawić Go innym. Iluż to ojców i matek, rodziców naszych nauczyło się dzięki przyjaźni z Chrystusem rozeznawać, kim jest Bóg! I przekazali to swoim dzieciom.

Ale oto nowa, potężna bariera. Będąc jednym z nas, będąc Bogiem bliskim, jest Chrystus do końca wielką Tajemnicą wiary. Zawsze po przeistoczeniu Chleba i Wina kapłan głośno wypowiada te słowa, żeby ludzie nie myśleli, że misterium Boga jest łatwe i dostępne, i tak bardzo ewidentne. Tajemnica osoby Chrystusa pozostaje nadal niedostępna dla „ciała i krwi”, jak formułuje to św. Jan w swoim Prologu (J 1, 13; por. Mt 16, 17). Nie można jej przeniknąć od strony człowieka, jeśli Bóg nie pomoże, nie objawi jej człowiekowi. Ale człowiekowi takiemu, o którym Jezus powiedział, że „zostały te rzeczy zakryte przed wielkimi, a ukazane maluczkim, prostaczkom” (por. Mt 11, 25), ludziom pokornym.

A więc popatrzmy: te wzajemne, tak ścisłe powiązania Ojca z Synem i Syna z Ojcem stanowią punkt szczytowy Objawienia. Tego nie ma w żadnej innej religii świata. I dlatego my, będąc uczniami Chrystusa, chrześcijanami, kilkakrotnie podczas dnia przypominamy je sobie, żegnając się znakiem krzyża: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. To jest najważniejsze w chrześcijaństwie, wyznanie wiary to jest sama istota chrześcijaństwa.

Ma więc objawienie Boga dokonane w osobie Chrystusa jakby dwie warstwy, zewnętrzną i wewnętrzną. Objawienie zewnętrzne zawarte jest w działaniu i w nauce Jezusa Chrystusa i pozostawione dla wszystkich pokoleń ludzkich w sakramencie Eucharystii; zobaczmy, że i w Eucharystii jest liturgia słowa i liturgia ofiary, działanie i słowo. Ma też objawienie warstwę wewnętrzną. Jest ona również, jak pierwsza, w rękach Ojca, który te wszystkie działania, cuda i słowa Chrystusa uobecnione w Eucharystii przekazuje mocą Ducha Świętego w serca i umysły tych, którzy mają serce czyste, wolne od grzechu, otwarte i przygotowane, jak serce Matki Jezusowej, na ich przyjęcie: jak Ona przyjęła słowo Boga i stała się Matką Jezusa, tak oni stać się mają „synami w Synu” (por. Ga 3, 26).

I (rozważaliśmy już o tym w poprzednich spotkaniach) jak mężczyzna i kobieta tworzą dopiero razem „obraz Boga” (Rdz 1, 27), tak też Syn Boży Jezus Chrystus i Duch Święty – Słowo Boga i Tchnienie Życia Boga – objawiają w pełni, kim jest Bóg. Żaden religioznawca nigdy tego nie pojmie! I dopiero te dwa równoczesne działania Boga dokonują ze spotkania człowieka z Bogiem ową niezwykłą przygodę Objawienia, jaką widzimy w misterium Zwiastowania, kiedy interwencja Słowa Boga Wszechmogącego, dla którego (jak powiada Łukasz) „nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37), scala się z interwencją Ducha Świętego, który „zacieniając” (według słów św. Łukasza) łono Maryi[1] sprawia cud Bożego Narodzenia. Co za wielka tajemnica Boga objawiającego siebie ludziom! Kto z ludzi tak ją pojmie, by żyć pełnią tej tajemnicy? Tak oto Bóg objawia siebie, bliskość swojej Osoby, której istotą jest Miłość, przez Słowo swoje i przez Ducha, przez sakrament i łaskę.

I niech to będzie wnioskiem z dzisiejszej refleksji, z dzisiejszego rozważania nad tym wielkim misterium. Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym dlatego, że gotów jest przyjąć objawienie Boga przybliżone przez Jezusa Chrystusa, niech pamięta, że bez warstwy duchowej, bez łaski dokonuje wyboru połowicznego. Choćby znał na pamięć całą doktrynę, cały katechizm, umiał dyskutować o chrześcijaństwie – to jest to tylko połowa, słowo nie stanie się ciałem w nim, ponieważ nie będzie sprzyjającego klimatu, gleba będzie skamieniała, grzech sprzeciwi się miłości Boga, powstanie fasada bez wnętrza. I odwróćmy sytuację dla całości obrazu. Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym, ponieważ posiada łaskę, jest pod oświecającym działaniem Ducha Bożego, bo czyta Biblię – ale nie zna doktryny, nie zna katechizmu, nie uznaje prymatu Piotra ani struktur sakramentalnych, zwłaszcza Eucharystii, które są kontynuacją tajemnicy wcielenia Boga trwającego we wcieleniu aż po dziś dzień – dokonuje też wyboru połowicznego. Ani jeden, ani drugi nie spełni misji, jaką przekazuje ludziom objawiający się w Jezusie Chrystusie Bóg.

Kończymy nasze refleksje. Mędrcy patrząc na gwiazdą (widzieli ją „na zewnątrz”), „weszli do domu – jak mówi Mateusz – zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 11). Te trzy elementy to symbol wnętrza ludzkiego. Otworzyli przed Bogiem widzianym „z zewnątrz” swoje serce, połączyli w całość dwa wymiary, scalili dwie połowy: przyjęli Słowo i Ducha, aby żyć duchem według litery. Aby dać świadectwo Chrystusowi i objawić światu miłość Boga Ojca, łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym.

(1986)

 

   [1] „Duch Święty zstąpi na ciebie a moc Najwyższego zacieni cię” (Łk 1, 35 w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka).

 

                                                                                             Pierwsze czytanie: Iz 60, 1‑6

                                                                                             Drugie czytanie: Ef 3, 2‑3.5‑6

                                                                                             Ewangelia: Mt 2, 1‑12

 

            H o m i l i a  2

 

            Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym, jest nim dlatego, że przyjmuje objawienie Boga. Wyznając naszą wiarę mówimy: wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego, wierzę w Jezusa Chrystusa, wierzę w Ducha Świętego. Wierzę w prawdy objawione przez Boga. Dzieci nawet powtarzają: „Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy Jedyny, prawdziwy; wierzę, w coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może”. Jest w takim przedstawieniu Osoba Boga i to, co Bóg czyni oraz mówi, i jestem ja lub my (korelatem Boga jest zawsze wspólnota), którzy przyjmujemy słowo Mówiącego i działanie czyniącego Boga, ponieważ znamy Jego Osobę, wiemy, Komu zawierzamy.

            Kiedy ludzie wierzący mówią, że wierzą w Boga, właśnie to mają na myśli. Gdyby mieli na myśli co innego, nie byliby chrześcijanami, ponieważ, jak wiemy, są na świecie inne religie, inne wiary, wobec których wyznawcy Chrystusa muszą zająć prawdziwe stanowisko. Prawdziwe – to znaczy w duchu Chrystusa, któremu ufają, nie tylko wierzą, i którego miłują. Takie też są następne akty wyznawane w tym krótkim wierszu, który zacytowałem.

            Uroczystość obchodzona przez nas dzisiaj – święto Objawienia Pańskiego, Epifanii – sugeruje nam właśnie taki tok refleksji. Jest ono, to święto, jak gdyby całościowym, globalnym ogarnięciem wszystkich poszczególnych fragmentów‑wydarzeń życia Chrystusa, Założyciela naszej religii, objawiającego wielkie misterium Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Ale też to święto jest wspomnieniem historycz­ności tego objawienia. Mówi więc, że objawienie Boże, będąc nieprzeniknioną dla umysłu ludzkiego  tajemnicą,  jest także  faktem  dającym się stwierdzić historycznie. Nie jest ono nauką czysto ludzką, owocem oświecenia jakiegoś mędrca, a także nie opiera się na nauce jednego założyciela jak w innych religiach. Jest zjawiskiem jedynym i niepowtarzalnym w dziejach ludzkości dlatego – i to jest argument za absolutnością chrześcijaństwa i wyłącznością chrześcijaństwa jako drogi życia, na którą trzeba wejść, by zyskać zbawienie – że tworzy się poprzez ciąg historii.

            Owa jedyność i wyjątkowość objawienia chrześcijańskiego wynika z faktu, że objawienie biblijne rozwija się przez dwadzieścia stuleci i odnajduje wreszcie swoją pełnię, którą Bóg chce ludziom przekazać, w osobie Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dokonane w ten sposób, ukazuje, że Bóg, podejmujący pierwszy inicjatywę objawienia, przemawiający pierwszy – religia chrześcijańska to nie wymysł ludzi – jest tym, który przewyższa nieskończe­nie wszystko, co człowiek może o Nim pomyśleć lub powiedzieć.

            To On, sam Bóg, bytujący odwiecznie ze swoim Synem, który przybrał ciało ludzkie z Maryi Dziewicy, a potem, jak mówi pięknie Biblia, „czynił i nauczał” (Dz 1, 1), i po swoim wniebowstąpieniu pozostał na zawsze w ukryciu Eucharystii, tu dzięki swemu Duchowi Świętemu odkrywa przed ludźmi niczym nie dające się zgłębić tajemnice dotyczące Boga Trójosobowej Miłości, dotyczące sensu ludzkiego życia i tajemnic świata, który nas otacza. Narodzony w grzechu człowiek, który nie wie, po co żyje, nie wie, skąd przychodzi i nie wie, dokąd zmierza, w objawieniu Boga, idącym ku niemu z góry, poznaje, czego Bóg chce od niego. Poznaje sens wydarzeń, w których Bóg działa w historii, a także tajemnicę ostatnich czasów, przeznaczenia ostatecznego człowieka i ostatecznego przeznaczenia świata.

            Ale najważniejszą rzeczą jest, że z tego wszystkiego, co Bóg czyni, z Bożych działań, dokonań i z Bożego nauczania człowiek poznaje także samego siebie, a tylko poznając siebie w prawdzie, może poznać Boga. Kto wie, kim jest Bóg? Jeśli Bóg nie powie sam o sobie, kim jest, to nikt nic o Nim nie wie i nie może niczego wiedzieć. Stąd powiedziałem przed chwilą, że Bóg przez piętnaście czy dwadzieścia wieków powoli odsłaniał to, co w końcu wypowiedział w Chrystusie Jezusie. Już Stary Testament – a czytamy, Bogu dzięki, coraz częściej Biblię – wyraźnie odkrywa, że Bóg jest Stwórcą i Panem, że jest Królem i Władcą ludzi i tej ziemi, ale także (używa tych słów dla wielu niezrozumiałych), że jest Ojcem i Oblubieńcem. Odkrywa to jednak w ciemnej mowie symboli, kosmicznych, wziętych ze świata sztuki starożytnej, z realiów dworu królewskiego. Jest więc Bóg wciąż, pomimo tylu interwencji zapisanych w Biblii Starego Testamentu, Bogiem nieznanym.

            Jednak ludzie (i my też, kiedy Biblię czytamy), choć nie są jeszcze w stanie przeniknąć do głębi Jego bytu, są wystarczająco oświeceni słowem Boga, działaniem Jego mądrości i uświęcającą mocą Ducha Świętego, by w dniu narodzenia Jezusa Chrystusa, jak prości pasterze niedawno a dziś uczeni mędrcy ze Wschodu, rozeznać w Dzieciątku z Betlejem przychodzącego Boga, a po nich my, którzy poznajemy Go ukrytego w Hostii, tak jak kiedyś w Betlejem w żłobie tamci. „Powstań, świeć, Jeruzalem – woła dzisiaj, właśnie do tych przygotowanych na przyjście Boga ludzi prorok Izajasz – bo przyszło twe światło i chwała Pana rozbłyska nad Tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą” (Iz 60, 1‑2). Oto „zobaczysz i promienieć będziesz, zadrży i rozszerzy się serce twoje” (Iz 60, 5). My to wiemy z naszego doświadczenia. Wiemy, ponieważ wychowaliśmy się w wierze chrześcijańskiej, i jeśli nawet nam się to wszystko jakoś nie składa i nie umiemy ująć całego obrazu, Jezus Chrystus jest zawsze dla nas żywym Objawieniem Boga, jest Synem Boga Żywego. I jeśli Synem, to tylko On sam jest w stanie pomóc nam poznać Boga Ojca i objawić Go innym. Iluż to ojców i matek, rodziców naszych nauczyło się dzięki przyjaźni z Chrystusem rozeznawać, kim jest Bóg! I przekazali to swoim dzieciom.

            Ale oto nowa, potężna bariera. Będąc jednym z nas, będąc Bogiem bliskim, jest Chrystus do końca wielką Tajemnicą wiary. Zawsze po przeistoczeniu Chleba i Wina kapłan głośno wypowiada te słowa, żeby ludzie nie myśleli, że misterium Boga jest łatwe i dostępne, i tak bardzo ewidentne. Tajemnica osoby Chrystusa pozostaje nadal niedostępna dla „ciała i krwi”, jak formułuje to św. Jan w swoim Prologu (J 1, 13; por. Mt 16, 17). Nie można jej przeniknąć od strony człowieka, jeśli Bóg nie pomoże, nie objawi jej człowiekowi. Ale człowiekowi takiemu, o którym Jezus powiedział, że „zostały te rzeczy zakryte przed wielkimi, a ukazane maluczkim, prostaczkom” (por. Mt 11, 25), ludziom pokornym.

            A więc popatrzmy: te wzajemne, tak ścisłe powiązania Ojca z Synem i Syna z Ojcem stanowią punkt szczytowy Objawienia. Tego nie ma w żadnej innej religii świata. I dlatego my, będąc uczniami Chrystusa, chrześcijanami, kilkakrotnie podczas dnia przypominamy je sobie, żegnając się znakiem krzyża: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. To jest najważniejsze w chrześcijaństwie, wyznanie wiary to jest sama istota chrześcijaństwa.

            Ma więc objawienie Boga dokonane w osobie Chrystusa jakby dwie warstwy, zewnętrzną i wewnętrzną. Objawienie zewnętrzne zawarte jest w działaniu i w nauce Jezusa Chrystusa i pozostawione dla wszystkich pokoleń ludzkich w sakramencie Eucharystii; zobaczmy, że i w Eucharystii jest liturgia słowa i liturgia ofiary, działanie i słowo. Ma też objawienie warstwę wewnętrzną. Jest ona również, jak pierwsza, w rękach Ojca, który te wszystkie działania, cuda i słowa Chrystusa uobecnione w Eucharystii przekazuje mocą Ducha Świętego w serca i umysły tych, którzy mają serce czyste, wolne od grzechu, otwarte i przygotowane, jak serce Matki Jezusowej, na ich przyjęcie: jak Ona przyjęła słowo Boga i stała się Matką Jezusa, tak oni stać się mają „synami w Synu” (por. Ga 3, 26).

            I (rozważaliśmy już o tym w poprzednich spotkaniach) jak mężczyzna i kobieta tworzą dopiero razem „obraz Boga” (Rdz 1, 27), tak też Syn Boży Jezus Chrystus i Duch Święty – Słowo Boga i Tchnienie Życia Boga – objawiają w pełni, kim jest Bóg. Żaden religioznawca nigdy tego nie pojmie! I dopiero te dwa równoczesne działania Boga dokonują ze spotkania człowieka z Bogiem ową niezwykłą przygodę Objawienia, jaką widzimy w misterium Zwiastowania, kiedy interwencja Słowa Boga Wszechmogącego, dla którego (jak powiada Łukasz) „nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37), scala się z interwencją Ducha Świętego, który „zacieniając” (według słów św. Łukasza) łono Maryi[1] sprawia cud Bożego Narodzenia. Co za wielka tajemnica Boga objawiającego siebie ludziom! Kto z ludzi tak ją pojmie, by żyć pełnią tej tajemnicy? Tak oto Bóg objawia siebie, bliskość swojej Osoby, której istotą jest Miłość, przez Słowo swoje i przez Ducha, przez sakrament i łaskę.

            I niech to będzie wnioskiem z dzisiejszej refleksji, z dzisiejszego rozważania nad tym wielkim misterium. Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym dlatego, że gotów jest przyjąć objawienie Boga przybliżone przez Jezusa Chrystusa, niech pamięta, że bez warstwy duchowej, bez łaski dokonuje wyboru połowicznego. Choćby znał na pamięć całą doktrynę, cały katechizm, umiał dyskutować o chrześcijaństwie – to jest to tylko połowa, słowo nie stanie się ciałem w nim, ponieważ nie będzie sprzyjającego klimatu, gleba będzie skamieniała, grzech sprzeciwi się miłości Boga, powstanie fasada bez wnętrza. I odwróćmy sytuację dla całości obrazu. Kto mówi, że jest człowiekiem wierzącym, ponieważ posiada łaskę, jest pod oświecającym działaniem Ducha Bożego, bo czyta Biblię – ale nie zna doktryny, nie zna katechizmu, nie uznaje prymatu Piotra ani struktur sakramentalnych, zwłaszcza Eucharystii, które są kontynuacją tajemnicy wcielenia Boga trwającego we wcieleniu aż po dziś dzień – dokonuje też wyboru połowicznego. Ani jeden, ani drugi nie spełni misji, jaką przekazuje ludziom objawiający się w Jezusie Chrystusie Bóg.

            Kończymy nasze refleksje. Mędrcy patrząc na gwiazdą (widzieli ją „na zewnątrz”), „weszli do domu – jak mówi Mateusz – zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 11). Te trzy elementy to symbol wnętrza ludzkiego. Otworzyli przed Bogiem widzianym „z zewnątrz” swoje serce, połączyli w całość dwa wymiary, scalili dwie połowy: przyjęli Słowo i Ducha, aby żyć duchem według litery. Aby dać świadectwo Chrystusowi i objawić światu miłość Boga Ojca, łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym.

(1986)

 

   [1] „Duch Święty zstąpi na ciebie a moc Najwyższego zacieni cię” (Łk 1, 35 w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka).

05 stycznia 2025

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz