Pierwsze czytanie: Dz 2, 1-11

      Drugie czytanie: 1 Kor 12, 37.12-13

      Ewangelia: J 20, 19-23

NIEDZIELA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

27 maja 2023

Wprawdzie nie śpiewamy w dniu Zesłania Ducha Świętego pieśni paschalnej „Wesoły nam dzień dziś nastał”, jednak głęboka, choć cicha i milcząca radość przepełnia nasze serca. Nawiąże do tej dominanty dzisiejszej uroczystości słowo prefacji, proklamujące: „Chrystus wstąpił do nieba i siedząc po prawicy Ojca zesłał w dniu dzisiejszym na przybrane dzieci obiecanego Ducha Świętego. Dlatego pełnią łask paschalnych radują się wszystkie ludy na całej ziemi”. Radujemy się jako współpracownicy (oby tak było!) naszego Mistrza i Pana, tworzący wraz z Nim wspólne dzieło. Radujemy się, wiedząc, że to dzieło dziś otrzymuje koronę chwały za cierpliwe jego zakończenie.

Pierwszy etap dzieła dokonanego przez Chrystusa, dzieła odkupienia, dopełnił się w momencie szczytowym ukrzyżowania. „Jezus zawołał głosem donośnym” (Mt 27, 50; Mk 15, 37; Łk 23, 46): „«Wykonało się!» I oddał ducha” (J 19, 30). Niektórzy Ojcowie Kościoła mówią, że to jest pierwsze Tchnienie tego, co dziś w pełni się objawiło. Przypieczętował wtedy swoją krwią to wszystko, co mieściło się w Jego zbawczym dla ludzi „czynieniu i nauczaniu” (por. Dz 1, 1). I trzeba do tego dodać także i to, że cały ten skarb ukrył w swoim eucharystycznym Ciele. Tu nadal „czyni” i tu nadal „naucza” ludzi o ich prawdziwym życiu. I udziela Ducha, którego oddał w chwili śmierci na krzyżu, Ducha miłości, który kontynuuje w historii ludzkości dzieło zbawienia.

Dzisiaj Apostołowie, a my z nimi, są świadkami i uczestnikami zakończenia drugiego etapu dzieła odkupienia. Zmartwychwstały i zasiadający na prawicy Ojca Chrystus dokonuje cudu zapowiedzianego (J 14, 15-17) w danej obietnicy. Przygotowywał do niej długo swoich uczniów. I dokonane przez Niego dzieło zacznie być upowszechniane: obdarowani zostaną nim wszyscy ludzie dobrej woli, którzy zaczną odnawiać treścią tego dzieła siebie, a przez siebie całą ziemię, kosmos. Rozpoczną się nowe chwile historii, nowy etap dziejów: czas, jak mówi Pismo święte, „nowego stworzenia” (2 Kor 5, 17; Ga 6, 15; Ap 21, 5), czas Kościoła, mistycznego Ciała Chrystusa. Czas ludzi przemienionych eucharystycznym Ciałem Boga i miłością Ducha Świętego, żyjących w prawdzie, radości i pokoju, tych którzy pokonali w sobie złość grzechu i przyjęli Dar Ducha.

Nawiązał do tej wizji człowieka zmartwychwstały Chrystus, o czym czytamy w dzisiejszej Ewangelii: „Wieczorem w dniu zmartwychwstania przyszedł, (choć) drzwi były zamknięte (przeszedł przez nie), stanął pośrodku i (powiedział): «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana. (Ale On dodał): «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 1923). Św. Łukasz mówi w Dziejach Apostolskich o społecznym wymiarze tego dość intymnego wydarzenia. Zaś św. Paweł w Liście do Koryntian wydobywa z faktu odkupienia dokonanego przez Chrystusa istotny rys, streszczający samą istotę dzisiejszego misterium. A skoro istotę, to znaczy odsłania samą kwintesencję chrześcijańskiego życia (proszę się dobrze wsłuchać, o co w nim chodzi w istocie): przynależność do Kościoła jawi się nam w świetle wypowiedzi Pawła – stanowiącej interpretację Chrystusowej wypowiedzi i opisu z Dziejów Apostolskich – jako przynależność do Chrystusa.

Chrystus Głową, Kościół Ciałem. Jesteś w Kościele, przynależysz do Kościoła? Jaka jest twoja więź z Głową, którą jest Chrystus? Werbalna, symboliczna? Czy realna, ontologiczna więź, jaką tworzy strumień życia, taki jak strumień soków krążących w krzewie winnym i latoroślach. Jeśli życie nie dochodzi do gałęzi – usycha. Do odcięcia i na spalenie (J 15, 6), nie łudźmy się. „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12, 12-13).

Zastosowano w tym przedłożeniu – sformułowanie św. Pawła (1 Kor 2, 13; 1 Tm 4, 6) – słowo „ciało”. Użył go Chrystus, powtarza św. Paweł, powtarzają je wszyscy ludzie. Nasza epoka jest zainteresowana ciałem, nie mniej niż przed dwoma tysiącami lat rozpustny cesarz Kaligula czy handlujący ciałami kupcy Koryntu, do których pisał ten List św. Paweł. Mało jest spraw, powiedzmy sobie szczerze, w których ludzie mylą się bardziej niż w sprawach ciała, a co do których muszą być też pouczani chrześcijanie, skoro się im zleca, by byli świątynią Ducha Świętego, będąc Ciałem Chrystusa, a nie ciałem wszetecznicy (1 Kor 6, 15).

Właśnie. Jeśli mówi się, że człowiek jest sam dla siebie tajemnicą, to też i dlatego, że nasze ciało jest dla nas częścią tej tajemnicy; dusza jest bardziej tajemnicza niż ciało, ale i ciało jest pełne tajemnic. Można bowiem o nim powiedzieć rzeczy najbardziej sprzeczne: że jest dla nas pomocą, ale i przeszkodą, źródłem radości, lecz także cierpienia, środkiem uświęcenia, ale też zboczonej perwersji. Nie czas po temu, by zagłębiać się w szczegółowe opisy relacji ciało-dusza, dusza-duch, duch-Duch Święty, nie da się nawet krótko powiedzieć o wielkości i, przeciwnie, nędzy ludzkiego ciała. W każdym razie jedność psychofizyczna jest sprawą niesłychanie istotną dla rozumienia, kim jest człowiek, i co więcej, kim jest chrześcijanin.

Nie ulega wątpliwości dla chrześcijan, że ciało jest dla duszy, a nie na odwrót, spodlała dusza narzędziem bezrozumnego ciała. Św. Tomasz, idąc po linii refleksji Augustyna i Ewangelii (Mt 16, 26; Łk 12, 20), mówi: Anima non est suum esse1, „moja dusza nie jest mną”, moje „ja” jest głębiej niż moja dusza. A artyści wszystkich czasów całą duszą wsłuchują się w to, co jest ponad człowiekiem, aby to wypowiedzieć narzędziami ciała, by tworzyć kulturę jako akt kultu oddanego Bogu. „Ciało nie jest dla grzechu, lecz dla Pana”, dopowiada św. Paweł (por. 1 Kor 6, 13). Oczy mają kontemplować piękno stworzenia, aby poznać Stwórcę, uszy słuchać słowa Boga i Jego praw, by tak żyć, ręce spełniać konieczne czynności i składać się do modlitwy. To wie człowiek, który otworzył się na Ducha i przyjął Chrystusa. Kto na Ducha się nie otworzył i nie przyjął Chrystusa, chodzi po marginesach życia i dalej tęskni za odnalezieniem pełni, płacąc ogromny haracz za swoje błędy i niedojrzałość.

Ale również: czy każdy z ludzi, z nas, nie doświadcza i nędzy ciała? To ono przecież obniża loty intelektualnych poszukiwań. „Kiedy siadam – mówił ktoś żartobliwie – siadają też moje idee”. Ciało posuwa się nawet do paraliżowania duchowych czynności. Są ludzie, którzy zanurzają się w ciepło i półsen bezczynu. Nie mówiąc już o zarażonych nieuleczalną chorobą ciała. A czy napięcie, jakie jest między ciałem a duchem – jak pięknie pisał o tym Paweł, a po nim tylu – nie mówi, że kiedy ludzie tracą zainteresowania intelektualne, będąc równocześnie coraz bardziej przesyceni materią, tworzą społeczeństwo duchowych degeneratów? Czym jest funkcjonująca przez dzieje ludzkie maksyma panem et circenses?

Są etapy w dziejach, kiedy sprawy ciała wynosi się wysoko na piedestał, tworząc apoteozę rasy i krwi, jak gdyby tworząc kształt mistycznego heroizmu ciała. A czy pewną formą religii ciała, urastającą do mistyki ciała, nie jest lansowany przez idącą z Zachodu modę nudyzm? Odwołujący się ponoć do spraw natury, głoszący powrót do natury, ale w zasadzie negujący wstyd, negujący możliwość kontroli ducha nad ciałem, świadczący o całkowitej nieznajomości antropologii, psychologii, nie mówiąc już o grubej nieodpowiedzialności wychowawczej. Podobnie pewne koncepcje sportu podlegają tym błędnym interpretacjom i w sumie zaprzeczają humanizacji człowieka. Czy celem sportu jest rywalizacja idąca do granic ostateczności, do absurdu, czy rozwój ciała, aby służyło duchowi ludzkiemu, a duch – Duchowi Boga Stwórcy?

Można snuć te przykłady, sięgając w każdą dziedzinę ludzkiego życia, gdzie chrześcijanie tracą czasem rozeznanie i odpowiedzialność. Ale wróćmy na koniec tych refleksji do rozważań nad dzisiejszym misterium. Bóg Stwórca, stwarzając człowieka, tchnął w niego ożywiającą moc. Chrystus Bóg, „Słowo, które stało się Ciałem” (powtarzamy ten idiom często w naszych modlitwach), a potem Chrystus jako Ciało wydane na krzyżu, a potem jako Ciało dawane w Eucharystii – tchnie, mówiąc: „Weźmijcie Ducha Świętego” (J 20, 22). Chrystus jest więc Tym, w którym, przez którego i dla którego wszystko zostało stworzone, jak krótko to ujął św. Paweł (Kol 1, 16). Dla Niego jest ciało (1 Kor 6, 13), dla Boga jest to wszystko, co się dzieje przez ciało ludzkie.

Ale dzisiaj, w dzień Zesłania Ducha Świętego, przypomina nam Kościół: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus” (1 Kor 12, 3). Cóż z tego, że wiemy o tym, o czym tu rozważamy i nad czym rozmyślamy, kiedy odcięci od Głowy Ciała, od Chrystusa, który daje ożywiającego Ducha, nie rozumiemy tego, choć wydaje się nam w wielu wypadkach, że rozumiemy! I dlatego nikt, kto nie ma Ducha Świętego, nie rozumie tajemnicy Ciała-Eucharystii i tajemnicy swego ciała. Mauriac kiedyś powiedział, że wtedy w zmartwychwstanie ciał nie wierzymy, gdy ciała nasze pokalane są grzechem i nieczystością.

Nikt też nie może poznać głębiej natury Kościoła i mieć głęboką świadomość bycia Kościołem, przynależności do Głowy, którą jest Chrystus, jeśli nie ma Ducha Świętego. Wszystko więc, co stanowi istotę chrześcijańskiego życia, życia duszy i ciała, wiąże się z Ciałem eucharystycznym. Dlatego tak surowo przestrzega Kościół przykazania o niedzielnej Mszy, i to nie tylko tak, aby „być” na Mszy, „wysłuchać” Mszy, ale aby przyjąć Ciało Chrystusowe. Przez cały rok, nie „raz około Wielkanocy”. Przypomina się „raz około”, kiedy ludzie raz na pięć lat chodzą do Komunii. Ciało eucharystyczne Jezusa Chrystusa jest zwyczajnym miejscem, gdzie jest dawany nam dar Ducha Świętego, Jego łaska, a w niej On sam: Miłość, którą jest Bóg, dzięki której ludzie stają się ludźmi.

To eucharystyczne Ciało czyni z naszego ciała świątynię Ducha. To ono udziela pokoju, radości, to ono jest rozpoczęciem procesu zmartwychwstania, jego antycypacją, i ono przeprowadza nas, naszą duszę i ciało, poprzez niszczący proces śmierci i dlatego jest Eucharystia sakramentem umierających. To ono, Ciało eucharystyczne, jest narzędziem świętości naszej duszy i naszego ciała. To ono kształtuje nasz zawodowy etos, etos pracy, etos wypoczynku, etos rozrywki, etos wakacji, etos całego życia. To ono jest objawieniem w nas, dzięki Duchowi Świętemu udzielającemu się w nim w obfitości – proszę dobrze słuchać! – chwalebnego Ciała Chrystusa, którego zaczątki dzięki uczestniczeniu w Eucharystii mamy już w sobie.

Jak wielką łaską jest uświadomienie sobie tych prawd fundamentalnych! Z jak wielką czcią trzeba prosić, jak to dzisiaj prosimy słowami liturgii (Sekwencja): „Przybądź, Duchu Święty, ześlij z nieba wzięty światła Twego strumień. Przyjdź, Ojcze ubogich, przyjdź, Dawco łask drogich, przyjdź, Światłości sumień!”

(1985)

 

1 Św. Tomasz z Akwinu, S.Th. I, 77, 1, o.

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz