Przejdź do strony tematycznej

REFORMA CZYTAŃ BIBLIJNYCH 
W LITURGII

A. REFORMA CZYTAŃ BIBLIJNYCH W LITURGII

1 . Fakt i jego uwarunkowanie

Obecna reforma liturgii stała się możliwa dzięki doniosłości studiów historycznych, które ukazały jej prawdziwe oblicze.Jednak mimo tak olbrzymiego dorobku, jaki w ostatnich latach rósł dokoła ruchu odnowy liturgicznej, nie skierował on się ku średniowieczu, jak mógłby zapewne życzyć sobie Dom Gueranger, ani ku patrystyce, jak proponował O. Casel, ale po prostu ku Biblii. Właśnie ta orientacja wróży całej odnowie liturgicznej, powoli wyzwalającej się spod presji przesadnego rubrycyzmu, nową epokę.

To, co się zaczyna na naszych oczach, jest próbą daleko idącej współpracy biblistyki i liturgii. Ostatnie lata odnowy liturgicznej i odnowy biblijnej wskazują coraz bardziej na to, że liturgii nie można zrozumieć bez Biblii. W reformie liturgicznej bowiem nie chodzi głównie o uproszczenie obrzędów ani o zrozumiałość języka, bo są to sprawy drugorzędne. Sprawą pierwszorzędną jest zrozumienie Pisma świętego, uświadomienie sobie, że Pismo święte jest Słowem Bożym, które żyje w liturgii i które skierowane jest do zgromadzonych wiernych. Bez tego zrozumienia liturgia staje się znakiem nieczytelnym, a tym samym przestaje być skuteczna. 

Spotkanie liturgii i Biblii stało się możliwe dlatego, że choć ruch odnowy liturgicznej był wcześniejszy, odnowa biblijna zdystansowała go niejako w swojej żywiołowości. Mogła zatem obudzić w liturgii ten nurt, który lapidarnie ujął o. Pius Parsch w zdaniu przytoczonym przez nas jako motto tego rozdziału.

Tę żywiołowość ruchu odnowy biblijnej porównuje się niemal z „ponownym odkryciem Biblii”. Cechowała ją wielka ilość nowych przekładów Biblii, masowe ich wydawanie, kongresy, zjazdy, zakładanie towarzystw dla upowszechnienia Biblii, niezliczone czasopisma i wydawnictwa. Publikacje biblijne zostały ukierunkowane i zdynamizowane dwoma faktami o niepośledniej wadze: wydaniem encykliki Piusa XII Divino afflante Spiritu (1943)è oraz nowymi odkryciami biblijnymi w okolicach Morza Martwego. Egzegeci stanęli wobec nowych metod pracy i wobec nowych perspektyw. Przeważyły w ich studiach badania konstruktywne, pozostawiające na boku polemiki. Podkreślić należy przede wszystkim zasługi szkoły lowańskiej (Cerfaux i Coppens).

Zaczęto badać najpierw treść Pisma świętego i w ten sposób utorowano drogę teologii biblijnej. Pojawiły się syntetyczne opracowania Starego (Heinisch, von Imschoot, Grelot) i Nowego Testamentu (Meinertz, Schnackenburg, Spicq), ogromnie bogata literatura egzegetyczna i teologiczna, szukająca powiązań z dogmatyką, teologią moralną, teologią życia wewnętrznego i literaturą.

Godny podkreślenia jest też fakt, że cała niemal falanga głośnych i doskonałych pisarzy świeckich (Chesterton, Papini, Mauriac, Claudel, Daniel-Rops, Guitton) oraz teologów mających talent popularyzatorski (Guardini, Ricciotti) z pasją podjęła wielki trud odnowy.

To, co osiągnięto w teorii, zaczęto stosować w praktyce. Właśnie ten dział duszpasterstwa, który nazwano we Francji duszpasterstwem biblijnym, najlepiej dowodził kontaktu Biblii z liturgią.

Szkoła Parscha z Klosterneuburg pod Wiedniem wydawała czasopismo Bibel und Liturgie (Biblia i Liturgia) i rozpoczęła akcję w celu dostarczenia wiernym Pisma świętego opatrzonego przystępnym komentarzem. Stąd tedy datuje się rozwój nabożeństw biblijnych, stąd różnego rodzaju medytacje nad Biblią, rekolekcje liturgiczne, tygodnie biblijne oraz zakładane koła liturgiczne, które w równej mierze kładą nacisk na Biblię i na liturgię.

Istnieje ponadto od lat ruch badawczy i ukazują się coraz to nowsze publikacje na temat Biblii i liturgii. Przodowali i przodują tu Guardini, Danielou, Bouyer, Urs von Balthasar oraz wiele ośrodków duszpasterstwa liturgicznego, przede wszystkim paryski. W Polsce od roku 1948 służy temu celowi założony przez ks. Klawka dwumiesięcznik Ruch Biblijny i Liturgiczny.

Wprowadzenie w 1969 roku przez Stolicę Apostolską nowych .czytań mszalnych było postawieniem kropki nad i. Ukazało źródło wody żywej dla wszystkich. Pismo święte stało się codzienną lekturą wiernych. Słowo Boże, które w liturgii przestaje być znakiem rzeczy, a staje się objawieniem samej rzeczywistości Boga, zaczyna przemawiać do zgromadzonych w sposób niespotykany dotychczas w dziejach liturgii, domaga się od nich odpowiedzi.

2 . Przedstawienie nowych czytań biblijnych

a) Ordo lectionum Missae

Przygotowanie nowego lekcjonarza trwało pięć lat. Od Konstytucji o liturgii wydanej w roku 1964 Papieska Komisja Liturgiczna, składająca się z wielu ekspertów pracujących na miejscu i konsultantów, przygotowywała nowe czytania. Główne wytyczne brano z Konstytucji o liturgii (nry 24 i 25) oraz z Konstytucji o Objawieniu Bożym (nr 21), gdzie była mowa o udostępnieniu wiernym skarbu Pisma świętego. Przy tym dla samej metody pracy wytyczne były sformułowane w 23 numerze Konstytucji o liturgii, gdzie zalecano zachowanie zdrowej tradycji, otwarto drogę do uprawnionego postępu i domagano się dokładnych studiów teologicznych, historycznych i duszpasterskich.

Owocem tej pracy był wydany na próbę Ordo lectionum pro dominicis, feriis et festis sanctorum, który rozesłano Konferencjom Biskupów, 800 ekspertom, a w końcu przedstawiono na Synodzie Biskupów w Rzymie. W wyniku ankiety skorzystano z 6600 uwagè . Dekret świętej Kongregacji Kultu zatwierdzający użycie nowego lekcjonarza nosi datę 25 maja 1969 roku. Vacatio legis trwało do pierwszej niedzieli adwentu 1969 roku. Dalszy los czytań zależy od lokalnych konferencji episkopatów.

piskopatów. Układ lekcjonarza przeznaczonego dla Kościoła powszechnego zawiera trzy odrębne lekcjonarze: niedzielny, ferialny oraz lekcjonarz na uroczystości świętych. Są też osobne teksty przeznaczone dla partykularnych zgromadzeń liturgicznych, dla mszy wotywnych, dla mszy przy sprawowaniu sakramentów i innych obrzędów, oraz dla mszy odprawianych z różnych innych okazji.

b) Kryteria wyboru i układu tekstów

Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że naruszono układ dotychczasowy czytań i wprowadzono zamiast dwóch trzy czytania w cyklu trzyletnimè . Ponadto brano pod uwagę kryteria duszpasterskie. Czytania są względnie krótkie. By doprowadzić do harmonijnej proporcji między liturgią Słowa a liturgią ofiary, skrócono także modlitwy eucharystyczne. Starano się także zachować wierność tradycji w układzie roku liturgicznego. Główne okresy liturgiczne oraz wielkie uroczystości zostawiono prawie nienaruszone. Wreszcie zgodzono się na mniejszą systematyczność w czytaniach ferialnych, choć układano je z troską, by nie pominąć spraw istotnych z Pisma świętego.

Cykl trzyletni

W nowym lekcjonarzu zastosowano się do zalecenia Konstytucji Liturgicznej (nr 51), „aby w ustalonym przeciągu lat odczytywać wiernym ważniejsze części Pisma świętego”. Ustalono dla nich okres trzyletni. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że decyzja ta jest dość arbitralna. Jak bowiem wykazują dokumenty Papieskiej Rady Liturgicznej, w dyskusji podawano różne propozycje. Nowy lekcjonarz liczy się jednak i z tymi sugestiami, które Sobór podsuwa gdzie indziej, żeby homilie treścią swoją były związane z czytaniamiè . Konstytucja o liturgii (nr 52) zaleca homilię, „w której w ciągu roku liturgicznego wykłada się tajemnice wiary i zasady życia chrześcijańskiego”. Zawierają się w tym dwie prawdy: najpierw to, że kazania katechizmowe tworzone w sposób dowolny podczas Mszy świętej nie wystarczają, a co najmniej nie są na swoim miejscu. Następnie to, że homilia mieści w sobie również pełnię depozytu, czyli zawiera ten sam materiał, co kazanie katechizmowe, różni się jednak od niego metodą, ponieważ do tej samej treści podchodzi od strony biblijnej, liturgicznej i misteryjnej.

Nowy lekcjonarz wprowadzając trzyletni cykl czytań zgodnie z Konstytucją o liturgii przypomina, że jedyną formą przepowiadania liturgicznego jest homilia, która też „wykłada tajemnice wiary i zasady życia chrześcijańskiego”.

sady życia chrześcijańskiego”. Każdy rok oznaczono literami: A, B, C. Ustalono też, że rok 1969 i 1972 jest rokiem A, rok 1970 i 1973 rokiem B, rok 1971 i 1974 rokiem C. Każdy rok liturgiczny zaczyna się zawsze w pierwszą niedzielę adwentu, na przykład rok B 1970 rozpoczął się 30 listopada 1969 roku.

Owe trzy lata różnią się między sobą przede wszystkim Ewangelią. W roku A czyta się św. Mateusza, w roku B św. Marka, w roku C św. Łukasza. Ponieważ Ewangelia św. Marka jest najkrótsza, uzupełnia ją Ewangelia św. Jana. Ta Ewangelia posiada w nowym układzie miejsce uprzywilejowane. Czyta się ją w Wielkim Poście, w czasie wielkanocnym i podczas wielu uroczystości każdego roku. Uroczystości większe (solemnitates) mają czytania stałe.

Trzy czytania

Msze święte niedzielne i świąteczne mają zawsze trzy czytania. Pierwsze wzięte jest ze Starego Testamentu (w czasie wielkanocnym zastępuje się je przez czytanie z Dziejów Apostolskich), drugie z Listów lub Apokalipsy, trzecie z Ewangelii. Ten zwyczaj był głęboko zakorzeniony w tradycji wczesnego chrześcijaństwa w Kościele Zachodnim i Wschodnim. O tym, jaki jest sens wprowadzenia trzech czytań, powiemy na innym miejscu. Tu chciałbym jesz- szcze wskazać na związek zachodzący między nimi.

Otóż przyjęto zasadniczo dwie propozycje. Autorzy pierwszej domagali się powiązania logicznego wszystkich czytań, żeby podkreślić jedność sprawowanego misterium. Cel takiego układu jest wyraźny: chodzi o pogłębienie prawdy przeżywanej w dane święto. Ewangelia ją zwiastuje, a dwa pozostałe czytania komentują wydarzenie i podsuwają zastosowania moralne (listy). Autorom drugiej propozycji chodziło znowu o to, żeby związać czytania niedzielne z tygodniowymi. Stąd propozycja czytań ciągłych. Jaśniejsze i wyraźniejsze staje się wtedy świadectwo pisarza biblijnego, ale mniej uwydatnia się fakt przeżywanego misterium.

W nowym lekcjonarzu zastosowano metodę złotego środka. Pierwszy układ został zatwierdzony dla uroczystości najważniejszych, drugi natomiast na okres „w ciągu roku”. Oczywiście, w obydwu wypadkach czytania domagają się jeszcze od celebransa, by nawet w dni powszednie głosił homilie, ukazywał logiczny związek między czytaniami i wydobywał ich istotny sens.

Istnieje również, choć mniej jest widoczny, związek między niedzielami. Na tę jedność bardziej wskazuje ciągłość czytań tygodniowych (na przykład w roku B od 15 do 21 niedzieli czyta się list do Efezjan), a także pewne skupienie tematów w danym okresie liturgicznym (na przykład niedziele adwentu wspominają fakt przyjścia Zbawiciela).

Bogaty wybór czytań

A oto niektóre szczegóły dotyczące treści czytań. Jeśli chodzi o Ewangelie, usiłowano uniknąć wszelkich powtórzeń, jakie występowały dotychczas. Trzyletni cykl pozwala na wprowadzenie do liturgii wszystkich istotnych fragmentów z Ewangelii, których dotychczas nie było (na przykład nie mieliśmy modlitwy arcykapłańskiej Zbawiciela).

Czytania ze Starego Testamentu są pomyślane w ten sposób, by przede wszystkim przedstawić zbawczy plan Boży, historię zbawienia, której przedłużeniem są wydarzenia Nowego Testamentu. W wyborze fragmentów Listów wyraźnie kierowano się zasadą, by dobierać fragmenty pouczające i zachęcające. W dużej mierze utrzymano dotychczasowe czytania, zwłaszcza w wielkie święta. Wydobyto też jednak wiele nowych, niesłychanie ciekawych zestawów czytań ze starych mszałów, zwłaszcza na główne okresy roku kościelnego: adwent i wielki post.

Poprawki w układzie roku liturgicznego

Ze zmianą czytań biblijnych poszły też w parze zmiany w układzie roku liturgicznego . Aby bardziej uwydatnić główne prawdy chrześcijaństwa, zreformowano kalendarz, usuwając wiele mniejszych świąt, a w samym układzie roku skupiono się bardziej na głównych faktach z życia Chrystusa.

Przede wszystkim całkowicie usunięto niedziele tworzące tak zwane przedpoście: siedemdziesiątnicę, sześćdziesiątnicę i pięćdziesiątnicę. Ponadto zniesiono okres Męki Pańskiej. Jedyną niedzielą Męki Pańskiej jest Niedziela Palmowa, a dawną niedzielę Męki Pańskiej nazwano po prostu piątą niedzielą wielkiego postu. Okres wielkanocny zamknięto dniem Pięćdziesiątnicy, czyli uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Z tego też względu nie będzie się mówić o niedzielach po Wielkanocy, ale o drugiej niedzieli wielkanocnej i tak dalej, aż do siódmej (dawna po Wniebowstąpieniu).

Niektóre zmiany wprowadzono też do cyklu Boże Narodzenie – Objawienie. Uroczystość Świętej Rodziny przypada w niedzielę po Bożym Narodzeniu. W dniu pierwszym stycznia obchodzimy uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki. Chrzest Pana Jezusa przeniesiono z 13 stycznia na niedzielę po Objawieniu.

Objawieniu. Najbardziej charakterystyczną zmianą jest wprowadzenie dawnego zwyczaju nazywania niedziel dużej części roku kościelnego niedzielami „w ciągu roku”. Takich niedziel będzie teraz 34 (pierwsza zaraz po święcie Objawienia). Dlatego nie będzie się już mówić o niedzielach po Objawieniu ani o niedzielach po Zesłaniu Ducha Świętego. W ostatnią, 34 niedzielę roku kościelnego obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla. Dotychczas obchodzono ją w ostatnią niedzielę października. To święto uzyskało charakter biblijny (królestwo Boże) a nie społeczny, jak dotychczas.

Uroczystości Trójcy Przenajświętszej i Zesłania Ducha Świętego przypadają już teraz w niedziele „w ciągu roku”, które mają kolejne numery, by czytania tygodniowe zachowały nieprzerwany ciąg. Nowe ordo nie przewiduje już tak zwanych suchych dni kwartalnych.

Uwydatnienie kluczowych tajemnic z życia Chrystusa Pana i głównych prawd wiary

Nowy układ czytań głęboko oparty na postanowieniach Soboru Watykańskiego Drugiego ma na celu skierować umysły wiernych ku głównym prawdom naszej wiary i ku głównym wydarzeniom z życia Chrystusa. We wstępie do nowego lekcjonarza napisano, że wierni, słuchając Pisma świętego objaśnianego w czasie homilii, mają sobie uświadomić, że to sam Bóg do nich przemawia, że obwieszcza im tajemnicę zbawienia i ofiaruje im duchowy pokarm. Powinni też uświadomić sobie, że przez przepowiadanie Słowa jest wśród nich obecny Chrystus. Nie należy tedy gubić się w drobiazgach, ale wciąż wracać do rzeczy najważniejszych. Każdy okres roku liturgicznego ma w takim układzie swoje własne akcenty.

W adwencie czytania wskazują na przyjście Chrystusa i obowiązek czuwania, na przepowiadanie pokuty przez Jana Chrzciciela i konieczność nawrócenia, na cudowne narodzenie Zbawiciela, i wzbudzają wiarę w Niego. Stary Testament przedstawia wypowiedzi proroków odnoszące się do pierwszego i drugiego przyjścia Chrystusa. Czytania z listów nawiązują do tego samego i mówią o czuwaniu, nawróceniu, radości i pokoju.

Okres Bożego Narodzenia i Epifanii-Objawienia pozostaje prawie nie zmieniony, przeniesiono tylko święto Świętej Rodziny i święto Chrztu Pańskiego oraz dodano uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki.

Okres wielkiego postu skupia się dokoła trzech zasadniczych tematów: historii zbawienia, nawrócenia i tajemnicy wielkanocnej. Wielkie tradycje katechumenatu mają tu wyraz w czytaniach św. Jana (od trzeciej do piątej niedzieli roku A i B). Celem tych czytań jest położenie nacisku na sprawdzenie wiary ochrzczonych. Oznacza to, że wielki post jest nie tylko okresem pokuty. Ma on też być szkołą wiary i obyczajów , do czego mają nawiązywać organizowane rekolekcje.

Wielki Tydzień zostaje w zasadzie – po ostatnich zmianach – przy swoich dawnych czytaniach. Wielki Czwartek otrzymał jako pierwsze czytanie opis zabicia baranka wielkanocnego (Wj 12). W Wielki Piątek będzie się czytać lekcję z Izajasza o cierpiącym słudze (Iz 52–53) i list do Hebrajczyków (Hbr 4–5). W Wielką Sobotę jest siedem czytań, ale obowiązkowe są tylko dwa. Nie można jednak pominąć czytania z Księgi Wyjścia o przejściu przez morze Czerwone (czytanie trzecie).

Okres wielkanocny skupia się dokoła tematów związanych z nowym życiem chrześcijan i z Kościołem. Chrystus Zmartwychwstały, będący zasadą życia chrześcijańskiego, działa nadal w swoim Kościele, jest ze swoimi w zgromadzeniu liturgicznym w osobie Kapłana i w Eucharystii. Jego obecność tworzy wspólnotę życia, której opis mamy w Dziejach apostolskich. Niedziele per annum wprowadzają w te tajemnice.

Psalmy międzylekcyjne i śpiew „Alleluja” stały się przedmiotem oddzielnego opracowania.

 

3. Zarzuty i trudności w przyjęciu nowego lekcjonarza

Jedni przyjmują nowy lekcjonarz ż entuzjazmem, inni wysuwają przeciw niemu zarzuty lub wskazują na trudności. Najpierw podkreśla się to, że znajomość Biblii u naszych wiernych jest bardzo nikła, i to mimo tylu egzemplarzy Pisma świętego rozpowszechnionych po wojnie. W seminariach teologię biblijną wykłada się od niewielu lat. A tymczasem spotkanie człowieka z Bogiem przez lekturę Biblii domaga się znajomości egzegezy, historii i metod krytycznych filologii. Metoda „z serca do serca” nie może być jedynym środkiem poznania religijnego. Wiele wieków doświadczenia u protestantów wykazało, do czego może prowadzić iluminizm, będący owocem subiektywizmu w wykładzie Pisma świętego.

Pismo święte trzeba zatem czytać ze zrozumieniem, a to jest niemożliwe, jeżeli się nie ma zmysłu historycznego i jeżeli się nie zna przynajmniej podstaw egzegezy. Stąd duszpasterze muszą się znać na tych sprawach i umieć wskazać wiernym na rzeczy istotne.

A więc czy nie zbyt dużo nowego naraz? A w związku z tym czy wprowadzenie maksymalnej dawki nie obróci się raczej na niekorzyść? Mówi się, że wprowadzenie homilii ma temu zaradzić. Umiarkowany realista powie: słusznie, tylko co zrobić z całą masą wyjaśnień historycznych, geograficznych, lingwistycznych, jakich domaga się zrozumienie czytania Biblii? Przecież w naszych rodzimych warunkach w niedzielę trzeba kończyć Mszę świętą w ciągu 50 minut, i to łącznie z homilią, ogłoszeniami, Komunią świętą. Gdzie jest czas na to?

I jeszcze jedna sprawa. Swoistą trudność sprawia czytanie tekstów Starego Testamentu, gdzie problem jest o wiele głębszy. Trudność polega mianowicie na przyjmowaniu tych tekstów przez człowieka współczesnego. Czy wierni przyjmą obecnie Stary Testament tak, jak nasi przodkowie? Wiadomo, że Biblia, zwłaszcza Stary Testament, jest księgą natchnioną, ale jest ona też księgą kronik już bardzo przestarzałych i zdezaktualizowanych. Choć cała Biblia jest Słowem Bożym, to przecież nie wszystko w niej jest jednakowo ważne dla wiary, dla kształtowania życia chrześcijańskiego. Wiemy zresztą, że w swej długiej historii Kościół właśnie w liturgii dokonywał dużej selekcji czytań biblijnych.

Jakie są zatem kryteria wyboru i selekcji nawet teraz, kiedy chodzi raczej o dostosowanie niż o wybór tekstów?

Przede wszystkim trzeba unikać wprowadzania na siłę treści biblijnych. Trzeba pamiętać, że przez długi czas wierni ani nie potrafią docenić, ani poznać, ani tym bardziej zrozumieć problemów i wyrażeń biblijnych, które słyszą w czasie czytań, ponieważ nie mają odpowiedniego przygotowania. Problem takiego przygotowania musi być rzeczywiście długofalowy, trzeba go przeprowadzać z ogromną cierpliwością i z niezwykle głębokim poczuciem rzeczywistości. Ta praca będzie sprawdzianem dojrzałości duszpasterskiej kapłanów, którzy najlepiej znają możliwości swoich wiernych.

Ponadto trzeba umieć wybierać z Pisma świętego zagadnienia istotnie kluczowe i przedstawiać je tak, żeby słuchacze mogli pojąć, o co chodzi. W tej dziedzinie katecheta i kaznodzieja winni posiadać dobrą znajomość Biblii, a przy tym znać warunki życia, psychologię, socjologię i możliwości intelektualne słuchaczy. Podkreślmy, że niekiedy zmysł duszpasterski nie jest niczym innym, jak znajomością ludzi.

Wreszcie sam język biblijny nastręcza wiele trudności, zwłaszcza jego archaiczność, która zaciemnia charakterystyczną jego obrazowość.

Trzeba dzisiaj pamiętać, że należy używać języka zrozumiałego dla wszystkich. Sprawa transpozycji treści i formy języka wymaga niekiedy głębokich studiów. Przykładem mógłby być św. Tomasz, który pisząc komentarze biblijne starał się w nich i w teologii stosować powszechnie panujący wówczas język uniwersyteckiè . Trzeba oczywiście uważać, aby obok najwspanialszych przenośni stosować język zwyczajny, zrozumiały nawet dla bardzo prostego współczesnego odbiorcy. Nie zwalnia to, oczywiście, kaznodziei i katechety od obowiązku posługiwania się językiem poprawnym.

B. ZROZUMIEĆ DUCHA ODNOWY LITURGII PRZEZ BIBLIĘ

Mimo tych wszystkich trudności stanowisko Kościoła jest jasne i jednoznaczne. Mamy je streszczone w Konstytucji o Objawieniu: „Kościół miał zawsze we czci Pismo Boże, podobnie jak samo Ciało Pańskie, skoro zwłaszcza w liturgii świętej nie przestaje brać i podawać wiernym chleb żywota tak ze stołu Słowa Bożego, jak i Ciała Chrystusowego. Zawsze uważał i uważa owe Pisma, zgodnie z tradycją świętą, za najwyższe prawidło swej wiary, ponieważ natchnione przez Boga i raz na zawsze utrwalone na piśmie przekazują niezmienne Słowo samego Boga... Trzeba więc, aby całe nasze nauczanie kościelne, tak jak sama religia chrześcijańska, żywiło się i kierowało Pismem świętym... Tak wielka zaś tkwi w Słowie Bożym moc i potęga, że jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego” (nr 21).

Miejsce Biblii w liturgii jest więc uprzywilejowane. Właśnie podczas sprawowania obrzędów świętych Biblia w sposób szczególny staje się Słowem Bożym. W sakramentalnej aktualizacji żywego słowa Bożego liturgia ukazuje nam tajemnicę Pisma świętego, jak niegdyś czynił to Chrystus uczniom idącym do Emaus, kiedy kazał im zasiąść do wspólnego stołu i zaczął łamać chlebie.

Biblia zatem w liturgii jest przede wszystkim Słowem Bożym, natchnionym źródłem Objawienia. To prawda, że czytamy objawienie najpierw jako historię. Powrót do Biblii w liturgii ukazuje, że życie chrześcijańskie jest istotnie historią świętą. Stary Testament jest figurą zbawczych dziejów Chrystusa, a tym samym Kościoła. Dlatego ze Starego Testamentu chrześcijanie odczytują sens historii Kościoła, którą sami tworzą: jest ona pochodem przez pustynię świata, pochodem pielgrzymów, jest zwycięstwem zmieszanym z klęską, lękiem wplecionym w nadzieję, jak to było w życiu Zbawiciela.

Lecz czy wyrażenie „historia święta” nie kojarzy się większości z wyobrażeniami z dzieciństwa? Historię tę poznawało się przecież przez obrazki mające dodać rumieńców katechizmowi, który zawierał uporządkowany system idei.

Ruch odnowy biblijnej ukazał nam, że Biblia jest historią, równocześnie jest jednak orędziem i doktryną. Doktryna Biblii jest jednak ujęta w wyjątkowy sposób. Kto wczyta się uczciwie nie tylko w literę, ale i w ducha Pisma świętego, dostrzeże w nim niezwykłe nagromadzenie treści. Orędzie Słowa Bożego bowiem nieustannie kieruje uwagę na sprawę istotną, na dialog między Bogiem a człowiekiem, aby w rezultacie ukazać ukryty zamiar Boga: dopełnienie oblubieńczej miłości Chrystusa i Kościoła.

Prorocy, psalmiści i mędrcy usiłują przekazywać apel Boga, który jak kiedyś, tak i dziś, kieruje się ku konkretnemu człowiekowi i domaga się od niego odpowiedzi poważnej, wyrażonej przez adorację, nawrócenie, ofiarę, zaangażowanie. Stary Testament przypomina nam niezwykle przejrzyście, że nasza religia będzie wartościowa dopiero wtedy, kiedy nasz dialog z Bogiem będzie prawdziwy i szczery.

Sformułowany przez Chrystusa apel Nowego Testamentu idzie jeszcze dalej i głębiej. Nie kończy się na porządku moralnym. Chrystus domaga się odrodzenia ontologicznego, nowego narodzenia, nowego stworzenia (por. rozmowę z Nikodemem). Widzimy, jak wyraźnie język Biblii czyni z przeżycia religijnego osobiste spotkanie z Bogiem, w którym Chrystus domaga się od człowieka odpowiedzi. W drodze popularyzacji i przybliżania Słowa Bożego wiernym dorobek pierwotnego Kościoła łączy się więc coraz bardziej z poszukiwaniami współczesnymi.

1 . Pismo święte w liturgii i teologii wczesnego chrześcijaństwa

Ogniskiem życia wczesnego chrześcijaństwa jest kult. Nie jest on jednak zbiorem obrzędów przeznaczonych dla uświęcenia życia „cywilnego”. Sakramenty są wydarzeniami chrześcijańskiego życia. Są one przedłużeniem wydarzeń zbawczych, które zapisała historia Starego i Nowego Testamentu. One to dają początek nowemu stworzeniu, które czyni z chrześcijan obywateli królestwa Bożego, jednoczy ich z Bogiem w miłości.

Jak to się stało, że chrześcijanie zrozumieli tak głęboko sakramenty? Jak czytali te znaki wdzierając się niejako w ich ukrytą rzeczywistość?

Średniowieczna teologia sakramentów, która panowała do ostatnich lat w naszych podręcznikach teologii, mówiła, że „sakramenty sprawują to, co oznaczają”. Miało to znaczyć, że skutek sakramentu, jego owoc, jest ściśle związany z jego znaczeniem. Mimo to kładziono raczej nacisk na sprawczość niż na znaczenie sakramentów. Przyjmowano sakramenty, ponieważ udzielały one łaski. Ludzie chrzcili dzieci, prowadzili je do Komunii świętej i bierzmowania, spowiadali się, zawierali małżeństwa i przyjmowali sakrament namaszczenia, rozumieli mniej lub więcej, co znaczy ta czynność. Nie kładło się odpowiedniego nacisku na wtajemniczenie w obrzędy sakramentalne. W katechizacji zwracano uwagę przede wszystkim na przekazanie nauki.

Inaczej było w Kościele pierwotnym. Wyjaśnianie obrzędów sakramentalnych było podstawą formacji chrześcijańskiej. Chrześcijanie stawali się chrześcijanami dzięki wtajemniczeniu w sakramenty. Nawet niezbyt uważnego widza uderza charakter biblijny pierwotnych katechez. Począwszy od malowideł katakumbowych aż po rzeźbione katechizmy okalające katedry romańskie i gotyckie trwała nieprzerwanie ta tradycja i opierając się na Piśmie świętym towarzyszyła rozwojowi teologii.

Podstawową zasadą uprawianej wtedy teologii biblijnej było prawo typologii ujęte przez św. Augustyna: „Nowe ukrywa się w starym, stare w nowym otrzymuje światło”. Znaczy to, że wydarzenia Starego Testamentu są figurami rzeczywistości Nowego Testamentu. W istocie Nowy Testament nie wynalazł typologii, lecz wykazał, że figury typiczne wypełniły się w osobie Jezusa z Nazaretu.

Przepowiadanie apostołów posługiwało się typologią jako argumentem zatwierdzającym prawdziwość depozytu, wskazywało, że Chrystus kontynuuje, ale równocześnie i przekracza Stary Testament. Chrystus bowiem otwiera epokę eschatologiczną, w której Bóg i Boskość są obecne w è J. D a n i é l o u , Bible et liturgie, Paris 1950, str. 8–26. każdej chwili. Wcielony Bóg żyje nadal w Kościele. Dlatego typologia eschatologiczna Starego Testamentu znajduje dopełnienie nie tylko w osobie Chrystusa, ale także w Kościele.

Istnieje tedy obok typologii chrystologicznej typologia sakramentalna. To wszystko, na co wskazywały figury Starego Testamentu, znajduje się rzeczywiście w sakramentach Kościoła. Sakramenty przedłużają w czasie Słowa i wydarzenia Chrystusa. Dzięki temu typologia sakramentalna jest formą typologii ogólnej, analogii teologicznej między sakramentem a wydarzeniami historii zbawienia.

W tym ujęciu sakramenty zawierają dwa aspekty. Istnieje w nich z jednej strony rzeczywistość dopełniona, oczywiście ukryta, rzeczywistość zbawczych wydarzeń. Z drugiej strony są też w nich znaki widzialne: woda, chleb, oliwa, chrzest, posiłek, namaszczenie – znaki zatem, poprzez które Bóg działa. I to jest w ścisłym sensie znak, symbol sakramentalny. Jak należy odczytywać te znaki?

Trzeba je odczytywać w duchu Biblii, czyli pamiętając o związku zachodzącym między zapowiedziami figur w Starym a ich realizacją w Nowym Testamencie. Odczytując figury Starego Testamentu i rzeczywistość Nowego odkrywamy w sakramentach to prawdziwe znaczenie, które chciał im nadać Chrystus, kiedy je ustanawiał. Dobrze czytana typologia da nam więc poznać nie tylko treść sakramentów, ale także treść ich symboli oraz wzajemny stosunek symbolu do treści.

Tak więc teologia sakramentalna wczesnego chrześcijaństwa jest teologią biblijną. Pod wpływem takiej teologii życie chrześcijańskie w pierwszym rzędzie opiera się na sakramentach, które są fundamentem życia moralnego. Dojrzałym obrazem takiego życia jest tak zwana mistyka sakramentalna, której teoretyczne podstawy znajdujemy w dziełach Orygenesa i św. Grzegorza z Nyssy.

2 . Pismo święte w teologii i liturgii współczesnej

W ostatnich latach niektórzy niecierpliwi teologowie występują przeciw teologii spekulatywnej, uprawianej przez długie lata w Kościele. W imię teologii biblijnej, która i tak jeszcze nie jest wystarczająco wypracowana, domagają się oni, by teologię oprzeć na religijnym doświadczeniu, i sądzą, że taka właśnie teologia będzie wolna od groźby filozoficznego sceptycyzmu i historycznego krytycyzmu.

Według nich początków teologii Nowego Testamentu powinno się szukać w doświadczeniu religijnym wczesnego chrześcijaństwa. W tym wypadku chcą oni oprzeć się przede wszystkim na listach św. Pawła i na Dziejach Apostolskich utrzymując, że jest w nich wiele informacji o wewnętrznym życiu chrześcijan i o twórcach wczesnochrześcijańskiej teologii.

Wychodząc z takich założeń twierdzą także, że teologia św. Pawła ma źródło w jego własnym doświadczeniu, kiedy pod Damaszkiem spotkał uwielbionego Chrystusa. Do tego samego wydarzenia odwołują się ciągle nie dość jasno sprecyzowane postulaty teologii charyzmatów. Pomija się przy tym nie tylko dalsze etapy Pawłowej inicjacji, ale także jego własną interpretację wizji pod Damaszkiem.

Paweł bowiem sam wyraźnie się zastrzega, że tej wiedzy, jaką zdobył w bezpośrednim doświadczeniu pod Damaszkiem (2 Kor 12, 4), nie uważa za podstawę chrześcijańskiej doktryny. To religijne doświadczenie jest jego prywatną sprawą. Powołuje się na nie tylko we własnej rozmowie z Bogiem (1 Kor 14, 28). I choć czasem wspomina na swoje doświadczenie, to jednak ani nie wyjaśnia nim swojej nauki, ani jej nie udowadnia w ten sposób.

Teologia niewątpliwie domaga się od teologa osobistego doświadczeniaè . Jeśli nie wykaże się on postawą zaangażowaną wobec prawd, które zgłębia, to jego doktryna staje się abstrakcyjna i jałowa, i nie posiada swoistego dynamizmu. Paweł główne twierdzenia swojej teologii oparł na przepowiadaniu, czyli na zdarzeniach historycznych przekazywanych mu przez naocznych świadków. Wydarzenia te jednak odczytywał w powiązaniu z proroctwami Starego Testamentu. Subiektywnego doznania ani nie przeceniał, ani nie lekceważył, co wynika wyraźnie z jego listów.

Zresztą wiemy, że wiadomości, jakie apostołowie otrzymali bezpośrednio od Pana, w dniu Zesłania Ducha Świętego zostały wzmocnione i niejako „powiększone” przez doświadczenia przekraczające ich pierwotną inicjację. Wyraził to potem św. Piotr (1 P 2, 9), wykazując w swym liście, że Bóg, który powołuje z ciemności do swojego przedziwnego światła, nie czyni tego przez jakieś specjalne doświadczenia, lecz tylko przez te, które wyrażają „dzieła Jego potęgi”è . Fakty te, wydarzenia, zwłaszcza tajemnice śmierci i zmartwychwstania, znamy dzięki świadectwom Ewangelii, które powinniśmy czytać w powiązaniu z proroctwami Starego Testamentu.

Są też teologowie Nowego Testamentu, którzy racjonalizują chrześcijańskie „doświadczenie”, inni kładą nacisk na konieczność teologii spekulatywnej i wskazują, że uzasadnienia dla niej można się doszukać już w listach św. Pawła. Z całą pewnością nie musimy odrzucać teologii spekulatywnej, choć i tego niektórzy się domagająè , potrzebna jednak jest prawdziwa teologia biblijna oparta na istotnych wydarzeniach Starego i Nowego Testamentu i zakorzeniona w całości Objawienia. Takiej teologii nie może zagrozić teologia spekulatywna. Możemy się o tym przekonać studiując dorobek Orygenesa, Augustyna, a nawet Tomasza i Casela. Chociaż oskarżano ich i nadał się jeszcze oskarża, że w filozofii greckiej widzieli arystotelesowski realizm lub przygotowanie do Ewangelii, to jednak mimo to przekazali dorobek usystematyzowany, tętniący prawdziwą mistyką.

Podobnie postępuje Sobór z liturgią. Pytania padają różne. Jedni pytają, po co poszerzać czytania biblijne, innym nie podoba się to, że wprowadzono czytania ze Starego Testamentu. Odpowiedź na te pytania jest jedna. Cała wiara chrześcijańska jest biblijna. Opiera się przede wszystkim na Nowym Testamencie, ale tak silnie wiąże się ze Starym Testamentem, że Nowego nie można zrozumieć bez Starego. Co więcej, świadomość tego, że chrześcijaństwo kontynuuje zbawczą historię Starego Testamentu i dziejów Chrystusa w liturgii, daje tej wierze biblijnej szczególny i niepowtarzalny rys. Biblia staje się w liturgii żywym Słowem Bożym, które łącznie z sakramentami uobecnia żywego Boga. Jednak obiektywnej obecności Boga musi odpowiedzieć subiektywne Jego przyjęcie. Promień światła musi oświecić ludzki umysł. Czytane teksty biblijne są łaską pogłębiającą wiarę i miłość. Chrześcijanin bowiem czytając natchnione księgi znajdzie w nich podstawy, które mu otworzą oczy na główne wydarzenia sakramentalne i obecność w nich Chrystusa

Weźmy kilka przykładów. Chrzest jest wyrażeniem głęboko zakorzenionym w Starym Testamencie. Przypominają go schematy świadectw związanych z układem śmierć-zmartwychwstanie. Cała Księga Wyjścia jest opisem niewoli egipskiej, wyjścia z niej, przekroczenia Morza Czerwonego, drogi przez pustynię, wejścia do Ziemi Obiecanej, ziemi wolności. Opisy te jednak wyjaśniają tę podstawową prawdę, która w sakramentalny sposób wkorzenia nowych członków Kościoła w prawdziwy winny szczep, w Jezusa Chrystusa. Ponadto jak zrozumieć aluzję do wody oczyszczającej, wyrażenie tak częste w obrzędach chrztu? Czy właśnie to nie jest istotą tego sakramentu? W innych częściach Pisma świętego czytamy, że woda chrztu jest wprawdzie wodą, która niszczy, wodą sądu, lecz jest ona także pierwiastkiem nowego życia. Właśnie przejście przez Morze Czerwone jest obrazem tych dwóch właściwości chrztu: wyzwolenia z niewoli egipskiej, a równocześnie wprowadzenia do ziemi Obiecanej.

Eucharystia uobecniająca wiernym mękę i zmartwychwstanie Chrystusa nawiązuje też w prostej linii do wydarzeń Starego Testamentu: do przymierza i ofiary cierpiącego sługi, który jest również Synem Człowieczym. Wybór chleba i wina w Eucharystii wyraźnie nawiązuje do ofiary Melchizedecha, a spożywanie Eucharystii do świętych posiłków żydowskich, które są figurą mesjańską. Spożycie Eucharystii w okresie wielkanocnym przypomina znowu posiłek paschalny, symbol przymierza ludu wybranego z Bogiem. Kto nie rozumie zależności między figurą (zapowiedź, proroctwo) a jej wypełnieniem w osobie Chrystusa, ten nie rozumie obecności Chrystusa w znakach sakramentalnych.

Wprowadzając nowe czytania ze Starego i Nowego Testamentu do liturgii, Kościół nawiązuje do czcigodnej tradycji wczesnego chrześcijaństwa, kiedy to bardzo chętnie podkreślano stosunek zbawczych czynów Chrystusa do historii zbawienia Starego Testamentu przedłużających się w liturgii. Adwentowe czytania, zawierające wielkie proroctwa Izajasza oraz wielkoczwartkowe czytania o zabiciu baranka wielkanocnego albo wielkosobotnie o przejściu przez Morze Czerwone są zapowiedzią tego, co osiąga pełnię w wydarzeniach życia Chrystusa. W ten sposób teksty Starego Testamentu powiązane z tekstami Nowego Testamentu są podstawą liturgii jako wychowawczyni wiary chrześcijańskiej. Tak rozumiana liturgia to nie tylko nauka Kościoła, ale pokarm dla wiary i miejsce dla rozwoju prawdziwej teologii. Teologia oparta tylko na liturgii, przepowiadaniu i Starym Testamencie nie utraci nic ze swego autentyzmu i dynamizmu, nawet jeżeli idąc za przejściową modą podda się także innym wpływom. Nowe języki, którymi świat zaczyna się posługiwać, mogą jej służyć tylko wtedy, gdy fundamentem ciągle będzie Biblia

Nowy okres zapoczątkowany przez reformę czytań liturgicznych jest ziarnem rzuconym w glebę. Nadzieje związane z tym zasiewem są ogromne. Owocować ma lud Boży, owocować powinni nawet ci teologowie, którzy jeszcze i dziś poszukują nie zawsze tam, gdzie bije autentyczne źródło wody.

Fragment z książki bpa W. Świerzawskiego ,,Misterium Christi” s. 183 - 198

 

 

 

 

12 lutego 2021

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz