homilia bpa Wacława Świerzawskiego
„A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16, 15) – zapytał Pan Jezus Piotra i w Piotrze nas wszystkich. W uroczystość świętych Apostołów i męczenników Piotra i Pawła przybliżamy się do nich, do tych filarów Kościoła, aby ich zapytać. Pytał Pan Jezus, my też możemy zapytać: a wy, za kogo? Piotrze, kim dla ciebie jest Jezus Chrystus? Pawle, kim dla ciebie jest Jezus Chrystus? Odpowiedź dają, jeden i drugi, nie tylko formułując zdaniami, słowami: „Ty jesteś Mesjasz, to znaczy Chrystus, Syn Boga żywego” (por. Mt 16, 16), ale wypowiadając wyznanie swojej wiary świadectwem całego życia.
Wspominamy ich, aby w tych krótkich biogramach odczytać odpowiedź na pytanie: Kim jest dla ciebie, Piotrze, Pawle, Jezus Chrystus? To nie jest rzecz błaha. Jezus powiedział, że to wyznanie ma być opoką naszej wiary.
Rzecz dziwna – liturgia daje w czytaniach opis ostatnich etapów życia Piotra i Pawła, opisuje ostatnie ich godziny. Kiedy Piotr łowił ryby nad brzegiem Jeziora i Jezus podszedł do niego mówiąc: „Piotrze, od dziś będziesz rybakiem ludzi” (por. Mt 4, 19), nie widział, jaki będzie koniec. Również nie wiedział, jaki będzie ostatni etap życia, który nastąpił po pakcie zawartym pod Damaszkiem, Paweł. My już wiemy dziś. I możemy czytać świadectwo Piotra i świadectwo Pawła, poczynając od chronologicznych początków, idąc do końca, ale możemy też czytać, jak gdyby odwracając chronologię, jak to często radził czynić ksiądz Konstanty Michalski, kiedy spoglądał na ludzkie życie od zenitu jego istnienia.
Finał jednego i drugiego życia jest jednaki: świadectwo krwi. Rzadko sobie to uświadamiamy, ponieważ nawet w oficjalnym sformułowaniu: uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, nie ma tytułu drugiego: Apostołów i męczenników; przypomina nam to czerwony kolor. Męczeństwo jest skrótem świadectwa. I ostatnie spotkanie z o. Maksymilianem[1], synem naszej ziemi, przypomniało nam, czym jest męczeństwo.
Piotr został ukrzyżowany, Paweł ścięty mieczem. Obydwaj wpierw więzieni – właśnie o tym mówi dzisiejszy wyjątek z Listu drugiego do Tymoteusza, o którym mówi się, że jest testamentem duchowym Pawła z Tarsu: „Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tm 4, 6‑8). To jakby związanie świadectwa z cichym pragnieniem, aby to świadectwo zaowocowało. Aby wylanie krwi dla wyznania wiary, nadziei i miłości wobec Chrystusa przyniosło owoc u innych. Aby było również, jak świadectwo Piotra, opoką dla wiary innych ludzi i pokoleń.
Nie będę rysował tutaj ich duchowych sylwetek czy profilów, choć biogramy są niesłychanie bogate i ciekawe. Całkowicie inny Piotra, całkowicie inny Pawła: pierwszego, który został jak gdyby wzięty za rękę przez samego Jezusa chodzącego po drogach Galilei, i drugiego, który nigdy na tej ziemi nie spotkał Jezusa historycznego, ale rozpoczął całą serię tych ludzi, „którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29).
Jakie były dominanty ich życia? Właśnie pomimo nierównego startu. Bo Piotr, jak by się zdawało gorliwy uczeń uczęszczający do szkoły Jezusa z Nazaretu przez trzy lata, przypatrujący się każdemu gestowi Jezusa, wsłuchujący się wnikliwie w każde słowo – zdradził, aby potem, po nawróceniu przez łzy żalu, ponownie pozostać już na wysokości tego lotu, skąd jest tylko jedno wyjście: naśladować Chrystusa w Jego ukrzyżowaniu. I nie tylko w ukrzyżowaniu ascezy, wyrzeczenia, ogołocenia, ale faktycznie: krzyża. Bo prosił też, żeby go ukrzyżowano głową w dół, bo niegodzien jest doświadczyć takiego męczeństwa, jak jego Mistrz i Pan.
Paweł, od Damaszku, kiedy spotkał Pana w inny sposób niż Piotr, zawsze był wierny i zawsze bliski, i zawsze gorliwy, choć ani dnia nie przebywał z Nim, nie chodził po ziemi z Chrystusem. Ale Paweł jest tym, który zaniósł Ewangelię Chrystusa po krańce świata. To on torował drogę Piotrowi do Rzymu, to on przeszedł wszystkie ówczesne szlaki ciągnące się wzdłuż basenu Morza Śródziemnego aż po Słupy Herkulesa w Hiszpanii.
A cały czas „jakby widział Pana” (por. Hbr 11, 27). To co pisze do Tymoteusza, to jest tylko podsumowanie tego długiego pasma życia, kiedy był misjonarzem Jezusa z Nazaretu, który dla niego (por. Ga 2, 20) był Umęczonym i Ukrzyżowanym, ale i Zmartwychwstałym: „Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii” (2 Tm 4, 17).
Warto by nad tym jednym zdaniem zatrzymać się przez długi czas i pytać, co to znaczy „Pan stanął przy mnie”. Jak on to rozumiał, czym było w jego pojęciu doświadczenie bliskości Pana. Święty Augustyn w dzisiejszej homilii na uroczystość Piotra i Pawła powiedział, że i jeden i drugi, i Piotr i Paweł, męczennicy, widzieli to, co głosili[2]. Interpretacja Augustyna, wzięta zresztą z Biblii (Ps 97, 6; Iz 41, 20): „widzieć” znaczy wiedzieć, znaczy znać, doświadczać, dotykać prawdy, dobra, piękna, za które się umiera.
Wniosek końcowy jest, czy powinien być, inny: i Piotr, i Paweł mogą nam dzisiaj zadać pytanie, tak jak my im ośmieliliśmy się je zdać: kim dla ciebie jest Jezus z Nazaretu? Czy naprawdę jest Chrystusem, Synem Bożym? A jeśli tak, to jaka jest wiara wasza, jaka jest moc waszej nadziei, jaka jest żarliwość waszej miłości? Jakie jest wasze poznanie Chrystusa, jaki jest wysiłek w nieustannym poznawaniu Jezusa Chrystusa?
Papież Jan Paweł II podczas swojej ostatniej podróży zadał nam to samo pytanie. A z pytaniem połączył zadanie: poznawajcie Jezusa Chrystusa jeszcze bardziej, aby Go wyznać przed ludźmi nie tylko słowami, ale życiem, które ktoś kiedyś będzie odczytywał, tak jak my dzisiaj biogramy Piotra i Pawła.
Z tym, że pytanie jest nieco zmodyfikowane. Dla nas Chrystus to zawsze Ten, który jest na ołtarzu w Eucharystii, nie inny. Nie wolno robić przeskoków przez wieki i iść gdzieś tam, do tego miejsca, gdzie Piotr i gdzie Paweł spotykali Go. Może tylko po to, by z Piotrem i Pawłem dojść tą samą drogą do Wieczernika, który wciąż jest otwarty dla tych, którzy chcą powiedzieć: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16).
(1983)
[1] Maksymilian Kolbe został ogłoszony świętym przed ośmioma miesiącami, 10 X 1982.
[2] „Męczennicy ci na własne oczy oglądali to, co przepowiadali” (św. Augustyn, Kazanie 295, drugie czytanie z Godziny czytań na uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, Liturgia Godzin, tom III, s. 1279).
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz