homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Wprowadzenie do Mszy świętej:
„Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. Ta inwokacja trynitarna wprowadza nas w treść dzisiejszego misterium: dzisiaj jest uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Stojąc wobec żywego Boga wierzymy, że gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Jego imię, tam i On jest (Mt 18, 20). I wierzymy, że na miarę naszego żalu i pokuty zostaniemy obdarowani Jego miłością. Prośmy o przebaczenie.
Homilia:
Wyjdźmy od sprawy dzisiaj najważniejszej: jest uroczystość Przenajświętszej Trójcy, Boga w Trójcy. To znaczy, że dzisiaj w sposób szczególny przypominamy misterium, którym żyjemy. A więc misterium Boga istniejącego w Sobie, ale też żyjącego w nas – misterium Boga, którym żyjemy. Jeśli przetniemy tę relację, kończy się religia. Zaczyna się religia, kiedy człowiek przyjmuje dar Boga, szukając Go dlatego, że dostał impuls miłości, ale jest on od początku zakodowany w intelekcie ludzkim i w miłości ludzkiej, która dąży ku drugiemu.
Dzięki Bogu w Trójcy jesteśmy chrześcijanami. Ci, którzy nie znają Boga w Trójcy, a znają Boga, chrześcijanami nie są, choć są ludźmi wierzącymi w Boga. A więc przypomnijmy sobie (żeby wyjść stąd ludźmi bardziej świadomymi), co znaczy być chrześcijaninem, wierząc w Trójcę. Kim jest Bóg i kim jesteśmy my, skoro mówimy, że wierzymy w Boga? Dzieje Chrystusa, te sprzed dwóch tysięcy lat, które powtarzamy rokrocznie przez tajemnice roku liturgicznego – od Adwentu, Bożego Narodzenia, poprzez życie publiczne, mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, aż do zesłania Ducha Świętego – objawiają Ojca i przygotowują na zesłanie Ducha. Powtórzę: dzieje Chrystusa objawiają Ojca i przygotowują na zesłanie Ducha! A Kościół kontynuuje dzieje Chrystusa. Chrystus powiedział odchodząc: „Idźcie na cały świat, nauczajcie, chrzcijcie” (por. Mt 28, 20). „To czyńcie na moją pamiątkę!” (Łk 22, 19). „Przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). A więc to, co czynimy, Kościół kontynuuje z nakazu Pana. I to właśnie jest Ewangelią, to jest ową Dobrą Nowiną.
Wiem, że już tutaj można robić niezwykłe dygresje. Dla kogo to, o czym mówię, jest dobrą nowiną, u kogo serce drga wtedy, kiedy słyszy, i mówi: O, o to mi właśnie chodzi! skoro ludzie szukają dobrej nowiny gdzie indziej, bardzo często? Bardzo często nawet ochrzczeni w imię Trójcy, w imię Dobrej Ewangelicznej Nowiny zostawiają program Ewangelii, bo nie znaleźli w niej tej głębi, jaka im została zaproponowana.
Proszę dobrze uważać: Bóg daje w tej mierze, w jakiej człowiek się otwiera. Egzystencja każdego poszczególnego człowieka ochrzczonego w imię Trójcy, który przyjął pierwszy raz Komunię, który został bierzmowany Duchem Świętym, jest na tyle chrześcijańska (na tyle jesteśmy chrześcijanami), na ile istnieje interakcja między nami i Bogiem – ale między głębią, którą imię Boga określa, a głębią możliwą do odkrycia w człowieku[1]. Można spotykać naskórek Boga naskórkiem człowieka i odbijać się jak słowo Boga, ewangeliczne słowo, od kamienistego gruntu, nawierzchnia od nawierzchni. Proszę słuchać tych dyskusji, którymi nas dzisiaj zasypują w środkach masowego przekazu, kiedy ktoś mówi: jestem chrześcijaninem, i za chwilę wypowiada zdania żenujące, kompromitujące totalnie jego chrześcijaństwo. Nie wie, że już nawet poza naskórek wyszedł!
Także w tym miejscu powiem rzecz, która budzi tyle niepokoju i zdumienia: indeks książek zakazanych. Kiedy ktoś stawia sobie w nagłówku tytuł katolicki, ewangeliczny, a w środku daje substancję całkiem inną, to co trzeba zrobić? Bo to jest wilk w owczej skórze. To jest tylko indeks. A ekskomunika to nie tylko klątwa, to jest powiedzenie głośno, że ten człowiek żyje inaczej niż mówi. Łatwo jest werbalizować, sypać deklaracjami, pustymi słowami – a życie gdzie? Człowiek, którego życie jest odcięte od Boga w Trójcy, jest reprezentacją siebie samego.
I właśnie dzisiaj, kiedy mówimy o misterium Przenajświętszej Trójcy, sięgamy najgłębszych korzeni chrześcijaństwa: relacja „Bóg i ja” odsłania nam głębie, które są w Bogu, w imieniu Boga (co to jest ten skrót: «Bóg»? co to znaczy?), i odsłania nam głębie tego, kim ja jestem jako wierzący w Boga. To nie tylko: ja z moim poglądem. To nie: ten teolog powiedział. Też bardzo chętnie nam w oczy sypią piaskiem, że teolog taki, teolog owaki. Powiedział Chrystus. Nas obliguje to, co mówi Chrystus, i to Chrystus odczytany w Duchu Świętym, objawiający Ojca.
Kto nie dojdzie do warstwy trynitarnej, niech nie rości sobie pretensji, że jest chrześcijaninem. Tym się różni chrześcijanin od wszystkich innych ludzi wierzących na świecie, którzy szukają jeszcze w bólu i cierpieniu tej drogi, którą Chrystus przeszedł dla nas i nam udzielił przywileju, że możemy iść w Jego ślady, niosąc krzyż własny. Za Nim dźwigającym krzyż swój – krzyż nasz.
A więc relacja „Bóg i ja” ma głębię. Ma głębię, tak jak Eucharystia. Co te dzieci, które dzisiaj przyjęły pierwszy raz Ciało Chrystusowe, wiedzą na temat tego niepozornego Opłatka? Wiedzą tyle, ile dziecko może wiedzieć. Ale zadałem dzisiaj pytanie rodzicom: Po trzydziestu, czterdziestu latach życia co więcej wiecie od tego dziecka? Dlaczego robicie ceregiele, że trzeba przyjść do spowiedzi „raz na rok około Wielkanocy”? Wiecie więcej? Jesteście bardziej dojrzali, bardziej pokorni, bardziej czyści od tych dzieci?
Czym jest życie chrześcijańskie? Co jest tą głębią Eucharystii-Znaku? Jestumierający i zmartwychwstały Chrystus, Jeden z Trójcy. Miłość absolutna, która się nam daje, domagając się, byśmy przyjęli tę Miłość. My! Przez wiarę, przez ufność-nadzieję i przez miłość. Jeśli staniemy wobec Boga bez miłości, bez zaufania, jeśli nie zawierzymy słowom Chrystusa, to uchwycimy, jak poganin, kawałek Chleba do ust i z tego nic nie wyniknie. Wielu ludzi przyjmuje codziennie (paradoksalnie mówiąc) Komunię, ale docierają tylko do warstwy naskórkowej i nie wyczerpują tej głębi, która jest dana ludziom przez Boga.
I oto, moi drodzy, w dzisiejszy dzień pragniemy troszkę zajechać na głębię (por. Łk 5, 4), po pierwsze, tego, kim jest Bóg, i po drugie, kim jestem ja. Skoro relacja „Bóg i ja”, „Bóg i wspólnota”, w której żyjemy, tworzy chrześcijan, trzeba zajeżdżać, jak mówimy, wciąż na głębię, żeby pod monotonią słów, zwyczajów, ustalonych doktryn-dogmatów, zwerbalizowanych norm, modlitw, które powtarzamy (i nie wiemy często, co powtarzamy, bo ich nie rozumiemy), moralnych sformułowań – odkryć głębię tego skrótu najdroższego, jakim jest «Bóg». Bóg, w którego wierzę. Odkryć Jego prawdę.
Słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii słowo, że Duch Święty pozwoli nam odkryć całą prawdę (J 16, 13). My wszyscy mamy prawdy cząstkowe. Dlatego jak stanie nas dziesięciu, to każdy ma inny punkt widzenia. Dlatego się spieramy, kłócimy. A potem nie ufamy, a potem nienawidzimy się, ponieważ pracujemy w całkiem innych wymiarach. I żeby dotrzeć do głębi, która jednoczy, trzeba uwierzyć w Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Czy to jest możliwe? Czy jest możliwe poznanie tej Tajemnicy, tego Misterium, tego Paradoksu nad paradoksami, którym jest Bóg? Czy jest możliwe poznanie własnej istoty: kim jest człowiek? Poznanie jej bez Boga – czy w Bogu? Otóż proszę zapamiętać sobie też i to takie niezwykle istotne zdanie. Nawet się zdziwicie, dlaczego to zdanie i ta refleksja jest wam przekazana w dzień Trójcy Przenajświętszej. Otóż na tyle, na ile potrafimy odkryć własne istnienie w dynamice naszej wewnętrznej przemiany (życie jest dynamiką!) dokonywanej pod wpływem Jego Ewangelii – na tyle staniemy się chrześcijanami.
Oto znowu ta istotna relacja: „Bóg i ja”, „Bóg i wspólnota”, ale zależna od mojej przemiany, metanoi, pokuty! Jednym z największych niebezpieczeństw, a tym samym jedną z najbardziej bolesnych ran na życiu ludzi wierzących jest rozdarcie między tym, co jest w życiu codziennym, a tym, co jest w świątyni. Przychodzimy tutaj na pacierz, na oglądanie tego, co się dzieje na ołtarzu – i wracamy do naszego życia, które jest często w opozycji do Ewangelii, do wymagań Chrystusa, do Jego przykazań. I tym samym nie rozwijamy się. Jak to widać w przykładzie cytowanych przed chwilą rodziców, którzy po czterdziestu latach życia nawet nie są na tym etapie pojmowania Eucharystii, co ich pierwszokomunijne dzieci. Nie mówię o obecnych; może się wam wydawać, że to nie do was się odnosi, bo mówię o tych, którzy dzisiaj byli przy Komunii swoich dzieci... I nie rozwijają się duchowo. Tym samym nie rozumieją Boga.
Rozumienie Boga, poznanie Boga jest równoczesne z wewnętrzną przemianą człowieka. To uchwycić! A wewnętrzna przemiana człowieka jest wtedy, gdy otwiera się on na Ewangelię Chrystusa, gdzie Bóg Ojciec daje Słowo Syna i impuls Miłości Ducha Świętego. Na taką miarę to pojmę, na jaką w pokorze i w czystości, i w pokucie przemienię życie i przyjmę ten Dar, który Bóg chce mi dać. Czy to nie jest kwadratura koła? Mówimy: idź do Komunii, a otrzymasz w Komunii Słowo-Chrystusa, które zrozumiesz dzięki Duchowi Świętemu, i będziesz miał Miłość, dzięki której wypełnisz przykazania, nawet ciężkie. A my mówimy: ja postoję, mnie wystarczy wypełnić obowiązek. A potem mówimy: a czymże jest chrześcijaństwo? A ci, którzy na nas patrzą, mówią: a co to za chrześcijanie? Bo nasza wiara i nasza nadzieja, a przede wszystkim nasza miłość nie dojrzewa.
Proszę zauważyć, że te specyficznie chrześcijańskie cnoty, przede wszystkim wiara, domagają się scalenia z tym, co nazywamy pokorą. Dzieci dlatego idą do Komunii i pewnie dlatego owocnie zakorzenia się w nich słowo Chrystusa, że są czyste i pokorne. U dorosłych jest odwrotnie. I dlatego nie otwierają się na Dar i Daru nie chcą. Iluż to dorosłych ludzi mówi: ja tego w ogóle nie pojmuję! I nie korzystają z łaski, z Daru. A przecież stół zastawiony! Przecież tylko przyjść i brać – spełniając te dwa warunki: z pokorą, która jest synonimem żalu za grzechy, i z czystością, która przepełnia umysł i serce człowieka wtedy, gdy z jego wnętrza usunięty zostaje grzech, czyli bunt przeciwko mądrości Boga – i przyjąć w siebie całą dynamikę, dynamikę Daru, dzięki któremu rozumiemy słowo Chrystusa.
To jest skrót: Dar miłości Ducha Świętego, który nas jednoczy z Bogiem, daje nam rozumienie wymagań Chrystusa. Wymagań, które dla tych, co nie chcą tego Daru przyjąć, stają się czymś niezrozumiałym, nie do przyjęcia. A więc do odrzucenia, z zatrzymaniem pozoru-fasady, która niestety jest fasadą żałosnego obrazu. I odwrotnie, kto się otwiera na miłość, ten rozumie słowo, poznaje Chrystusa i dzięki miłości Ducha Świętego poznaje Ojca. Tę największą głębię Boga, który „jest Miłością” (1 J 4, 8). Tą Miłością, która daje pełne nasycenie człowiekowi tęskniącemu i szukającemu.
Wrócę jeszcze na koniec do tej refleksji: poznajemy Boga w tej głębi, w tym wymiarze na tyle, na ile wyrażamy zgodę na przemianę naszego życia przez pokutę, oczyszczenie własne – żeby zabłysło światło. Krzyż oczyszczający... To dzięki niemu otrzymujemy światło zmartwychwstania, które, powtórzę, jest ową światłością wiekuistą, która przepełnia życie ludzi, co przeszli przez próg śmierci, a błyska już zaczątkowo u tych, którzy Chrystusowi zawierzyli.
W ten sposób przybliżyłem i wyinterpretowałem dzisiejszą Ewangelię. Oto Chrystus w przededniu śmierci powiedział: „Gdy przyjdzie Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam oznajmi” (J 16, 13-14). To jest rola Ducha: brać od Chrystusa i oznajmiać nam, i dawać nam. To jest łaska. „Łaska Boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna”. Bądź pokorny i czysty – i przyjmij, nie gardź łaską. Nie mów, że są ważniejsze rzeczy. Nie ma ważniejszych rzeczy! „Wszystko (bowiem), co ma Ojciec, jest moje” – mówi Chrystus (J 16, 15a). – On z mojego weźmie i wam da. Ale to, co jest moje, jest Ojca, „dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawia” (J 16, 15b).
Kiedy robimy znak krzyża, prośmy Boga, żebyśmy to, co czynimy tym znakiem, poznawali w całej głębi. To jest prawda naszej religii, fundamentalna prawda. To jest prawda o tym skrócie, jakim jest najświętsze słowo «Bóg». To jest też prawda o nas samych. Jesteśmy chrześcijanami przez wiarę w Trójcę i wyznanie Przenajświętszej Trójcy. Dlatego jesteśmy w imię Trójcy ochrzczeni, w imię Trójcy żegnani, w imię Trójcy żegnamy się i w imię Trójcy będziemy przechodzić «na drugą stronę», idąc do „Boga, który jest Miłością” (por. 1 J 4, 8).
(1989)
[1] Mówi Psalmista: „Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów” (Ps 42, 8).
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz