Pierwsze czytanie: Ap 7, 2-4.9-14

      Drugie czytanie: 1 J 3, 1-3

      Ewangelia: Mt 5, 1-12

UROCZYTOŚĆ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

people in white and brown traditional dress sitting on black metal bench
31 października 2025

W uroczystość Wszystkich Świętych gromadzimy się przy ołtarzu, my żywi, wierząc, że ci, którzy już przeszli przez próg śmierci, uczestniczą z nami w uwielbieniu Boga przez Chrystusa w Duchu Świętym. Tak, jak my teraz wielbimy Go tutaj na ziemi.

Prośmy o przebaczenie, abyśmy byli godni uwielbiać Boga i przygotować się na dar, jakiego nam udzieli w swoim słowie i w Komunii świętej.

Homilia:

Dzisiejsze nasze spotkanie przy ołtarzu jest ogarnięte przez dwie tajemnice. Pierwsza to uroczystość Wszystkich Świętych, sollemnitas Omnium Sanctorum, druga tajemnica to jutrzejsze wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, które już scala się z dzisiejszą uroczystością przez stary obyczaj nawiedzania cmentarzy i modlitw na grobach zmarłych.

I jedna, i druga tajemnica, czy jedno i drugie święto łączy prawda wiary wyznawana przez nas jako Świętych obcowanie. Tak to dość archaiczne sformułowanie tłumaczy zwrot łaciński communio Sanctorum; może to być „obcowanie”, może być „wspólnota”, może być „komunia” ludzi w świętości Boga, złączonych przez Chrystusa i w Chrystusie z życiem Boga w Trójcy Jedynego i złączonych ze sobą – węzłami wiary, nadziei i miłości.

Wyznajemy tę prawdę. I za chwilę to też powtórzymy, choć nieco innymi słowami, bo są, jak wiemy, dwa teksty Wyznania wiary, dłuższy i krótszy, tak zwane Credo Nicejskie i Skład Apostolski – mówimy: „Wierzę w Boga Ojca i Syna, i Ducha”, a potem kończymy: „Wierzę w święty Kościół powszechny, w świętych obcowanie, w grzechów odpuszczenie, w ciała zmartwychwstanie i w żywot wieczny”. I zatwierdzamy to też starożytnym słowem „Amen”, „tak jest”, w to wierzę, to jest zasadą mojego życia, te motywy (które tu wyliczyłem) formują moją wiarę chrześcijańską. Kto tych motywów nie przyjmuje, chrześcijaninem nie jest, jak dobrze o tym wiemy.

Ta prawda o Świętych obcowaniu jest włączona w kontekst prawd wiary mówiących o «sprawach ostatecznych» człowieka. Czasem zapominamy o naszych sprawach ostatecznych. Jesteśmy tak zanurzeni w codzienność, w ten wartki strumień przemijania, że te sprawy, które są na końcu, uchodzą naszej uwadze. Nie zastanawiamy się, dokąd płynie rzeka. Wchodzimy w strumień i dajemy się porwać, czasem jak ludzie już umarli. Bo człowiek żywy czasem pod prąd idzie, jak zauważy, że kierunek rzeki jest niewłaściwy.

A więc jest w tym wyznaniu wiary w Świętych obcowanie, w życie wieczne zawarta prawda o naszym celu ostatecznym.

Można prawdę o celu ostatecznym odczytywać z różnych stron, z różnych jak gdyby punktów odniesienia. Według wieku: inaczej myśli dziecko o celu ostatecznym, młody człowiek w okresie burzy i naporu, i buntu, człowiek w sile wieku. Inaczej starzec, który już wie, że niebawem trzeba będzie wsiadać w łódź i wpłynąć – jak mówili starożytni poganie –  w ciemną rzekę ostatecznego przeznaczenia. Można czytać z pozycji stanu. Inaczej czyta kapłan, inaczej mnich kameduła, inaczej człowiek żyjący w małżeństwie, mężczyzna, kobieta. Albo z perspektywy pewnych zawodów, życiowych profesji: inaczej czyta wieśniak związany z ziemią, odczytujący prawdę o Bogu z przyrody, inaczej technik, inaczej prawnik, lekarz, wychowawca.

Ale wszystko, cokolwiek byśmy tu powiedzieli o tych specyficznych próbach interpretacji czy sposobach odczytywania, wszystko zależy od świadomości wiary (oczywiście, nie wychodzę poza wiarę chrześcijańską, katolicką, bo nie ma tu ludzi innej wiary), ale od świadomości wiary i świadomości nadziei żywej przez miłość. Czyli takiej, która stanowi o prawdziwej i prawidłowej relacji do Boga, do Jego świętości, do Jego życia. I dzięki ustawieniu prawidłowemu tej relacji dokonuje się w nas przemiana, owa metanoia: przemiana myślenia, przemiana wartościowania poprzez przyjęcie motywacji, jaką jest prawda o Bogu, który nas „pierwszy umiłował” (1 J 4, 19) i „Syna dał” (J 3, 16), aby przez śmierć krzyżową wprowadził nas do wspólnoty z Nim.

Właśnie o tym prawidłowym czyli prawdzi­wym kształtowaniu odniesienia człowieka do Boga mówi dzisiaj Chrystus w Kazaniu na Górze. Od lat, wielu z nas już od wielu lat słyszy w dzień Wszystkich Świętych wyjątki z Kazania na Górze. Kazanie to streszcza w Ośmiu Błogosławieństwach wymagania Chrystusa, które wyróżniają nasze życie, nasz styl życia wśród wszystkich innych propozycji, jakie ludziom tu i ówdzie przedkłada się w innych religiach czy w denominacjach chrześcijańskich. I właśnie Osiem Błogosławieństw mówi nam – dla nas wszystkich, którzy uwierzyliśmy i gotowi jesteśmy iść za Chrystusem, jest jak gdyby kodeksem moralnym, ale można dodać, także i drogowym; kto chce wejść na drogę do tego celu, musi zachować ten kodeks, bo inaczej nastąpi katastrofa, po prostu nie dojedzie do celu – mówi nam o celu ostatecznym.

I mówi o wszystkich celach pośrednich, bo zanim jest ostateczny, są pośrednie; kto chce jechać do Zakopanego jako celu ostatecznego, musi jechać przez Myślenice, chyba że pojedzie helikopterem lub inną drogą – ale te cele pośrednie musi przekroczyć. I te cele pośrednie zazębiają się jak ogniwa łańcucha, który na końcu samym musi być scalony z kresem, do którego zmierzamy.

Nie czas i nie pora, żeby mówić tu o wszystkich wymaganiach zawartych w Kazaniu na Górze. Proszę zwrócić dzisiaj uwagę na jedno z kluczowych Błogosławieństw, tak bardzo powiązane z tymi dwiema tajemnicami, Świętych obcowania, Wszystkich Świętych, i jutrzejszą uroczystością wspomnienia Zmarłych, którzy już przeszli przez próg śmierci. Słyszymy, jak Chrystus mówi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). To znaczy: błogosławieni czystego serca, albowiem oni dojdą do kresu. Dojdą do ciała zmartwychwstania i do życia wiecznego. I dojdą do wspólnoty Świętych. Dojdą do oglądania Boga, które jest kresem ludzkiego życia i celem, dla którego człowiek został stworzony.

Św. Augustyn, najpierw wielki grzesznik a później wielki święty, komentuje ustawienie tej relacji do Boga w ten sposób: „Całe nasze dzieło w tym życiu polega, drogi bracie, na tym, aby oczy serca tak uleczyć, by mogły oglądać Boga!”[1]. Jeśli ktoś wszystkiego, co czyni, nie czyni po to, by pomóc sobie w oczyszczaniu oczu, które mają oglądać Boga – nie wie, po co żyje.

I można w życiu popełnić wiele błędów i za każdy błąd płacić wielką cenę, ale do najpoważniejszych należą: odsunąć śmierć na koniec życia, nie zajmować się śmiercią, nie myśleć o śmierci. Wielu ludzi to robi. Zanurza się w gwar życia i mówi: żyjmy pełnią tego, co jest. „Głupcze” (Łk 12, 20), jutro przyjdą i powiedzą: koniec!

To jest pierwsza sprawa.

Ale tym samym ci, którzy odsuwają śmierć na koniec życia, nie chcą podjąć trudu, aby „wprawiać się w śmierć” za życia. Aby wprawiać się w umiejętność życia życiem wiecznym. To nie jest błaha sprawa. Kto czegokolwiek się uczy, ten wie, że obok teorii trzeba praktyki, obok wykładów muszą być ćwiczenia. Co z tego, że powiem młodemu seminarzyście, który chce być księdzem, jak mówić kazania – niech powie dziesięć kazań i nauczy się. Co z tego, że księdzu powiem, jak ma spowiadać. Co z tego, że komuś powiem, jak ma prawdę mówić w życiu – trzeba uczyć się mówienia prawdy. Trzeba uczyć się umierania. Trzeba uczyć się życia wiecznego.

Łaska. „Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna”. Ilu ludzi pójdzie dzisiaj na cmentarz, będą palić znicze, będą wylewać łzy. Ale nie pójdą oczyścić się z grzechów, aby oczyścić oczy, by przenikały poza próg śmierci – aby zobaczyć Boga i w Bogu swoich. Będą opłakiwać swój ból i przypatrywać się swojej nędzy. Ludzie, którzy nie podjęli daru, jaki Bóg daje, za który Bóg płaci tak wielką cenę. Ceną Boga jest śmierć własnego Syna. „Syna dał” (J 3, 16), Jezusa Chrystusa.

Moi drodzy, w tym, o czym tu mówię, jest wyraźne wskazanie, czym ma być życie chrześcijańskie. Każdy z nas lubi się chlubić, że jest chrześcijaninem – i ci wielcy, na szczytach, liderzy naszego życia, i my mali, pchełki tego świata. Ale co to znaczy naprawdę: być chrześcijaninem? Trzeba czytać swoje życie przez kres, jakim jest życie wieczne, przez cel ostateczny.

Dzisiaj słyszeliśmy opis Apokalipsy, opis właśnie sytuacji  kresu  człowieka: „«Ci przyodziani w białe szaty (stał „wielki tłum” tysięcy i milionów ludzi w „dolinie Jozafata”) kim są i skąd przybyli?» I rzekł do mnie (jeden ze Starców): «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty i wybielili je we krwi Baranka»” (Ap 7, 9.13‑14). To, o czym wam mówię i co wam przybliżam przez tę garść refleksji: „Ci, którzy przychodzą z  wielkiego ucisku  i którzy opłukali swe szaty i wybielili je w krwi Baranka”.

I Psalmista, który jak gdyby streszcza tę wizję apokaliptyczną, innymi słowami to samo powtarza: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom” (Psalm responsoryjny).

Otóż to jest zalecenie, jakie wynika z przeżywania tajemnic dzisiejszego święta: przypomina nam o konieczności patrzenia na cel ostateczny, doboru środków, które nas doprowadzają do celu ostatecznego, i podjęcia  pracy  nad „wprawianiem się w śmierć” i „wprawianiem się w życie wieczne”. Cała tradycja Kościoła, idąc po linii wypowiedzi Chrystusa, nazywa to oczyszczeniem siebie, aby widzieć Boga. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają”. I ci, którzy nie podejmują tej pracy na tej ziemi, muszą doświadczyć tego samego w czyśćcu.  To  jest nauka o czyśćcu.

Dlatego idziemy na cmentarz i modlimy się. Dlatego za zmarłych odprawiamy Najświętszą Eucharystyczną Ofiarę, prosząc, aby ich Bóg oczyścił i oczyszczał w sposób łagodny i skuteczny, i ostateczny. Żeby to, czego nie zrobili na ziemi, zrobili tam. Żeby już mieli oczy czyste, które widzą Boga. Żeby ich uwolnił od udręki niewidzenia Boga.

Bo Go często nie chcieli widzieć podczas życia, uciekali, mówili, że są niewierzący. Mówili, że wierzą, ale są niepraktykujący. Że to ich nie obchodzi. Że wystarczy kupić sobie opłatek na święta i ryby, i jajkiem się podzielić, i napisać „Wesołych Świąt”. Ograniczali się do naskórka chrześcijaństwa, a nie chcieli przyjąć samej istoty: nie wprawiali się w śmierć, nie chcieli podjąć wąskiej drogi krzyża, nie chcieli naśladować Chrystusa. Zapomnieli, że tym samym zgadzają się na bielmo na oczach. I że „nie zobaczą”. A jak nie zobaczą, to dotknie ich męka niewidzenia Boga. Największa męka, jakiej może doświadczyć człowiek: męka „ślepoty” człowieka ograniczonego w swym małym wymiarze stworzenia.

Czas kończyć nasze refleksje.

Proszę zobaczyć, sięgając w dzieje dwóch tysięcy lat Kościoła, że ludzie, którzy zrozumieli w jakiś sposób to, o czym my tu mówimy, czym jest ta wspólnota Świętych, do której chcieli przynależeć – podejmowali radykalne cięcia. Klauzura zakonna, mnisi uciekający na pustynię, odwracający się od krótkotrwałych fascynacji tego świata, wyrażają tęsknotę tych milionów ludzi, którzy chcieliby prostą drogą iść do ostatecznego celu. Ale rodzi się pytanie, jak my, ludzie żyjący w sercu świata, w tych wielkich molochach miejskich aglomeracji pod presją straszliwych pokus i szatańskich, wyrafinowanych sposobów odrywania ludzi od Boga, jak my mamy oczyszczać oczy, oczyszczać serce, aby widzieć Boga. Co trzeba robić?

Jest jedna droga. Właśnie ta, która nas doprowadziła dzisiaj do ołtarza: uczestniczyć w męce i śmierci Chrystusa uobecnionej w Eucharystii.  Uczestniczyć,  to znaczy wyrazić zgodę na dzielenie losu z Chrystusem, losu Jego wąskiej drogi, drogi krzyża, poprzez ascezę, która jest wprawianiem się w śmierć, aby żyć. Wyznajemy, że chcemy tak. I w Eucharystii Bóg daje nam już życie wieczne, daje nam światłość wiekuistą, zanim jeszcze nastąpi przejście przez próg śmierci. Skraca nam czyściec. Czasem niektórym bardzo mocno daje odczuć na ziemi, czym jest czyściec, jeśli serio traktują Jego wezwanie do naśladowania Jego samego.

Dziękujmy Bogu za to dzisiejsze wielkie święto i wielkie przypomnienie tego, co jest istotą życia – i ludzkiego, i chrześcijańskiego.

(1990)

 

   [1] Sermo 88, 6; PL 38, 542.

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz