homilia bpa Wacława Świerzawskiego
Tradycja Kościoła powiedziała o Niej: zasnęła. Właśnie taką przedstawił Ją Wit Stwosz w swoim sławnym ołtarzu Mariackim. Inne określenie na zaśnięcie: została wzięta do nieba. Ale czy nie można by również powiedzieć: pozostała? Została wzięta, ale pozostała.
Śpiewaliśmy dzisiaj refren wspaniałego psalmu: „Stoi Królowa po Twojej prawicy”.
Gdzie jest niebo? Niebo nie jest gdzieś tam, jak to zwykle ludzie mówią, pokazując palcem do góry. Niebo jest tam, gdzie jest Chrystus. Myślę, że nie potrzebuję moim słuchaczom przypominać – bo to jest jedna z podstawowych prawd wiary – że teraz razem z nami jest tutaj Jezus Chrystus. Msza święta jest powtórzeniem Jego krzyżowej Ofiary, czyli jest Jego obecnością. A tam, gdzie jest On, tam po Jego prawicy stoi Królowa.
Naturalnie, że wiemy o tym w ciemnościach naszej wiary, ale wiemy o tym z ogromną pewnością. Wszyscy od dziecka, idąc do kościoła, klękamy przed tabernakulum. I klękamy przed Jej obrazem. I mamy dobrze wyważone proporcje. Wiemy, że Ona ma swoje szczególne miejsce w Kościele: pozostaje w Kościele tak jak niewiasta w domu. Żeby dom był domem, musi być w nim niewiasta – matka, żona. Wiemy, że dom ulega zniszczeniu, kiedy traci urok kobiecej atmosfery, kiedy nie ma serca promieniującego miłością.
Nazwał Ją zmarły przed tygodniem papież Paweł VI Matką Kościoła. Przypomniał przez to, że Jej macierzyński płaszcz jest dla nas schronieniem. Nie chodzi o ten płaszcz z szaty – chodzi o Jej oblicze, o Jej oczy, w które wpatrujemy się i szukamy w nich Ducha Świętego.
Mistrzowie malarstwa w ikonach wschodnich w twarzy Madonny malowali niewidzialnego Ducha – był Duch w iskrach Jej oczu. I taka jest dla nas. Jej duch, duch Służebnicy Pańskiej, objawia nam Ducha Świętego, który sprawił, że poczęła Jezusa. I jedno z drugim się łączy. Patrzymy się, klęcząc przed Jej ołtarzem, w Jej oczy, i z tchnienia Ducha Świętego z wiarą podchodzimy do ołtarza, aby przyjąć Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa. I wiemy, co to znaczy. Wiemy, że to jest sama istota Kościoła, że to jest sama istota naszej wiary, że to jest sama istota naszego chrześcijańskiego życia.
Bo Kościół to nie Kościół nieustających rozmów, organizacji, synodów, kongresów, komisji, akademii, stronnictw, funkcji, struktur, doświadczeń socjologicznych czy statystyk... To też, ale na drugim miejscu. Na pierwszym – to, co Ona reprezentuje, w pokorze, w ubóstwie, w posłuszeństwie: Kościół wcielony (Ciało mistyczne) i zawsze gotów przyjąć Jezusa.
Tak jak Ona, Oblubienica Ducha Świętego, Oblubienica Boga.
I tak jak w Niej, tak w Kościele, który naśladuje Jej cnoty, Chrystus wciąż staje się człowiekiem.
Tak jak wiemy, że podczas Mszy świętej dzisiejszej, którą odprawiamy na Jej cześć, tu wśród nas za chwilę stanie Chrystus. Syn Boży, Ten, którego wzywamy każdego dnia, powtarzając: „błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”, i na którego cześć z Nią śpiewamy: „Uwielbiaj duszo moja Pana, albowiem uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest i święte imię Jego” (por. Łk 1, 49).
Niech ten dzisiejszy dzień natchnie naszą wiarę jeszcze większą nadzieją i miłością, by nasze życie w następnych dniach było jeszcze bardziej zbliżone do wzoru, jaki nam ukazała dzisiaj Ta, która została wzięta do nieba, ale pozostała z nami i jest z nami.
(1978)
OŚRODEK FORMACJI LITURGICZNEJ
św. Jana Chrzciciela w Zawichoście
Created OFL przy współpracy z MAGNUM Sandomierz