ROK C


     Pierwsze czytanie: Jr 33, 14-16

     Drugie czytanie: 1 Tes 3, 12 – 4, 2

     Ewangelia: Łk 21, 25-28.34-36


1 NIEDZIELA ADWENTU

homilia bpa Wacława Świerzawskiego

27 listopada 2021

Rozpoczynamy Adwent, jak już wspomniałem na początku Mszy świętej. Adwent – adventus, parusia – stanął jeszcze raz w całej swej krasie i głębi wobec ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa. A skoro to znane i miłowane przez nas od dzieciństwa określenie wskazuje na Tego, który przychodzi, bo Adwent znaczy przyjście Pana, promulgując uroczyście i oficjalnie jego rozpoczęcie trzeba powiedzieć: słuchajcie, i to dobrze słuchajcie: oto Pan przychodzi! Oto „Emmanuel, Bóg z nami” (por. Mt 1, 23) stanął między nami, aby być dla nas. Kto jeszcze tego nie wie, niech słucha.

Dzisiaj podczas prefacji usłyszymy te słowa: „Jego przepowiadali wszyscy Prorocy, Dziewica Matka oczekiwała z wielką miłością, Jan Chrzciciel zwiastował Jego przyjście i ogłosił Jego obecność wśród ludu. On już dzisiaj pozwala nam cieszyć się tajemnicą swego narodzenia, aby gdy przyjdzie, znalazł nas czuwających na modlitwie i pełnych wdzięczności”. Współbrzmią wyraźnie z tym orędziem słowa dzisiejszej Ewangelii: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się” (Łk 21, 3436).

Pan przychodzi – co trzeba czynić? „Czuwajcie i módlcie się”. I co jeszcze? Paweł pisząc do Tesaloniczan, czyli do nas, mówi: „Bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przyjęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu, stawajcie się coraz doskonalszymi!” (1 Tes 4, 1). A więc w Adwencie dokonuje się coś niejako poza nami, ponad nami i dla nas – ale też coś ma się dokonać w nas. Jeśli się nie dokona, zmarnujemy szansę daną nam jeszcze raz, może ostatni w życiu.

Co się dokonuje poza nami, choć dla nas? A więc – obiektywnie – co znaczy Adwent Pana, czy więcej mówiący termin Paruzja, parusia tou Kyriou, Paruzja Pana? Przed chwilą wołaliśmy słowami pieśni: „Spuśćcie nam na ziemskie niwy Zbawcę z niebios, obłoki. Świat przez grzechy nieszczęśliwy wołał z nocy głębokiej, gdy wśród przekleństwa od Boga czart panował, śmierć i trwoga, a ciężkie przewinienia zamkły bramy zbawienia”. Nawet urwała ta zwrotka dalszą myśl, bo przecież przyszedł Ten, kto te bramy otworzył. Kluczowe terminy z tego wiersza (zapamiętajmy!) to „przewinienie” i „zbawienie”: zbawienie jest poza nami, obiektywnie – grzech jest w nas, subiektywnie.

Herodot, znakomity historyk starożytności, pisząc dwa i pół tysiąca lat temu swoje Dzieje, tak je zakończył: „Złożono królowi Cyrusowi wniosek: skoro Zeus użycza Persom hegemonii, wyjdźmy z małego i ponadto skalistego kraju, jaki posiadamy, i weźmy sobie inny, lepszy. Cyrus, słysząc tę propozycję, odpowiedział, radząc przygotować się na to, że nie będą już rządcami, lecz rządzonymi, bo w łagodnych krajach rodzą się niewieściuchy; wszak bynajmniej nie jest właściwością tej samej ziemi wydawać wspaniałe plony i zarazem tęgich wojowników. Persowie zostali pokonani rozsądkiem Cyrusa i odstąpili od swego zamiaru. Woleli raczej panować, zamieszkując nędzny kraj, niż być niewolnikami innych, uprawiając żyzną równinę”. To ostatnie zdanie „Dziejów” pisanych dwa i pół tysiąca lat temu. A pierwsze zdanie? Jako dobry metodolog napisał: „Herodot z Halikarnasu przedstawi tu wyniki swych badań, żeby ani dzieje ludzkie z biegiem czasu nie zatarły się w pamięci, ani wielkie i podziwu godne dzieła, jakich bądź Hellenowie, bądź barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa, między innymi szczególnie wyjaśniając, dlaczego oni nawzajem ze sobą wojowali”.

Może to słowo „dlaczego”, które pobrzmiewa u dziejopisa Herodota, choć u niego pozostaje bez odpowiedzi, jak również w tekstach biblijnych, które przed chwilą słyszeliśmy – pytanie o sens dziejów, o sens każdego ludzkiego życia jest nadal w nas. Prorok Jeremiasz, żyjący niemal w tym czasie co Herodot, powiedział nam dzisiaj: „Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu. W owych dniach Juda dostąpi zbawienia, a Jerozolima będzie mieszkała bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będę nazywać: «Pan naszą sprawiedliwością»” (Jr 33, 14.16). W swych medytacjach nad dziejami Jeremiasz widzi ten sam problem, który widzi Herodot, ale wie więcej od Herodota: zna zarys objawienia Boga, który odpowiada ludziom na ich „dlaczego” brat nienawidzi brata, dlaczego brat walczy przeciw bratu.

Jeremiasz wyrósł z ziemi Starego Testamentu. Imię Boga, „Jahwe”, oznaczało tam konkretną funkcję: to „Ten który jest” (por. Wj 3, 14), Ten który daje byt, czyli Stworzyciel, Stwórca. Ale BógStworzyciel to również BógOpatrzność. Potęgi stwórcza i rządząca historią są wobec siebie korelatywne. Właśnie dlatego Bóg, będąc Stwórcą i Panem świata, może wybrać Cyrusa – jak wspomniał Izajasz (Iz 44, 28 – 45, 1) obok Herodota – i innych, aby urzeczywistniali tu na ziemi Jego plany. Bo wszystko, co się gdziekolwiek, kiedykolwiek zdarza, jest zależne od Niego. On wybiera i wyzwala lud i On dopuszcza niewolę, i asyryjską, i babilońską.

Ta wielka pedagogia Boga przygotowuje ludzkość do owego dnia, kiedy ludzie ufający Bogu bezgranicznie poznają, że ten sam Bóg, który stworzył świat, niebo i ziemię, chce dać ludowi swe zbawienie. (Można by tu robić dygresje już aktualne, jak mało wierząc w zbawienie, ludzie nie chcą zbawienia, nie wiedzą, co znaczy zbawienie). Chce odbudować Jerozolimę, jak powołał nicość do istnienia, i w niej świątynię – a potem i świątynia, i Jerozolima będą zburzone, ponieważ chce przez to pokazać, że jak stworzył to, co przemija i co jest niszczone przez ludzki grzech, tak mocen jest stworzyć coś całkiem nowego, „Jeruzalem Nowe” (Ap 21, 2).

Właśnie Jezus Chrystus, którego cud wcielenia obchodzimy w Boże Narodzenie – dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i stał się Człowiekiem – nawiązał do objawienia dokonanego już w Starym Testamencie. Ludziom pytającym, jak Herodot, dlaczego Kain zabił Abla i wciąż zabija, uświadamia, że dramat dziejów jest owocem ludzkiego grzechu. Wyraźnie mówi, że świat stworzony przez Boga domaga się odkupienia, mają być odkupieni ludzie i cały wszechświat. Ludzie przez wiarę i chrzest, wszechświat przez przebóstwionych ludzi. Wszystko i wszyscy mają być odnowieni w Chrystusie (por. 2 Kor 4, 16; Ps 104, 30).

I to jest właśnie główny sens Adwentu. Adwent stworzenia ma być dopełniony Adwentem odkupienia, przyjście Pana stwarzającego człowieka Adama dopełnione drugim stworzeniem. Adam to głowa ziemskiej ludzkości według ciała, które jest przemijające i zniszczalne – Chrystus jest Głową nowej, zbawionej ludzkości według Ducha (Rz 5, 1219; 1 Kor 15, 2122). Zapłacił Głowa głową na krzyżu, ale zmartwychwstał, wstąpił do nieba – i został. Chrystus Zmartwychwstały, mając w sobie pełnię Ducha, przekazuje Go Kościołowi, zsyła Ducha Świętego, który każdego człowieka chce odnowić, stworzyć na nowo, uczynić z każdego człowieka nowe stworzenie.

Od Zesłania Ducha Świętego, od Zielonych Świąt rozpoczęło się nowe stworzenie i jeszcze nie osiągnęło swego kresu. Obiektywnie – tak; w nas – nie. Przychodzą wciąż nowe pokolenia, a wciąż ludzie wierzący i ochrzczeni paktują z grzechem i złem. Stąd konieczność dokonania czegoś i wciąż dokonywania czegoś z naszej strony. Herodot dwa i pół tysiąca lat temu pisząc swoje „Dzieje” nie wiedział, dlaczego dzieje powszechne i dzieje każdego człowieka były dramatem i są dramatem. I my też, choć nosimy imię uczniów Chrystusa, często nie wiemy lub zapominamy, dlaczego. Ale rokrocznie w poprzek naszego życia słyszymy okrzyk orędzia: Oto Adwent, oto Pan przychodzi!

Oto Pan przychodzi, jak przyszedł na początku, stwarzając świat; jak wtargnął w historię, powołując Abrahama i wyprowadzając ludzi z niewoli egipskiej – tak przyjdzie przy końcu świata. Ale już  teraz  przychodzi. Dla Boga nie ma czasu, On jest w wieczności; dla Boga to, co było, i to, co będzie, jest  teraz.  Adwent aktualizuje przyjście Pana w liturgii. W sakramentach chrztu i Eucharystii jest i stworzenie, i sąd, i moc Boga przychodzącego dzisiaj w takiej potędze jak wtedy, kiedy stwarzał świat.

Jest tylko jeden najważniejszy problem – który często spychamy na marginesy myślenia i żyjemy jak w czasach Herodota przed dwoma i pół tysiącami lat, jakby jeszcze narodzenia ChrystusaBoga w Betlejem nie było i jakby nie było krzyża na Golgocie – jest jedna rzecz: duchowa obecność Chrystusa we wnętrzu każdego chrześcijanina i każdego człowieka. Po co odnowiono nam sakrament pokuty, którego obrzędy są tak przejrzyste i proste a równocześnie tak bogate w biblijne treści? Aby odnowić i odnawiać w nas wciąż nowe stworzenie, którego twórcą w nas jest Duch. Stąd: Czuwajcie!

Wiedzcie, że żyjecie w nocy, ale nie przynależycie do niej. Nie dajcie się zaskoczyć złu i pokusie. Ale też bądźcie gotowi: zróbcie wszystko, by przyjście Pana było przyjściem do was, nie tylko do stajni betlejemskiej. By było przyjściem do serc. „Aby serca wasze – mówi dziś Paweł – utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa” (1 Tes 3, 13). W tym duchu zaczynamy tegoroczny Adwent.

(1982)

OŚRODEK  FORMACJI  LITURGICZNEJ

 

 

 

 

 

 

Katechumanat Krakó

Created OFL przy współpracy z  MAGNUM Sandomierz